Planowany u wybrzeży Wielkiej Brytanii kolos pokazuje, że morska energetyka wiatrowa po prostu się opłaca
Pisałam w ostatnich dniach, że koncern paliwowy Equinor, wcześniej Statoil, musi zmienić całą swoją kampanię reklamową, jaką pod hasłem „jesteśmy niskoemisyjną energią tuż za horyzontem” (and. we're the low carbon energy just over the horizon) uruchomił w Wielkiej Brytanii. Eqionor na Wyspach jest przede wszystkim dostawcą gazu i tamtejszy regulator zakazał reklamowania tego paliwa jako „czyste”.
Przeczytaj też: Firma odczuwa wzrost cen prądu i planuje własne wiatraki
Dzisiaj jednak koncern ogłasza projekt, dzięki któremu już na serio będzie dostarczał czystą energię. Equinor wspólnie z brytyjskim SSE Renewables wygrał zlecenie na budowę morskiej farmy wiatrowej o wartości 10 mld euro czyli w przeliczeniu ponad 42 mld zł. To będzie największy tego typu projekt na świecie. Ma mieć moc 3,6 gigawata – więcej niż np. cała Elektrownia Kozienice (a przecież jest ona największą elektrownią na węgiel kamienny w Europie).
Przeczytaj też: Rząd zaostrzy przepisy dotyczące smogu
Co ważne, planowana farma będzie też dostarczała tanią energię, tańszą niż dzisiejsza sprzedawana na rynku hurtowym w Polsce. Cena rozliczeniowa przyjęta w umowie, po której Equinor i SSE Renewables będą dostarczać prąd, to 45 funtów, czyli około 220 zł za MWh.
Farma ma być podzielona na trzy części, Creyke Beck A, Creyke Beck B i Teesside A o równej mocy po 1,2 GW każda. Budowa ruszy już w przyszłym roku i zakończy się w 2026 r.