Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Decyzja rządu była tylko małym sukcesem. Uwolnieniem wiatraków zajmie się teraz Sejm, a tam będzie trudniej

W sprawie liberalizacji przepisów dla energetyki wiatrowej poczyniono pierwszy krok. Jednak to batalia w Sejmie będzie kluczowa

Decyzja rządu z 5 lipca, gdy przyjęto projekt liberalizujący tzw. zasadę 10H (mający zmienić przepisy ustawy antywiatrakowej), wywołała w branży euforię. Był to ważny krok, ku uwolnieniu energetyki wiatrowej od restrykcyjnych regulacji w kraju. Jednak to dopiero początek walki o farmy wiatrowe na lądzie. Projekt musi jeszcze zyskać poparcie parlamentu, a to nie jest takie oczywiste.

Przeczytaj też: PGE kupiła trzy farmy wiatrowe. Zapłaciła słony rachunek

Przede wszystkim w opozycji do tego pomysłu stoi Solidarna Polska (która sprzeciwiała się projektowi w trakcie prac w rządzie). Bez głosów partii Zbigniewa Ziobry Prawo i Sprawiedliwość będzie musiało szukać poparcia dla tych rozwiązań wśród przedstawicieli i przedstawicielek opozycji. Trudno bowiem zakładać, że ludzie Ziobry nagle zmienią zdanie. Ponadto i w PiS są politycy, którzy niechętnie patrzą na pomysł zniesienia zasady 10H.

Jednocześnie liberalizacja przepisów dla onshore wind (farm wiatrowych na lądzie) jest jednym z kamieni milowych wpisanych do KPO (Krajowy Plan Odbudowy). Polska zobowiązała się przed Komisją Europejską, że poluzuje regulacje dla tego odnawialnego źródła energii. Termin na realizację tego zobowiązania minął 30 czerwca.

Na pozór wydawałoby się, że to dodatkowy argument za przyjęciem tego projektu – rozpostarto nad nim swego rodzaju parasol ochronny. Jest jednak zupełnie odwrotnie, bo nie brakuje głosów – także z Solidarnej Polski – że to jedynie realizacja pomysłów Brukseli. O wiele mniej słychać o plusach zniesienia zasady 10H. Najważniejszy jest taki, że jej likwidacja zaowocowałaby tańszym prądem w Polsce, o czym już pisaliśmy na green-news.pl.

Choć czas nagli, na posiedzeniu Sejmu w tym tygodniu nie zajęto się projektem ustawy dotyczącym farm wiatrowych. A wiadomo przecież, że w przeszłości Sejm potrafił przyjmować bardziej złożone regulacje w mniej niż 24 godziny.

Na razie sytuacja wygląda tak: Komisja ds. energii, klimatu i aktywów państwowych nie zaplanowała terminów kolejnych posiedzeń. A właśnie do niej trafi ten projekt. Jednocześnie – tak wynika z informacji opublikowanych na stronach Sejmu – izba niższa zbierze się jeszcze co najmniej dwa razy w lipcu i sierpniu. Jedno posiedzenie zaplanowane jest na 20-22 lipca, drugie – 5 sierpnia. Kolejne przypadają już na połowę września. Jeżeli zatem projekt nie zostanie przyjęty w tym miesiącu, to uwzględniając czas potrzebny do przyjęcia go przez komisję, Sejm może skierować ustawę do Senatu dopiero we wrześniu.

Przeczytaj też: Co Kaczyński wie o farmach wiatrowych? Pokazała to TVP

Jednocześnie w Sejmie drukowi projektu ustawy liberalizującej przepisy określające warunki budowy wiatraków nie nadano numeru. To znamienne, bo niektóre projekty przyjęte w ostatni wtorek przez Radę Ministrów w bazie danych parlamentu już można znaleźć.

W dniu, gdy rząd poparł likwidację zasady 10H, Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej świętowało, pisząc na Twitterze, że ustawa antywiatrakowa „odchodzi w niepamięć”. Kalendarz i harmonogram prac Sejmu oraz układanka w parlamencie sprawiają jednak, że trudno pozbyć się wrażenia, iż na otwieranie szampana jest jeszcze za wcześnie.

KATEGORIA
ENERGIA
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies