Takich temperatur w styczniu Europa jeszcze nie doświadczyła. Globalne ocieplenie będzie mieć wpływ nie tylko na przyrodę, ale też dostęp do żywności. Jest jednak pozytywny aspekt braku zimy
Kiedy w połowie grudnia 2022 roku do Polski przyszły kilkunastostopniowe mrozy, trudno było sobie wyobrazić, że dwa tygodnie później czekają nas temperatury nie tylko dodatnie, ale też tak wysokie, że właściwe dla miesięcy letnich, nie zimy. Do 1 stycznia ociepliło się w kraju o ponad 30 stopni i Nowy Rok powitaliśmy z rekordowymi temperaturami. Na opolszczyźnie termometry pokazały 18,7 stopnia C, podobnie w Warszawie (18,9 st. C.). Tym samym poprzedni rekord dla stolicy z 1993 roku został pobity aż o 5,1 stopnia. W Mińsku na Białorusi rekord został przekroczony o 4,5 stopnia. Najwyższą temperaturę odnotowała Hiszpania. W Bilbao było aż 24,9 st. C.
Meteorolodzy i klimatolodzy jasno mówią, że jest to fala temperatur, z jaką Europa jeszcze nigdy nie miała do czynienia. Pobito tak wiele rekordów, że trudno je wszystkie wyliczyć.
Europe is experiencing its worst heatwave ever recorded.
— Colin McCarthy (@US_Stormwatch) January 2, 2023
The combined intensity and scale of this winter heatwave is unlike anything in European history. pic.twitter.com/FVAsOU4DdB
Przeczytaj też: Sosna i brzoza w Polsce zagrożone wyginięciem. Winny klimat
Skąd takie ciepło w styczniu? Zarówno do Polski, jak i całej Europy, napłynęło powietrze zwrotnikowe. Choć kilkudniowy wzrost temperatur teoretycznie niczego nie przesądza, to trzeba sobie jasno powiedzieć: mamy do czynienia z bezprecedensową anomalią pogodową. Anomalie będą też pojawiać się coraz częściej ze względu na rozpędzające się zmiany klimatu i kryzys klimatyczny. Choć nie ma jeszcze pełnych danych odnośnie do globalnych temperatur w 2022 roku, to wiemy już, że w Europie mamy za sobą najcieplejsze lato w historii pomiarów. Brytyjskie biuro meteorologiczne podsumowało, że według wstępnych danych również cały rok na Wyspach był najgorętszy w historii (w lipcu temperatury przekroczyły tam 40 stopni).
Niespodziewanie wysokie i porównywalne z okresem letnim temperatury mają kilka efektów ubocznych. Jeden z nich jest taki, że przyroda przedwcześnie budzi się do życia. W internecie można już znaleźć zdjęcia pszczół, które wybudziły się ze snu zimowego. Biorąc pod uwagę, że już w najbliższym czasie wrócą mrozy, wybudzone roje nie przetrwają. Dla pszczelarzy będzie to oznaczać katastrofę. Jeśli wysokie temperatury w kolejnych tygodniach powrócą i będą się utrzymywać, może skończyć się przedwczesnym rozpoczęciem okresu wegetacyjnego i kryzysem w ogrodnictwie oraz rolnictwie (pisaliśmy w green-news.pl o stratach, jakie coraz częściej odnotowują producenci wina). Również dzikie zwierzęta będą mieć problemy z zaburzonym cyklem rocznym i dostępem do pożywienia. To kolejny powód, dla którego ucierpi bioróżnorodność.
Przeczytaj też: Izera dostała od państwa już pół miliarda złotych
Utrzymujące się w kraju i Europie ciepło ma też tym razem pozytywny efekt uboczny: zmniejsza zużycie energii. Prąd i gaz na rynkach bieżących tanieją, a ryzyko, że Rosja Putina będzie mogła skutecznie zaszantażować UE odcięciem dostaw gazu jeszcze tej zimy, maleje.
Rzecz w tym, że jednocześnie ogromna zmienność temperatur utrudnia średnio- i długoterminowe prognozowanie, zarówno jeśli chodzi o parametry meteorologiczne, jak i rynek energii. Prognozy IMGW na obecną chwilę wskazują, że już za chwilę wrócą do Polski kilkustopniowe, właściwe dla stycznia, mrozy. Jeszcze kilka dni temu nastawiano się na spadek temperatur do poziomu nawet -15 st. C.