Ostrzegają przed tym naukowcy z Amerykańskiej Narodowej Administracji Oceanicznej i Atmosferycznej (NOAA)
Według ich badań około 2050 roku częstotliwość i intensywność upałów będzie dwa razy większa niż obecnie.
Tego lata na naszej planecie zanotowano najwyższe temperatury w historii pomiarów. Naukowcy NOAA przeanalizowali dwa możliwe scenariusze. Pierwszy zakłada, że zredukujemy emisje gazów cieplarnianych o około 50 proc. w stosunku obecnego poziomu. Wówczas należy się spodziewać średniego wzrostu fal upałów o połowę. Natomiast jeśli poziom emisji nadal będzie wysoki, aż o 80 proc. Natomiast niezależnie od tego, który scenariusz będzie się realizował, upały mają występować na dużo większych obszarach niż obecnie.
Przeczytaj też: Europa szybko ucieka od węgla
Co więcej ekstremalne fale gorąca będą oznaczać o wiele większe zapotrzebowanie na energię elektryczną i przeciążenie sieci, w związku z tym, że coraz więcej ludzi będzie używać klimatyzacji. Dlatego też należy wziąć to pod uwagę już teraz, by przygotować je na częste występowanie szczytów zapotrzebowania na energię
Przeczytaj też: Lidl rusza z promocją swoich zamienników mięsa. Wygra z Beyond Meat?
Wzmożone fale upałów będą szczególnym zagrożeniem dla wysoko zaludnionych obszarów i staną się poważnym wyzwaniem dla zdrowia publicznego. Przybywa analiz ostrzegających przed tymi zjawiskami. Wcześniej pisaliśmy np. o raporcie, według którego europejskie miasta powinny się przygotować na zmianę klimatu na taki, który przypomina tropikalny. Zdaniem naukowców ze Szwajcarii, do 2050 roku w Londynie zapanuje klimat taki jak w Madrycie czy Barcelonie. Madryt zaś klimatycznie zamieni się w Afrykę.