– Również słyszałem raz o trzech, a raz o dwóch reaktorach. W pierwszej lokalizacji mają powstać trzy bloki w technologii AP1000, które dadzą sumaryczną moc 3600 MW netto. Możliwe, że uda się osiągnąć wyższą wartość – mówi Mirosław Kowalik w rozmowie z green-news.pl
Pod koniec października ogłoszono historyczną dla Polski decyzję o tym, że to Westinghouse zbuduje pierwszą w kraju elektrownię jądrową na Pomorzu. Później rząd podjął stosowną uchwałę, w której potwierdził to, co przekazała światu amerykańska sekretarz energii Jennifer Granholm. Projekt będzie wymagał ogromnych nakładów finansowych, jego wartość liczona jest w dziesiątkach miliardów dolarów. Jednak nie tylko koszty powinny interesować decydentów. To złożony, wieloletni program, od którego może zależeć bezpieczeństwo energetyczne kraju.
Jeszcze przed wskazaniem Amerykanów jako partnerów projektu rozmawialiśmy z Davidem Durhamem z Westinghouse na temat planów spółki na zrealizowania tego przedsięwzięcia w Polsce. Teraz rozmawiamy z Mirosławem Kowalikiem, szefem Westinghouse Polska, a krótką zapowiedź tej rozmowy publikowaliśmy przed kilkoma dniami.
Justyna Piszczatowska: Pierwszy raz w historii projekt jądrowy w Polsce dotarł do etapu wyboru technologii. Jakie będą kolejne kroki?
Mirosław Kowalik, prezes Westinghouse Electric Poland: Program jądrowy oparty jest na dwóch fundamentach: PPEJ (Program polskiej energetyki jądrowej) i PEP2040 (Polityka energetyczna Polski do 2040 roku). Oferta amerykańska (CER – Concept Execution Report) oraz będące jej częścią studium wykonalności (FEED – Front End Engineering Design) wpisują się we wszystkie założenia polskich programów. Po przyjęciu przez rząd uchwały potwierdzającej wybór technologii AP1000 do budowy wielkoskalowych elektrowni jądrowych w Polsce pora usiąść do stołu ze spółką powołaną do realizacji tego projektu, czyli Polskimi Elektrowniami Jądrowymi i rozpocząć negocjacje kontraktowe, najpierw dotyczące prac projektowych, m.in. rozpoczęcia procesu licencjonowania technologii. Dzięki uchwale rządu i podjętej decyzji można też ruszyć z pracami wokół infrastruktury niezbędnej do realizacji takiego przedsięwzięcia, mam na myśli choćby budowę dróg czy linii kolejowych.
Są jeszcze decyzje administracyjne niezbędne dla realizacji projektu, jak te związane z pozwoleniami budowlanymi czy z raportem środowiskowym, którego częścią są trwające konsultacje transgraniczne. Dużą rolę odegra Państwowa Agencja Atomistyki. Reaktor AP1000 musi otrzymać od PAA licencję (zezwolenie) na zastosowanie w Polsce, jest to niezbędne przed rozpoczęciem budowy. W tej chwili kwestie dokumentacyjne są kluczowe, ale nie jedyne dla zapewnienia sukcesu projektu.
Kacper Świsłowski: Czy są już założenia sfinansowania budowy? W PPEJ z 2020 roku przewidziano, że Skarb Państwa utrzyma 51 proc. udziałów w PEJ, resztę mogłyby objąć zewnętrzne podmioty.
W Concept Execution Report przedstawiono propozycje struktury finansowania jak np. udział instytucji amerykańskich, takich jak EXIM Bank. Można założyć, że gdy zakończy się proces inwestycyjny, czyli gdy elektrownia powstanie, to przejęciem udziałów mogą być zainteresowane fundusze strukturalne czy emerytalne. Pozostaje kwestia stworzenia odpowiedniego modelu finansowania, mówimy o CfD (kontrakty różnicowe – red.), RAB (model wsparcia bazujący na taryfach – red.), jest też polski pomysł – SaHo, bazujący na fińskim modelu Mankala.
JP: Wskazanie modelu finansowania jest niezbędne na tym etapie prac?
O ile wiem, spółka PEJ przygotowuje odpowiednie założenie w tej kwestii, tj. warunki brzegowe dla przygotowania modelu. Nie chcę wypowiadać się w jej imieniu, ale według mnie kwestia modelu finansowania będzie przedmiotem równoległych prac. Decyzja nie będzie zależeć od Westinghouse.
