W rozmowie z „Gazetą Polską” ministerka klimatu zapowiedziała kolejne działania rządu wobec unijnej polityki klimatycznej
– Zdecydowaliśmy, że wszystkie dokumenty z pakietu „Fit for 55” (Gotowi na 55, unijne rozwiązania na rzecz klimatu oraz dekarbonizacji gospodarki – red.) będą zaskarżone do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Oczywiście chodzi o każdy dokument, w którym jest stosowna podstawa prawna do takiego zaskarżenia – powiedziała w wywiadzie z „Gazetą Polską” Anna Moskwa, ministerka klimatu i środowiska.
Przeczytaj też: Stwórz swój wymarzony miks energetyczny dla Polski
Jak dotąd skarg skierowano kilka. 14 lipca, o czym poinformowała za pośrednictwem Twittera (teraz X) Anna Moskwa, do TSUE trafiło pismo w sprawie rozporządzenia LULUFC, dotyczące użytkowania gruntów i leśnictwa oraz redukcji emisji CO2 z tych sektorów. Później dołączono kolejne trzy - na zakaz sprzedaży nowych aut spalinowych w UE od 2035 r., refomę ETS w zakresie bezpłatnych uprawnień, a także na unijne cele redukcji emisji gazów cieplarnianych.
Dziś złożyliśmy kolejne trzy skargi do #TSUE – ws. zakazu rejestracji pojazdów spalinowych po 2035 roku, podwyższenia unijnego celu redukcji emisji gazów cieplarnianych oraz ws. zmniejszenia liczby bezpłatnych ETS dostępnych na rynku. Unijne propozycje mogą zagrozić…
— Anna Moskwa (@moskwa_anna) July 17, 2023
Do listy spraw, które postanowiła zaskarżyć Warszawa, trzeba dołożyć także kwestię śmieci. O „niemieckie” odpady, które mają zalegać w Polsce nielegalnie, toczy się obecnie polityczna batalia, a skarga na Niemcy została złożona w Komisji Europejskiej (to pierwszy etap przed ewentualnym skierowaniem sprawy do TSUE). Ogłoszeniu tego kroku towarzyszył mały happening, podczas którego szefowa MKiŚ i minister ds. UE podpisywali symbolicznie skargę.
Przeczytaj też: Smutne wnioski po pożarze w Zielonej Górze
W rozmowie z „GP” szefowa MKiŚ zaznacza, że Polsce przyznano zbyt mało bezpłatnych uprawnień do emisji CO2 w ramach unijnego systemu ETS (EU ETS to mechanizm, w ramach którego państwa i unijne firmy mogą handlować uprawnieniami do emisji; utworzono go właśnie po to, by ograniczać w Unii emisję CO2). Liczba bezpłatnych uprawnień ma maleć w najbliższych latach i m.in. takim pomysłom sprzeciwia się rząd.
Szefowa resortu klimatu wyraża też opinię, że w tej sprawie Polska ma prawo po swojej stronie. – Jego podstawa prawna (systemu ETS – red.) jest bardzo wątpliwa, ponieważ był przyjmowany zwykłą większością głosów jako dokument klimatyczny. To jest dokument energetyczny i wpływa na politykę energetyczną państwa, a tym samym wymaga jednomyślności – przekonuje.
Linia prezentowana przez Annę Moskwę jest jednak niezrozumiała. Jednomyślność na Radzie UE nie jest wymagana przy sprawach powiązanych z energetyką (z małym wyjątkiem). O tym, kiedy wszystkie państwa UE muszą jednogłośnie wyrazić zgodę, można przeczytać na stronach Rady. Nie ma też podobnego wymogu dla spraw klimatu. W dodatku „większość zwykła” w Radzie UE nie obejmuje głosowań nad takimi decyzjami, stosuje się większość kwalifikowaną.
Możliwe, że szefowa MKiŚ mówi o podstawie prawnej systemu ETS, czyli dyrektywie z 2003 roku. Podejmowano już próby, by utrącać inne decyzje w UE, podważając tę dyrektywę i jej nowelizację, ale nieudanie. Robiła to... Polska. W 2018 roku TSUE oddalił skargę Warszawy, a mnóstwo miejsca w wymianie zdań między stronami poświęcono art. 192 Traktatu o Unii Europejskiej. Jeden z jego ustępów stanowi, że jeżeli dochodzi do uchwalenia „środków wpływających znacząco na wybór Państwa Członkowskiego między różnymi źródłami energii i ogólną strukturę jego zaopatrzenia w energię”, to potrzebna jest jednomyślność. Polska stała wówczas na stanowisku, że zmiany w systemie ETS będą mieć wpływ na jej miks energetyczny, dlatego powinny być uchwalane w specjalnej procedurze, z czym Trybunał się nie zgodził. W dodatku przeciwko polskiej interpretacji wystąpiły m.in. Komisja Europejska, Niemcy, Hiszpania czy Francja.
Trzeba też pamiętać, że EU ETS funkcjonuje od 2005 roku, na z góry określonych zasadach. Polska jako kraj najbardziej uzależniony od węgla przez lata otrzymywała szereg odstępstw od zasad obowiązujących w tym mechanizmie (inaczej derogacji). Jakiekolwiek zmiany w tym systemie wymagałyby zmian w dyrektywie. Szanse na poparcie takich działań przez inne kraje członkowskie można obecnie szacować na bliskie zera. W 2019 roku UE przyjęła jako cel osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 roku. Polska była jedynym państwem, który się wówczas sprzeciwiało.
Fot. MKiŚ