Prezes poznańskiej spółki zdradził nieco szczegółów szykowanej strategii. Odnawialne źródła energii będą zyskiwać na znaczeniu. Pytanie, co z węglowym projektem w Ostrołęce
Za kilka tygodni, czyli jeszcze w grudniu, druga pod względem wielkości grupa energetyczna w Polsce przedstawi nową strategię. Jej kluczowym elementem będzie odpowiedź na pytanie, jak obniżać emisję CO2. To bardzo ważne, bo Enea dostarcza prąd głównie z węgla. Pomijając względy środowiskowe, coraz większym problemem dla takich firm pozostaje fakt, że banki po prostu nie chcą finansować tego typu projektów.
Przeczytaj też: Ludzie zmniejszają wydobycie węgla? Niestety wręcz przeciwnie
Przy okazji publikacji wyników grupy za III kwartał prezes Enei Mirosław Kowalik zdradził, czego można spodziewać się w nowym dokumencie.
– Głównie będą to trzy obszary: fotowoltaika, farmy wiatrowe na morzu, farmy wiatrowe na lądzie, plus pośrednio być może biogazownie. Nie wykluczamy rozwoju projektów związanych z mikroinstalacjami, spółdzielniami energetycznymi, ale to zaznaczmy przy prezentacji aktualizacji strategii – powiedział prezes Enei.
Oczekiwany termin jej publikacji to pierwsza połowa grudnia. Strategia będzie wychodziła poza horyzont 2030 roku. Znajdzie się w niej plan obniżania emisyjności źródeł wytwórczych grupy. Enea będzie dążyła do progu średnio 550 g CO2 na kilowatogodzinę wytwarzanej energii. Taki próg emisyjności osiągają np. źródła gazowe.
Mirosław Kowalik nie chce na razie zdradzać szczegółów planu wobec najbardziej kapitałochłonnego i najgłośniejszego projektu, jaki spółka obecnie rozwija – nowy blok węglowy w elektrowni Ostrołęka. Przypomnę, że w ostatnich dniach PGE oficjalnie zakomunikowała, że nie prowadzi żadnych rozmów, które mogłyby poskutkować jej zaangażowaniem w realizację tej wycenianej na 6 mld zł inwestycji. PGE nie była w ten projekt formalnie włączona, ale też ma swoje zielone plany i najwyraźniej nie chce być wizerunkowo wiązana z węglem.
Przeczytaj też: Bill Gates doprowadzi do przełomu w świecie energii?
W obecnej sytuacji Enea, jeśli chce nowy blok faktycznie postawić, ma do wyboru dwie opcje: albo zmodyfikować całą inwestycję, by spełniała kryteria stawiane przez europejskie instytucje finansowe (trzeba by przynajmniej częściowo zrezygnować z węgla), albo poszukać kapitału poza granicami UE. Który scenariusz będzie realizowany? Na odpowiedź trzeba będzie poczekać.
– Rozmawiamy o zamknięciu finansowania elektrowni Ostrołęka. Bierzemy pod uwagę pozyskanie finansowania spoza Europy – powiedział dziennikarzom Kowalik. Nie podał jednak krajów, z których ewentualnie mogłyby pochodzić pieniądze. Zastrzegł jednak, że w grę nie wchodzi sprzedaż udziałów w spółce powołanej do budowy Ostrołęki C, których Enea i Energa mają po 50 proc.