Budżet państwa zarobił w tym roku już ponad 19 mld zł na aukcjach z prawami do emisji CO2. Niestety nie wszystkie środki są przeznaczane na transformację energetyczną
Na dzisiejszej „polskiej” aukcji sprzedano uprawnienia do emisji ponad 2 mln ton dwutlenku węgla, po 59,78 euro za tonę. Łączne uzyskano zatem około 563,5 mln zł. Warto przypomnieć, że wpływy z aukcji w większości stanowią dochód budżetu państwa. Od początku roku rząd pozyskał w ten sposób ok. 20,1 mld zł, z czego 19,1 mld to właśnie dochód budżetu państwa. Do końca roku pozostało jeszcze sześć aukcji, a szacowane wpływy z nich to ok. 3,2 mld zł.
Łącznie wpływy wyniosły od początku roku ok. 20,1 mld zł, z czego 19,1 mld to dochód budżetu państwa. Do końca roku pozostało 6 aukcji, szacowane wpływy z nich to ok. 3,2 mld zł.
— Marcin Kowalczyk (@mkowalczyk77) November 3, 2021
Przeczytaj też: COP26 o redukcji emisji metanu
Mechanizm handlu uprawnieniami EU ETS został wprowadzony w Unii Europejskiej w 2005 r., by ograniczać emisję CO2, szczególnie z instalacji należących do przemysłu i producentów energii. Środki ze sprzedaży praw powinny być przeznaczane przez państwa członkowskie na projekty służące redukcji emisji. Tyle teorii. W rzeczywistości unijna dyrektywa nakładająca na rząd taki obowiązek jest na tyle ogólna, że sprzyja „kreatywnej księgowości”. Pieniądze często są po prostu przejadane.
Tak jest też w polskim przypadku. Mimo że do budżetu w całym 2021 r. wpłyną przeszło 23 mld zł, pieniądze te nie są znaczone. W większości zostaną prawdopodobnie przeznaczone na pokrycie bieżących potrzeb budżetowych i zmniejszanie deficytu. Jest też cały szereg pomysłów, co rząd powinien z tą kwotą zrobić: z jednej strony słychać o konieczności wpierania odbiorców energii, którzy odczują podwyżki cen prądu od stycznia 2022 r., z drugiej, że pieniądze powinny pójść na transformację energetyki i górnictwa.
Wpływy ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2 pośrednio przekładają się na budżet, jakim dysponuje Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. W praktyce jednak wygląda to tak, że w kraju realizowane są wspierane przez NFOŚiGW i inne państwowe agendy zielone inwestycje, a dopiero na koniec podsumowuje się, jaką część tej kwoty można zaliczyć jako krajowy wysiłek na rzecz ochrony środowiska i klimatu.
Bieżący rok jest pierwszym, w którym uprawnienia do emisji CO2 są tak drogie. Od początku 2021 r. podrożały niemal dwukrotnie, stąd też wpływy ze sprzedaży uprawnień stają się łakomym kąskiem. Dlatego też debata o tej kwestii nigdy wcześniej nie była tak istotna.
Przeczytaj też: Polska strategia wodorowa przyjęta
Od przyszłego roku cały proces wydawania pieniędzy wpływających do budżetu dzięki EU ETS powinien zostać ucywilizowany. Powstanie Fundusz Transformacji Energetyki, do którego trafią dochody ze sprzedaży 40 proc. uprawnień do emisji. FTE ma wspierać modernizację sektora energetycznego. Czy to wystarczy, żeby energetyka faktycznie zaczęła się w Polsce zmieniać i redukować emisję CO2? Można mieć wątpliwości.
Wsp. Justyna Piszczatowska