Pod listem do Miłosza Motyki podpisało się 25 organizacji pozarządowych, które oczekują, że nie będzie już opóźnień przy pracach nad KPEiK. Minister w rozmowie z green-news.pl zapewnia, że nie ma opóźnień i lada moment będziemy mówić o szczęśliwym finale sprawy
„Apelujemy o szybkie dokończenie prac nad dokumentem (Krajowym Planem w dziedzinie Energii i Klimatu, KPEiK – red.) oraz o wykorzystanie doświadczeń i wniosków z prac nad nim przy aktualizacji Polityki Energetycznej Polski do 2040 r. (PEP2040) oraz w strategiach sektorowych” – czytamy w liście skierowanym do ministra energii Miłosza Motyki.
O KPEiK ponownie było głośno latem tego roku. Tuż przed rekonstrukcją rządu Ministerstwo Klimatu i Środowiska zaprezentowało roboczy projekt tego dokumentu, a właściwie – projektu jego aktualizacji (aKPEiK). Jedna wersja KPEiK już trafiła do Komisji Europejskiej, druga, z jesieni 2024 pozostała tylko projektem, a aktualna jest trzecia. Z MKiŚ trafiła właśnie do resortu energii.
Przeczytaj też: Rząd próbuje choć trochę odblokować wiatraki
W apelu wskazano, że przyjęcie takiej strategii stworzy podwaliny pod działania administracji publicznej. Im lepiej będzie przygotowana, tym łatwiejsze będzie jej wdrażanie lub modyfikowanie. Bez KPEiK raczej nie ma co myśleć o aktualizacji PEP2040, dlatego jest tak niezbędna – będzie to pierwszy krok w długofalowym planowaniu w energetyce.
„Dalsze opóźnienia mogą spowolnić kluczowe inwestycje oraz doprowadzić do utraty zaufania społecznego dla całego procesu planowania transformacji w Polsce” – przestrzegają autorzy listu.
Organizacje pozarządowe deklarują, że chętnie pomogą i wesprą prace resortu w tym zakresie „na każdym etapie”. A jaki jest status aktualizacji Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu?
Jak zapewnia w rozmowie z green-news.pl minister energii Miłosz Motyka, prace nad KPEiK postępują i resort w niedalekiej przyszłości zaprezentuje efekty.
– Chcemy, aby KPEiK został przyjęty do końca roku. Jesteśmy przekonani, że to się uda, nie ma żadnych opóźnień. Prowadzimy efektywny dialog i uwzględniamy wnioski strony społecznej, samorządów, Rady Dialogu Społecznego i innych resortów. Dokument będzie oparty o stosowne wyliczenia, zgodny z oceną wystarczalności – deklaruje minister.
Sygnatariusze (podpis pod listem złożyli przedstawiciele 25 różnych organizacji pozarządowych) zaznaczają, że widzą progres i uwzględnienie wielu postulatów sektora w nowej wersji KPEiK. Zauważają jednak, że prace nad dokumentem pokazały, jak potrzebny jest dalszy rozwój narzędzi modelowania systemu paliwowo-energetycznego.
„Potwierdziły też potrzebę otwartej dyskusji o stosowanych metodach i założeniach dotyczących zarówno przyszłych scenariuszy rozwoju społeczno-gospodarczego kraju, w tym demografii i zmian struktury gospodarki, jak i kosztów, potencjału i tempa wdrażania poszczególnych technologii” – czytamy. To zawoalowana krytyka – są pewne wątpliwości co do prognoz przyjętych za bazowe w KPEiK, właśnie np. w zakresie demografii kraju.
Przeczytaj też: Co naprawdę blokuje OZE w Polsce?
Dokumenty strategiczne wytyczają pewne ścieżki, którymi w przyszłości ma podążać administracja rządowa. W Polsce mamy raczej kiepskie doświadczenia z podobnymi dokumentami. Na przykład prognozy dla fotowoltaiki z Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku przeterminowały się niezwykle szybko. Strategię przyjęto w 2021 roku i założono, że do 2030 roku mocy zainstalowanej w PV będzie od 5 do 7 GW. Już na początku roku 2023 ta wartość przekroczyła 12 GW. Choćby dlatego ten dokument wymaga aktualizacji. KPEiK to z kolei sygnał dla Brukseli, jakie są możliwości Polski w zakresie realizacji celów klimatyczno-energetycznych.
Podobne dokumenty to kierunkowskazy dla spółek Skarbu Państwa, krajowych firm (oraz zagranicznych, jeśli chcą inwestować nad Wisłą). Oczywiście, nie wszystko da się w nich ująć, ale o wiele łatwiej planować, gdy ma się takie „latarnie morskie”. Na razie jednak polska energetyka dryfuje i to po ciemku.
Fot. Ministerstwo Energii / gov.pl/web/energia