Postulujemy sztucer dla każdego dziecka, aby mogło samo zastrzelić sarenkę, a następnie ją zjeść
Kiedyś było tak, że wykształcony i w miarę kulturalny obywatel wiedział, kto w Polsce jest premierem, ministrem spraw zagranicznych lub szefem jednego z innych kluczowych resortów. Po prostu nie wypadało tego nie wiedzieć. Czasy te odeszły jednak w niepamięć wraz z drastycznym pogorszeniem kompetencji osób zajmujących te stanowiska. Dzisiaj, jeśli wiemy, kto kieruje pracami jakiegoś ministerstwa, zawdzięczamy to głównie jego lub jej niemądrym wypowiedziom. Wystarczy palnąć głupotę i już kraj wie, że ważne decyzje w rządzie podejmuje określona osoba. W ten właśnie sposób do pierwszego szeregu celebrytów sceny politycznej dopchała się właśnie wiceminister klimatu i środowiska Małgorzata Golińska.
Przeczytaj też: Panie szofer, gazu? Oby nie za dużo
„Kwestie żywienia dzieci i młodzieży pozostają poza zakresem odpowiedzialności Ministra Klimatu i Środowiska. Jednak trudno bym pozostała obojętną na zapisane w projekcie wnioskodawców nakazy. Dotyczą one obowiązku wprowadzenia wymogu zapewnienia posiłków wyłącznie roślinnych. To daleko idąca ingerencja w wolność wyboru i wychowania dzieci przez rodziców. W zamian jednak mam propozycję, by w trosce o zdrowie i prawidłowy rozwój dzieci i młodzieży, zapewnić w jednostkach systemu oświaty dostępność „do wyboru” posiłków przygotowanych z dziczyzny.
Dziczyzna określana również przez dietetyków „królową mięs” jest jednym z najzdrowszych rodzajów mięsa. Posiada niespotykane walory odżywcze i smakowe. Zwierzęta leśne żywią się wyłącznie naturalnym pokarmem, mają możliwość nieograniczonego ruchu, co wpływa na mniejsze otłuszczenie. Dziczyzna jest więc źródłem pełnowartościowego białka, witamin i wysokiej ilości dobrze przyswajalnego żelaza, ma również najmniej cholesterolu. Przedstawienie możliwości wyboru takiego posiłku byłoby szansą, szczególnie dla dzieci z większych miast, na poznanie jednego z najzdrowszych rodzajów mięsa.”
Przeczytaj też: Jutro Światowy Dzień Ziemi. Co nas to obchodzi?
To odpowiedź Ministerstwa Klimatu i Środowiska (pod którą podpisała się Małgorzata Golińska) na projekt ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia, ustawy o opiece nad dziećmi w wieku do lat 3 oraz ustawy – Prawo oświatowe. Co tak zirytowało polityczkę, że postanowiła zapolować na grubego zwierza? Autorzy projektu proponują, by raz w tygodniu szkoła zapewniała uczniom posiłek przygotowany wyłącznie z produktów roślinnych. Placówki oświatowe miałyby zapewnić dostęp do zbilansowanych posiłków w szczególności wegetariańskich i wegańskich dzieciom i uczniom, którzy pozostają na takiej diecie z własnego wyboru lub wyboru podjętego wspólnie z rodzicami.
Całkowicie się zgadzam z Małgorzatą Golińską, a nawet postuluję, by pójść krok dalej. Rząd powinien uruchomić program „strzelba+” i sfinansować zakup broni palnej dla każdego dziecka, by mogło osobiście zastrzelić sarenkę czy zajączka, którego truchło spożyje potem w szkole na lunch. Na pewno byłaby to interesująca i ważna lekcja ochrony środowiska i klimatu. Zresztą działanie to należy włączyć do programu szkolnego, a wiedzę o zabijaniu dzikich zwierząt i dobroczynnych cechach pozyskiwanego w ten sposób mięsa przekazywać na lekcjach biologii. Zajęcia praktyczne powinny być obowiązkowe szczególnie dla dzieci, które pozostają na diecie wegetariańskiej lub wegańskiej z własnego wyboru lub wyboru podjętego wspólnie z rodzicami.
Tymczasem minister Golińska nie musi się obawiać, że nikt nie zauważy jej skromnej osoby. O sprawie napisał już nawet ASZdziennik, gdzie skomentowano te słowa w następujący sposób: „Pozostaje mieć też nadzieję, że dziczyzna będzie kupowana w sklepie bez inflacji, w którym zakupy robi Anna Moskwa”.