Główny wniosek z propozycji Brukseli jest taki, że cel zerowej emisji CO2 na 2050 rok i tak zostanie ustanowiony, niezależnie od stanowiska polskiego rządu w tej sprawie
Komisja Europejska opublikowała projekt nowego prawa klimatycznego. Dokument w wersji angielskiej można przeczytać tutaj. Przekłada on na język prawa postulat, by Unia Europejska do 2050 roku osiągnęła neutralność klimatyczną, czyli wyzerowała emisje CO2.
Prawo klimatyczne ma sprawić, by ze ścieżki radykalnej redukcji emisji nie można już było zawrócić. Cel ten będzie prawnie wiążący. Instytucje UE i państwa członkowskie zostaną zobowiązane do podjęcia niezbędnych środków na poziomie UE i krajowym, by założoną ścieżkę redukcji emisji zrealizować.
Przeczytaj też: Morskie farmy wiatrowe mogą być kluczem Europy do neutralności klimatycznej
Jednocześnie Bruksela zapowiada rewizję celu na 2030 rok. Obecnie wiadomo, że unijna emisja CO2 za dekadę powinna być o 40 proc. niższa niż w 1990 roku. Toczą się jednak dyskusje, by cel ten zwiększyć do 50-55 proc. Na jakim progu się skończy? Do czerwca Komisja zapowiada gruntowną ocenę zaproponowanych w środę przepisów i na tej podstawie oceni, na jakie redukcje Unia może sobie w ciągu najbliższej dekady pozwolić.
Wiceszef KE Franz Timmermans powiedział w środę na konferencji prasowej, że osobiście byłby zwolennikiem jak najszybszego cięcia emisji, jednak trzeba patrzeć na sprawy realistycznie, po oszacowaniu gospodarczych skutków. Dla Polski, która trzy czwarte energii czerpie z węgla, już dotychczasowy cel był niezwykle ambitny. Podniesienie go o kolejnych 10 pkt. proc. będzie oznaczać rewolucję, na którą obecny rząd wyraźnie nie jest gotowy. A przypomnę – zgodnie ze środową propozycją w przypadku stwierdzenia niespójności w krajowych postępach, KE będzie podejmować środki zaradcze. W praktyce oznacza to ingerencję w krajowe plany na rzecz energii i klimatu.
Przeczytaj też: Siedem powodów, dla których warto zerwać z klimatyczną donkiszoterią
Prawo klimatyczne przewiduje też prowadzenie co pięć lat przeglądów i weryfikację, do jakiego stopnia państwa członkowskie realizują przewidziane dla nich cele. Narzędziem do sprawdzania postępów będą krajowe plany na rzecz energii i klimatu. Warto przypomnieć – ten zgłoszony na razie przez Polskę w żaden sposób nie wpisuje się w plany Brukseli, bo zakłada, że do 2030 r. w Polsce nadal ponad połowa prądu będzie pochodzić z węgla. Z góry więc wiadomo, że KE nakaże naszemu krajowi przyspieszyć tempo odchodzenia od „czarnego złota” (produkcję z niego energii w taki sposób, by emisji nie było, lepiej włożyć między bajki).
Ale jest też kilka rzeczy, których w projekcie zabrakło. Wcześniejszy draft prawa klimatycznego przewidywał, że po 2050 roku UE osiągnie stan ujemnej emisji CO2 netto. Na ostatniej prostej propozycję tę wycięto, ale należy spodziewać się, że temat ten jeszcze wróci na agendę.
Propozycja Komisji nie zawiera też kilku innych elementów, które posiada każde istniejące już prawo klimatyczne w Europie. Nie przewidziano utworzenia niezależnego organu naukowego, który doradzałby politykom i oceniał ich decyzje. Nie ma też propozycji weryfikowania długoterminowej strategii samej UE w zakresie klimatu i energii. I wreszcie – jak zwracają uwagę organizacje ekologiczne, Komisja nie zapewniła obywatelom możliwości bezpośredniego pociągnięcia UE do odpowiedzialności. Tymczasem nie brak aktywistów, którzy chcieliby mieć prawo do kwestionowania decyzji i przepisów, które są niezgodne z działaniami w dziedzinie klimatu.
Przeczytaj też: Stan przedzawałowy w polskim górnictwie
Ostatnia kwestia, choć zdecydowanie nie najmniej ważna kwestia, na którą warto zwrócić uwagę, to sytuacja Polski w całej klimatycznej układance UE. Polska jako jedyny kraj wspólnoty nie poparła jeszcze unijnego celu dochodzenia do neutralności klimatycznej. W green-news.pl znajdziesz już kilka artykułów, w których wyraźnie piszemy, że to nie jest dla kraju korzystne, na przykład ten: Bruksela stawia sprawę jasno: Fundusz Sprawiedliwej Transformacji nie dla krajów bez planów neutralności klimatycznej.
I to zastrzeżenie się potwierdza. Przedstawione dziś prawo klimatyczne jest rozporządzeniem, czyli automatycznie wchodzi do krajowego porządku prawnego w momencie przyjęcia przez Komisję. To oznacza, że na Polskę i tak zostanie nałożony cel neutralności klimatycznej, niezależnie od stanowiska rządu. Oczywiście dyskusje w tej sprawie będą się jeszcze toczyć na czerwcowej Radzie UE, jednak z dzisiejszej perspektywy wyraźnie widać, że dotychczasowa polityka rządu polegająca na niepopieraniu unijnej polityki klimatycznej, przestaje mieć jakiekolwiek dobre strony.