Ogłoszenie przez KE celu redukcji emisji gazów cieplarnianych o 90 proc. w 2040 roku wywołało nie tyle mieszane uczucia, co lawinę krytyki. Polski rząd już zapewnia, że nie poprze tak ambitnego planu, z innych stolic Europy także płynie taki przekaz. Jak doszło do tego, że wszystkim znany cel wzbudza tyle emocji, czy Komisja wie, co robi oraz co ma się zmienić?
Najważniejsza informacja z Brukseli jest następująca: tak jak zapowiadano i jak założono na początku 2024 roku, Komisja Europejska zaproponowała, aby emisja gazów cieplarnianych w Unii Europejskiej zmalała o 90 proc. w roku 2040 względem poziomów z 1990.
Taki cel miałby zostać wpisany do europejskiego prawa klimatycznego. Zanim to jednak nastąpi, konieczne jest uzyskanie zgód Parlamentu Europejskiego oraz Rady Unii Europejskiej.
Przeczytaj też: UE szuka tańszej energii, ale nie zamierza jej znajdować w Rosji
– Dzięki naszemu celowi na 2040 r. utrzymujemy kurs na czystą transformację. Mamy też plan, jak sprawić, by działał – stwierdził Wopke Hoekstra, holenderski komisarz do spraw klimatu, neutralności emisyjnej i czystego wzrostu, gdy ogłaszał najnowszy cel redukcji emisji.
Wtórowała mu Teresa Ribera, wiceprzewodnicząca wykonawcza ds. czystej, sprawiedliwej i konkurencyjnej transformacji. Zapewniała podczas środowej konferencji, że będzie to „latarnia morska”, a w Unii Europejskiej „nie wybieramy między gospodarką a zielonym programem, wybieramy oba”.
Ustalenie celu na rok 2040 to naturalny krok po tym, jak zdecydowano, że w ramach Europejskiego Zielonego Ładu podjęte zostaną działania, dzięki którym do 2030 roku emisje spadną o 55 proc. (względem roku bazowego, czyli 1990). Komisja Europejska stoi na stanowisku, że da się pogodzić strategię klimatyczną z utrzymaniem konkurencyjności oraz wzmocnieniem unijnego przemysłu.
Ten element to ogromna rysa na szkle w bieżącej komunikacji Brukseli. Decyzję w sprawie celu na rok 2040 odsuwano w czasie i zamiary ogłoszono w momencie, gdy unijna dyskusja została przestawiona na inne tory. Nastąpiło to po ogłoszeniu serii inicjatyw dla gospodarki jak „Kompas Konkurencyjności”, Czystego Ładu Przemysłowego (CID, Clean Industrial Deal, znany też jako Pakt dla czystego przemysłu) czy CISAF. Wszystkie te przedsięwzięcia nie są wyłącznie nastawione na wzmocnienie przemysłu. Równolegle mają przyspieszyć dekarbonizację, a także wzmacniać niezależność energetyczną Wspólnoty.
Trudno to jednak komunikować jednocześnie, a tego samego dnia, kiedy ogłaszano cel, pojawiło się kilka rekomendacji dla CID, a także dla OZE, sieci i w wielu innych tematach.
Oczekiwania społeczne – i większości rządów – są jednak raczej bliższe temu, aby klimatyczne zobowiązania luzować, a nie przy nich pozostawać. Niewykluczone, że Komisja zdecydowała się na pozostanie przy celu 90 proc., aby mieć pole do negocjacji z państwami członkowskimi. Wysoko zawieszona poprzeczka może zostać obniżona, a każda ze stron będzie mogła ogłosić sukces.
Na taki scenariusz wskazują choćby dokumenty i propozycje, które pojawiły się wraz z ogłoszeniem celu na rok 2040. Niektóre to ogólniki, jak zwiększenie elastyczności. Natomiast zapewnienia o neutralności technologicznej (dochodzenia do redukcji emisji CO₂ w gospodarce oraz osiągania neutralności klimatycznej), wzmocnienie roli wychwytu CO₂ czy zezwolenie na stosowanie offsetów wskazują na możliwy dialog.
