Po tym, jak rząd wyhamował rozwój farm wiatrowych na lądzie, wyraźnie widać, że to właśnie w morskich wiatrakach (offshore) pokłada największe nadzieje, jeśłi chodzi o OZE. W tej kwestii GE ma sporo do zaoferowania – pracuje nad największą turbiną wiatrową na świecie – Haliade X o mocy 12 MW. Może ona wygenerować rocznie do 67 GWh energii, co wystarczy, by zasilić 16 tys. gospodarstw domowych i uniknąć emisji do 42 tys. ton CO2. Amerykanie chcą tę turbinę sprzedawać również w Polsce.

Przeczytaj też: Coraz gęściej na polskim rynku morskich farm wiatrowych

Podpisany w poniedziałek list ma otworzyć pole do współpracy z Amerykanami energetyce odnawialnej. GE, podobnie jak inni dostawcy energetycznych technologii, zapewnia, że zadba o zamówienia od lokalnych dostawców i wesprze produkcję elementów turbin w Polsce. To może oznaczać szansę na rozwój dla rodzimych przedsiębiorstw.

GE jest już obecne w energetyce wiatrowej w Polsce – dostarczy m.in. 81 turbin do największej w kraju farmy wiatrowej Potęgowo o mocy 220 MW.

Przeczytaj też: Mikroinstalacji OZE przybywa jak grzybów po deszczu

To już kolejna firma akcentująca w ostatnich dniach swoje zainteresowanie morskimi wiatrakami w Polsce. Największa w kraju spółka energetyczna, PGE, ogłosiła rozpoczęcie ostatecznych rozmów o wspólnej budowie farm wiatrowych z duńskim Ørsted. Dwa dni później chęć wejścia w offshore zadeklarował najbogatszy Polak Michał Sołowow (który również jest gotów rozwijać z GE małe elektrownie jądrowe). Swoje projekty offshorowe szykują również Polenergia, Orlen, RWE Renewables czy EDPR.

Według prognoz Wind Europe Polska już za cztery lata ma znaleźć się w pierwszej dziesiątce krajów UE będących największymi producentami energii z wiatru, dlatego też należy spodziewać się ekspansji zagranicznych koncernów szukających okazji inwestycyjnych przy budowie morskich i lądowych wiatraków.