Niewiele ponad miesiąc wystarczył, by pobić dotychczasowy rekord produkcji energii z farm wiatrowych
Między godziną 6 a 7 rano w środę wiatraki w Polsce pracowały z mocą 7603 megawatów – wynika z danych zamieszczonych przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne. To nowy rekord w ujęciu godzinowym, który przebił najwyższą wartość osiągniętą 4 stycznia 2023 roku. Jednocześnie o godz. 6.15 padł inny, krótkoterminowy rekord – farmy wiatrowe w kraju pracowały przez krótki czas z mocą 7677 MW.
Oznacza to, że 1 lutego rano około jednej trzeciej energii elektrycznej w Polsce pochodziło z farm wiatrowych. Do tego trzeba doliczyć inne odnawialne źródła energii (OZE), jak fotowoltaika czy elektrownie wodne.
Przeczytaj też: Musimy oszczędzać prąd. Kiedy? PSE wskazują krytyczne godziny
Generacja z OZE niesie szereg korzyści – nie tylko związanych z niższymi emisjami CO2 – dla krajowego systemu elektroenergetycznego. Pisaliśmy m.in. o tym, że gdy pracują, „oszczędzamy” gaz czy węgiel, które w dobie kryzysu energetycznego stały się krytycznymi – i kosztownymi – surowcami. Więcej energii elektrycznej z OZE w sieci przeważnie wpływa też na obniżenie cen na giełdzie energii. Pewność dostaw z odnawialnych źródeł energii jest jednak zależna od pogody, więc kluczowe jest prognozowanie warunków i długofalowe planowanie pracy jednostek konwencjonalnych.
Rekord z 1 lutego kończy też fatalną passę farm wiatrowych w Polsce. Gdy w ubiegłym tygodniu w Sejmie debatowano ws. liberalizacji przepisów dla elektrowni wiatrowych (zasada 10H), nad Polskę nadciągnęła tzw. Dunkelflaute (susza klimatyczna). Tak określa się sytuację, w której przestaje wiać, a z powodu pory roku niższa jest generacja z elektrowni słonecznych.
Przeczytaj też: Paliwa kopalne niszczą nie tylko środowisko, ale i portfele
W czwartek 26 stycznia wszystkie wiatraki w kraju pracowały w pewnych momentach z mocą zaledwie 30 MW. Nie lepiej było wcześniej, bo w najlepszych momentach nie potrafiły pracować z mocą większą niż 1000 MW. Tymczasem ich łączna moc zainstalowana w skali kraju wynosi według PSE trochę ponad 9000 MW. W takich sytuacjach do 80 proc. i więcej energii elektrycznej w Polsce pochodzi z elektrowni węglowych i gazowych. Ostatni raz z podobną sytuacją system mierzył się w grudniu, o czym pisaliśmy w tekście Wiatraki i fotowoltaika przez kilka dni ciągnęły w dół polską energetykę. Dunkelflaute w końcu odpuszcza.