Rządzący są ponaglani, by podjęli bardziej zdecydowane działania i przyspieszyli rozwój odnawialnych źródeł energii w Polsce
Członkowie Komitetu Naukowego Koalicji Klimatycznej, reprezentujący różne dziedziny wiedzy, wystosowali do premiera i ministerki klimatu pismo w sprawie odnawialnych źródeł energii. Domagają się w nim, by rządzący poważniej potraktowali rozwój OZE w kraju, nie tylko ze względu na troskę o klimat, ale też gospodarkę.
„Apelujemy o pilne stworzenie warunków do rozwoju odnawialnych źródeł energii w Polsce. Do tego konieczne jest natychmiastowe odblokowanie możliwości rozwoju energetyki wiatrowej na lądzie oraz zwiększenie wsparcia dla dalszego rozwoju fotowoltaiki. Kluczowe jest też nadanie najwyższego priorytetu poprawie efektywności energetycznej” – czytam w apelu komitetu.
Przeczytaj też: Mamy w Polsce duży problem z przyłączaniem nowych elektrowni słonecznych i wiatrowych
Organizacja zaznacza przy tym, że wsparciu OZE powinien towarzyszyć „przemyślany i konkretny” długoterminowy plan odchodzenia od paliw kopalnych. Potrzebne są decyzje polityczne, które pobudzą inwestycje w energetyce.
„Na pozorne działania nie ma czasu. Transformacja w kierunku efektywnej, zielonej, rozproszonej energetyki i czystych technologii jest niezbędna i musi nastąpić jak najszybciej” – podkreślają sygnatariusze, wśród których są m.in. prof. Jerzy Hausner czy prof. Elżbieta Mączyńska, wieloletnia prezeska Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego (od 2020 roku honorowa szefowa PTE).
Komitet Naukowy Koalicji Klimatycznej podkreśla, że rozbudowa źródeł odnawialnych uniezależni system energetyczny Polski od paliw kopalnych i wahań na rynku surowców. Pismo opublikowano 3 listopada – tuż przed startem szczytu COP27. Skierowano je do Mateusza Morawieckiego i Anny Moskwy, ale mogłoby trafić także do prezydenta. To Andrzej Duda reprezentuje Polskę na klimatycznej konferencji w Egipcie.
Apel Koalicji Klimatycznej jest kolejnym z wielu. Branża OZE w Polsce i część polityków regularnie przypominają, że kraj traci na spowalnianiu transformacji energetycznej. Było o tym wiadomo jeszcze przed kryzysem energetycznym, ale ostatnie miesiące dodatkowo zwróciły uwagę, jak dużą przewagę nad konwencjonalną energetyką zdobywają źródła bazujące na wietrze i słońcu.
Według wyliczeń Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej i Instytutu Jagiellońskiego, gdyby nie dotychczas postawione turbiny wiatrowe, za prąd w Polsce trzeba byłoby płacić o wiele więcej. Kolejne farmy wiatrowe dodatkowo obniżyłyby ceny prądu. IJ wyliczył też, ile węgla i gazu oszczędzamy dzięki fotowoltaice i energetyce wiatrowej.
Przeczytaj też: Prąd w Polsce potaniał, ale nie dzięki rządowi. Zawdzięczamy to wiatrakom
Choć OZE stają się coraz tańsze, to nadal nie ma politycznej decyzji, by „odblokować” wiatraki na lądzie. Od 2016 roku w Polsce obowiązuje zasada 10H, przez którą nie można rozwijać projektów nowych farm wiatrowych. Rząd w lipcu przyjął projekt liberalizujący przepisy, ale dokument utknął później w Sejmie i według dotychczasowych doniesień izba niższa nieprędko się nim zajmie.
To, czego na razie nie robi rząd, starają się robić prywatne firmy. Jak możesz przeczytać w green-news.pl, biznes z kraju stawia albo zamierza postawić na zieloną energię. W wypadku przedsiębiorstw decyduje aspekt ekonomiczny, a nie ekologiczny – po prostu szukają oszczędnosci. Podobne działania mogliby podjąć rządzący, zwłaszcza że według Cambridge Econometrics za 40 proc. inflacji w Polsce odpowiadają ceny paliw.