Kiedyś ten reaktor prawie doprowadził Westinghouse do bankructwa. Teraz ma stanąć w Polsce
Polska w końcu wybrała dostawcę technologii jądrowej. Padło na Westinghouse, czyli pochodzącą z USA spółkę z wieloletnim doświadczeniem w opracowywaniu reaktorów. Firma zajmuje się też produkcją paliwa do takich siłowni, nie tylko do swoich (dostarcza je obecnie m.in. Ukrainie). Obecnie Westinghouse należy do kanadyjskiego funduszu Brookfield Business Partners, a niedługo przejdzie w ręce Cameco i Brookfield Renewable.
Przeczytaj też: Durham, Westinghouse: nie ma wielu komponentów elektrowni jądrowej, które nie mogą pochodzić z Polski
Westinghouse oferuje Polsce swój najnowszy reaktor generacji III+, czyli AP1000. Z takich reaktorów korzystają już elektrownie jądrowe w Chinach (Sanmen i Haiyang) i pojawią się tam kolejne egzemplarze. W Stanach Zjednoczonych AP1000 będzie działać w elektrowniach Vogtle-3 i 4, pierwszy z nich ma zacząć pracę najpóźniej w 2023 roku. Wszystkie mają moc cieplną 3415 megawatów (MWt), natomiast ich moc elektryczna to 1250 MW brutto (netto to około 1110 MW).
Ten reaktor jak na standardy sektora jądrowego jest nowy – jego projekt zatwierdzono w 2005 roku. Westinghouse w swojej komunikacji podkreśla, że reaktor jest unikalny i spełnia wysokie parametry bezpieczeństwa, co potwierdziły liczne testy. AP1000 to reaktor wodny-ciśnieniowy (czyli PWR, pressurized water reactor). Oznacza to, że korzysta z dwóch obiegów wody. Inna popularna technologia to BWR – boiling water reactor, reaktor wodny wrzący. BWR-ami były reaktory RBMK-1000 (Czarnobyl) i Mark 1 (Fukushima). W przypadku PWR-ów jedyna głośna awaria to ta w elektrowni Three Mile Island.
W reaktorach PWR, co podkreślają ich wytwórcy, ryzyko przeniknięcia radioaktywnych substancji z jednego obiegu (przechodzącego przez reaktor) jest mniejsze. Schemat działania takich jednostek przedstawia poniższa grafika Office of Nuclear Energy. Warto podkreślić tylko jedną różnicę, która wystąpi w Polsce. Ponieważ dla elektrowni jądrowej wybrano nadmorską lokalizację, nie wystąpi potrzeba budowy chłodni kominowej. Woda potrzebna do chłodzenia będzie pobierana bezpośrednio z Bałtyku.
Przeczytaj też: Elektrownia powstanie lub nie, ale mieszkańcy nadmorskich wsi już przestali inwestować
Nazwa reaktora oznacza Zaawansowany reaktor pasywny (Advanced Passive – AP). Wszystkie układy awaryjnego chłodzenia działają pasywnie, a więc nie wymagają zasilania, co zwiększa bezpieczeństwo. „Tym samym do zabezpieczenia reaktora nie są stosowane żadne pompy, wentylatory, silniki, agregaty chłodnicze ani inne aktywne maszyny, z wyjątkiem kilku prostych zaworów, które automatycznie uruchamiają pasywne systemy bezpieczeństwa” – czytam w jednym z materiałów Westinghouse.
AP1000 ma jednak pewną skazę na swoim wizerunku. Ten reaktor prawie doprowadził Westinghouse do bankructwa. W drugiej dekadzie XXI w., gdy spółka należała jeszcze do Toshiby, koszty budowy elektrowni z tym reaktorem przekroczyły szacunki, były też ogromne opóźnienia w budowie. Koncern cudem uratował się przed upadłością w 2018 roku. Fiaskiem zakończyła się też próba ukończenia dwóch bloków z AP1000 w elektrowni V.C. Summer. Projekt zawieszono w 2017 roku. Dlatego, jeżeli coś może budzić obawy w amerykańskiej ofercie, to kondycja samego Westinghouse.
Fot. DJSlawSlaw, CC BY-SA 3.0, via Wikimedia Commons