Brytyjscy konserwatyści chcą, by nowe farmy wiatrowe można było stawiać nawet wtedy, gdy poparcie wśród lokalnych mieszkańców nie jest jednogłośne
Rząd Wielkiej Brytanii ogłosił w środę, że zniesie formalny zakaz budowy nowych elektrowni wiatrowych. Obecnie większość energii wiatrowej na Wyspach dostarczają farmy na morzu. Choć prawicowy rząd Rishiego Sunaka nie miał wcześniej takich planów, presję wywarli prawicowi parlamentarzyści. Jasno pokazali, że lokalne społeczności są otwarte na dyskusję o nowych projektach wiatrowych, o czym więcej przeczytasz w tekście Brytyjscy konserwatyści z tym samym problemem co PiS.
Przeczytaj też: Prąd potaniał, ale nie dzięki rządowi. Chodzi o wiatraki
„Decyzje w sprawie lądowych elektrowni wiatrowych będą nadal zapadały na poziomie lokalnym, ponieważ najlepiej podejmują je lokalni przedstawiciele, którzy najlepiej znają lokalne warunki i są demokratycznie odpowiedzialni przed lokalną społecznością” – czytam w oświadczeniu rządu Sunaka.
Zmiany ustalone przez torysów zakładają, że nie będzie trzeba uzyskiwać jednogłośnego poparcia dla nowych inwestycji. Dotychczas sprzeciw nawet jednego mieszkańca oznaczał blokadę projektu.
Jeszcze w grudniu rozpoczną się konsultacje w sprawie zniesienia moratorium na farmy wiatrowe, a przepisy zostaną zmienione do kwietnia 2023 r. Według rządowych źródeł, na które powołuje się brytyjski „The Guardian”, poprzeczka w sprawie uzyskiwania zgód na nowe projekty wiatrowe po zmianach pozostanie zawieszona wysoko, choć szczegóły nie są jeszcze znane.
Przeczytaj też: Nawet połowę prądu możemy mieć z OZE
Nowych turbin wiatrowych na lądzie w Wielkiej Brytanii nie można stawiać od 2015 roku. Konserwatyści chcą zmienić stan prawny ze względu na europejski kryzys energetyczny, który nie omija odbiorców na Wyspach. Ceny energii elektrycznej poszybowały w górę w całej Europie, tymczasem lądowe farmy wiatrowe są najtańszym dostępnym jej źrodłem.
Podobne działania zapowiada polski rząd. Choć to właśnie PiS zablokowało rozwój nowych projektów wiatrowych w 2016 roku. Teraz w obliczu kryzysu i starań o unijne środki z KPO, jest de facto zmuszony do liberalizacji przepisów.
Foto: Flickr/Number 10 (CC BY-NC-ND 2.0)