JP: Ile mogą potrwać te negocjacje, kiedy się zaczną?
Warto je rozpocząć jak najszybciej i jesteśmy w kontakcie z PEJ, nakreśliliśmy, które prace projektowe powinny zostać wykonane jako pierwsze. Dokumenty bazowe oraz mapa drogowa dla programu w Polsce zostały stworzone w naszej propozycji (CER), w tym harmonogram oraz model działania. Chcemy optymalizować proces, aby wybudować elektrownię w przewidzianym budżecie i określonym czasie.
KŚ: A określony budżet to? Sekretarz energii USA mówiła o 40 miliardach dolarów, premier o 20 mld.
Nie jest to kwota podana przez Westinghouse, dlatego nie chciałbym jej komentować. Wiem, że kwota 20 miliardów dolarów pojawia się w komunikatach rządowych jako koszt budowy elektrowni jądrowej w pierwszej lokalizacji, tj. Lubiatowo-Kopalino. Polski rząd planował, że program jądrowy będzie kosztował około 40 mld dolarów w dwóch lokalizacjach, a dla jednej będzie to połowa tej kwoty. Mogę powiedzieć, że cena końcowa na pewno będzie przedmiotem negocjacji i będzie szczegółowo weryfikowana zgodnie z przyjętymi założeniami projektowymi i modelem realizacji inwestycji. Należy wziąć pod uwagę wiele czynników. Ostatnie wahania cen surowców, inflacja, dotykają każdej branży, choć akurat biznes jądrowy jest specyficzny i nie odczuł tego tak drastycznie.
KŚ: Tylko w ostatnich dniach pojawiło się kilka pomysłów, nagle mówi się o trzech lokalizacjach, po dwa bloki w każdej. Co na ten moment jest pewne dla Westinghouse?
Rzeczywiście ostatnio w mediach pojawia się wiele niespójnych informacji, również słyszałem raz o trzech, a raz o dwóch reaktorach. W pierwszej lokalizacji mają powstać trzy bloki w technologii AP1000, które dadzą sumaryczną moc 3600 MW netto. Możliwe, że uda się osiągnąć wyższą wartość, będzie to zależne np. od tego, jaka turbina zostanie zastosowana w części konwencjonalnej bloku i jakie będą warunki chłodzenie wodą z Bałtyku.
O innych projektach, pomysłach, trudno mi wyrazić opinię.
JP: Według planów budowa miałaby ruszyć w 2026 roku.
Tu warto uściślić: to termin rozpoczęcia prac na budowie. Kluczowy termin, który zawsze się pojawia w projektach budowy elektrowni jądrowej, to wylanie betonu, tj. płyty fundamentowej pod elektrownię i im wcześniej to nastąpi, tym lepiej.
Jesteśmy w kontakcie z PEJ i w gotowości, aby usiąść do rozmów. Sygnalizowany przez rząd 2033 rok jako termin uruchomienia pierwszej elektrowni jest bardzo ambitny, ale realny do dotrzymania. Jednak żeby mówić o rozpoczęciu prac budowlanych w 2026 roku po uzyskaniu pozwolenia budowlanego, już dziś musimy pilnie rozpocząć przygotowania, m.in. uruchomić prace projektowe.
KŚ: Pozostając przy różnych doniesieniach – ile osób może znaleźć zatrudnienie dzięki budowie elektrowni i później, gdy ta zacznie działać? W tej kwestii również pojawiały się rozbieżne szacunki.
Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa mówiła niedawno, że przy jednym bloku będzie pracowało około czterech tysięcy osób i tak też zakładamy. Trzeba pamiętać, że według harmonogramu bloki będą oddawane co dwa lata, więc część osób zaangażowana w prace przy pierwszym bloku przejdzie później na drugi blok i tak dalej. Jednocześnie elektrownia będzie potrzebowała około dwóch tysięcy wykwalifikowanych pracowników, którzy będą pracować przy jej eksploatacji.
Dlatego tak ważne jest budowanie kompetencji, szkolenie kadr i współpraca z polskimi firmami. Latem tego roku 15 studentów z Polski odbyło staż w siedzibie Westinghouse w USA, wszyscy otrzymali oferty pracy w naszym nowym centrum inżynieryjnym w Krakowie. Jesteśmy gotowi szkolić kolejne osoby, aby wspólnie z polskimi uczelniami i firmami budować te kompetencje.