Warto nadmienić, że offsety węglowe (ang. carbon offsets) to rozwiązanie kontrowersyjne, szerzej o nich w artykule Offsety, zamiast pomagać, nakręcają greenwashing. Uproszczeniu ma ulec mechanizm CBAM. To podatek mający na celu walkę z tzw. ucieczką emisji poza UE, nakładany na importowane, wysokoemisyjne produkty.
Kluczowe, na razie bardzo mgliste, propozycje, podsumowuje poniższa infografika.
Założenia są ambitne, dla wielu ekspertów, ale i polityków – aż za. Według informacji udostępnianych przez unijne ośrodki, w 2023 roku w skali całej wspólnoty emisje gazów cieplarnianych zmalały o 37 proc. względem roku 1990. W corocznym raporcie o emisjach zanotowano, że między 2022 a 2023 rokiem zmalały w UE o 16,5 proc.
Cel na rok 2030, redukcja o 55 proc., jest jak najbardziej możliwy do osiągnięcia. Wskazywały na to dotychczasowe prognozy. Więcej problemów spowoduje próba realizacji celu redukcji o 90 proc. Zwłaszcza, że dekadę później, w roku 2050, Unia ma być neutralna klimatycznie.
W latach 2040–2050 redukcja ma wzrosnąć o 10 punktów procentowych, z kolei między 2030 a 2040 aż o 35. Są obawy o finansowanie takiego skoku, dostępność technologii i reakcję społeczeństwa. Dekada 2030–2040 jest zdecydowanie trudniejsza w realizacji polityki klimatycznej. Przyspieszyć mają procesy elektryfikacji w transporcie i ciepłownictwie, zmiany czekają też budownictwo. To dlatego KE może sięgać po trochę wątpliwe metody realizacji tego celu, jakim są offsety. Cel nie jest więc oderwany od rzeczywistości, ale ogłoszono go w dalekim od optymalnego momencie.
Dzięki ruchowi Komisji Europejskiej na jakiś czas rząd i opozycja w Polsce będą mówić jednym głosem. Zarówno rzecznik rządu Adam Szłapka, jak i ministerka klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska, a także przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości, zgodnie zapewniają: Warszawa nie pozwoli na ustanowienie takiego celu.
– Polska nie poprze celu klimatycznego na rok 2040 w formie zaproponowanej przez Komisję Europejską. Nasz kraj nie jest jeszcze gotowy na realizację tak ambitnych założeń – mówiła Hennig-Kloska w Polsat News, kilka godzin po tym, jak KE ogłosiła swoje plany.
Na alarm biją także inne stolice, a nawet politycy Europejskiej Partii Ludowej, która rządzi w Parlamencie Europejskim i z której wywodzi się szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Najczęstszy argument to obawa, że kolejne cele jeszcze bardziej uderzą w przemysł na Starym Kontynencie.
Przeczytaj też: Komisja zamierza pomóc przemysłowi motoryzacyjnemu. Aż za bardzo
Nic nie zostało jeszcze zdecydowane, nie rozpoczęły się nawet formalne rozmowy w tej sprawie. Dopiero gdy opadnie kurz po pierwszej wrzawie, będzie można ustalić, jakie są prawdziwe stanowiska każdego z unijnych graczy. Celem takich strategii, w tym gospodarczo–klimatycznych, jest bowiem jedynie wytyczenie mety, drogę wybiorą sobie uczestnicy. Jeżeli nie będzie się sprawdzała, to należy ją zmienić. W dodatku przykład Chin pokazuje, że dekarbonizacja może napędzać gospodarkę na wielu szczeblach
Jak pokazały ostatnie miesiące, Bruksela potrafi cofnąć się o dwa kroki. Możliwe, że wykona je także w kwestii celów klimatycznych i to w roku, w którym mija dokładnie 10 lat od Porozumienia paryskiego, a temperatury na planecie rosną. Lepiej żeby UE, ale i reszta świata, znalazły pomysł, jak pożenić ogień z wodą. Czyli sprawić, żeby polityka klimatyczna była nie tylko pragmatyczna, ale realnie wsparła przemysł i społeczeństwa.