Zakaz wchodzi w życie 2 października, z okazji urodzin Mahatmy Gandiego uznawanego za ojca narodu hinduskiego. Ma to podkreślić znaczenie decyzji rządu. Nie brakuje jednak protestów
Rząd Indii zdecydował, że nie można ani sprzedawać, ani wprowadzać do obiegu jednorazowych toreb, słomek czy innych plastikowych przedmiotów. Indie generują w zależności od źródła – od 9,5 do 14 mln ton plastikowych śmieci rocznie, a z tego około 40 proc. nie zostaje odebranych przez żadne służby zajmujące się utylizacją.
Przeczytaj też: UE pożegna plastikowe jednorazówki
Opozycja krytykuje jednak krok rządu Narendry Modiego nazywając jego samego populistą i zwraca uwagę, że przemysł wytwarzający plastik zatrudnia bardzo wielu ludzi, którzy teraz stracą pracę. Według jej przedstawicieli krok ten nie rozwiąże problemu zaśmiecającego Indie i tę część Azji plastiku, ponieważ duża część odpadów nie jest odbierana przez firmy zajmujące się utylizacją i nie podlega recyklingowi.
W podobnym tonie wypowiadają się również hinduscy przedstawiciele przemysłu plastikowego, obawiając się utraty zysków. Zatrudnia on około 5 milionów osób w co najmniej 50 tys. fabryk. W 2019 r. zanotował on rekordowe przychody na poziomie 50 miliardów dolarów. Zakaz może więc oznaczać, że nagle bez pracy znajdzie się około 400 tys. osób.
Przeczytaj też: PAN pracuje nad biodegradowalnym plastikiem
Na decyzję rządu zareagowała już hinduska giełda Dalal Street, na której akcje firm wytwarzających papier osiągnęły rekordowe wartości, w związku ze wzmożonym zainteresowaniem inwestorów, którzy liczą na to, że stanie się on teraz podstawowym surowcem do produkcji jednorazowych opakowań.