Niedopięcie spraw na ostatni guzik z Komisją Europejską właśnie daje o sobie znać. Projekt jądrowy natrafił na przeszkodę, o której wiedzieli wszyscy, ale działania zaradcze podjęto zbyt późno
– Największym wyzwaniem w rozmowach z Komisją Europejską w sprawie elektrowni jądrowej jest czas – przyznał Wojciech Wrochna podczas kongresu PowerPol. Wiceminister przemysłu i pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej odniósł się w ten sposób do sprawy upublicznionej decyzji KE i dołączonej do niej dokumentacji.
Jak pisałem przed weekendem, opublikowano streszczenie polskiego wniosku w sprawie wsparcia publicznego dla elektrowni jądrowej w lokalizacji Lubiatowo-Kopalino. Upubliczniono także decyzję KE z grudnia 2024 r., która otworzyła poszerzone postępowanie dotyczące wsparcia dla budowy i eksploatacji pomorskiej elektrowni jądrowej.
Przeczytaj też: Koniec sporu między KHNP a Westinghouse
Bez zgody Brukseli na model finansowania, Polska nie będzie mogła np. dokapitalizować spółki Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ), odpowiedzialnej za projekt. PEJ bez tych funduszy nie będą mogły z kolei opłacić zamówień niezbędnych dla projektu. Bez pieniędzy nie zostanie podpisany np. kontrakt EPC (engineering, procurement, construction, kontrakt wykonawczy na realizację inwestycji), co miało nastąpić pod koniec 2025 r. Sejm niedawno przyjął ustawę, która gwarantuje ponad 60 mld zł dla PEJ, ale pieniądze nie trafią do nich bez zgody KE. To dlatego Wrochna wskazał, że największym wyzwaniem pozostaje czas.
Pełnomocnik podkreślił, że postępowania tego typu trwają od 18 miesięcy do dwóch lat. – Będziemy starali się zrobić wszystko, intensywnie rozmawiać z Komisją Europejską. To jest wyzwanie – powiedział Wrochna. Jego zdaniem nie będzie natomiast problemu z tym, że Polska w trybie bezkonkursowym wybrała partnera technologicznego dla przedsięwzięcia. Wśród oferentów były KHNP, EDF i Westinghouse, do współpracy zaproszono ostatnią z wymienionych spółek. Przed laty na łamach Green-news.pl ukazał się tekst na temat pewnych wątpliwości co do bezprzetargowego trybu: Raport poprzedzający budowę elektrowni jądrowej „w oparciu” o technologię z USA. Atomowa spółka wyjaśnia.
Wrochna zapowiedział też, że Polska chce wywalczyć „lepsze warunki" niż te, które uzyskali Czesi. Praga w kwietniu 2024 r. dostała zielone światło od Komisji w sprawie rozbudowy Elektrowni Jądrowej Dukovany.
Skomplikowaną sytuację wokół ustaleń z KE obecny rząd dostał w „spadku" po poprzednikach. Jeśli porównać, jak Polska i Czechy realizują swoje projekty elektrowni jądrowych, wyraźnie widać, co nad Wisłą poszło nie tak.
Przeczytaj też: OSGE z wytycznymi dla SMR we Włocławku i Ostrołęce
Kiedy Praga w kwietniu 2024 r. otrzymała zgodę KE na wsparcie rozbudowy EJ Dukovany, nie miała jeszcze wybranego partnera technologicznego. Zaczęto od ustalenia modelu finansowego i uzyskania stosownych zgód, postępowanie rozpoczęło się w czerwcu 2022 r. Konkurs na dostawcę reaktorów toczył się na drugim planie i w lipcu 2024 r. Praga wybrała KHNP z Korei Południowej.
Z kolei Polska jesienią 2022 r. wybrała w bezprzetargowym trybie partnera, czyli Westinghouse. Jednak od czasu podjęcia tej decyzji do Brukseli nie trafił wniosek notyfikacyjny dotyczący wsparcia publicznego dla elektrowni jądrowej. Krok ten podjął dopiero obecny rząd. Wniosek skierowano do KE we wrześniu 2024 r., wysyłał go jeszcze poprzednik Wrochny na stanowisku pełnomocnika – Maciej Bando.
Fot. Wizualizacja pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce / Polskie Elektrownie Jądrowe