Nad europejską energetykę nadciąga wiatr zmian. Jak silny, dowiemy się niebawem
Jeszcze kilka miesięcy temu sprawa wydawała się jasna: gaz będzie uznawany w UE za paliwo przejściowe, Wspólnota nie zamierzała wspierać energetyki opartej na węglu, a na zachód Starego Kontynentu szerokim strumieniem płynęła ropa z Rosji. Napaść Federacji Rosyjskiej na Ukrainę 24 lutego br. zmieniła sytuację, a w ciągu kilkunastu dni byliśmy świadkami niebywałego zwrotu w Unii Europejskiej w kwestii współpracy gospodarczej z Moskwą.
Posypały się sankcje, ruszyło wsparcie dla Ukrainy, ale od razu pojawiły się też pytania, na które Bruksela musi szybko odpowiedzieć. Unię czeka odstawienie rosyjskiego gazu, węgla i ropy (czy całkowite – czas pokaże), ale rezygnacja z tych surowców będzie wiązała się z poniesieniem ogromnych nakładów finansowych i szukaniem dostawców poza Europą. Odcięcie się od Rosji będzie miało też inny, ważny wymiar – Unia przestanie finansować państwo, które wywołało wojnę.
Pierwsze decyzje już zapadły, ponieważ Niemcy ostatecznie zablokowały uruchomienie Nord Stream 2, nie wiadomo co z pierwszą nitką gazociągu. Z kolei odpowiedzialny za Zielony Ład wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans zasygnalizował kroki, które sprawiły, że z unijnej decyzji ucieszył się nawet największy krytyk dekarbonizacji, czyli poseł Janusz Kowalski (na Twitterze stwierdził nawet, że komisarz „mówi językiem Solidarnej Polski”).
W skrócie: Timmermans w związku z obecną sytuacją przewiduje, że UE dopuści, by w energetyce węgiel na jakiś czas zastąpić gazem (wykluczając gaz jako paliwo przejściowe) i dalej rozwijać OZE. To dopiero zapowiedź, nie podjęto jeszcze żadnych decyzji, ale skoro mówi to unijny komisarz odpowiedzialny za realizację Fit for 55 – coś jest na rzeczy.
Przeczytaj też: Ostrołęka C nie na gaz, a z małym blokiem jądrowym?
Kilka pomysłów na to, jak UE może poradzić sobie z uniezależnieniem od rosyjskiego gazu, przedstawiła Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA). Jak pisaliśmy już na Green-news.pl, IEA proponuje, by uważniej przyglądać się temu, czy racjonalnie gospodarujemy energią i ciepłem. Z wyliczeń agencji wynika, że gdyby obniżyć temperatury w pomieszczeniach o 1°C, to Europa zaoszczędziłaby 10 mld metrów sześciennych gazu rocznie (to tyle, ile wynosi roczna przepustowość będącego w budowie gazociągu Baltic Pipe).
Agencja zaproponowała też dosyć oczywiste scenariusze, np. by Europa zwiększyła swoje możliwości magazynowania skroplonego gazu (LNG) i kontraktowała go więcej poza granicami kraju, albo by jeszcze bardziej zdecydowanie inwestowała w fotowoltaikę i energię z wiatru.
Jedna z propozycji została już w jakimś stopniu wysłuchana. IAE chciała, by Unia Europejska uruchomiła pakiet osłonowy dla obywateli, którzy na swoich rachunkach odczują problemy z dostawami i cenami gazu. Timmermans zapowiedział już, że UE przedstawi pakiet środków, które mają złagodzić skutki zakłóceń w dostawach gazu z Rosji.
W swoich rekomendacjach dla Europy IEA skupiła się jednak wyłącznie na sugestiach dotyczących rozwiązania problemu Europy z gazem, pomijając węgiel i ropę, a UE te surowce sprowadza głównie z Rosji. Prawie połowa importowanego do UE węgla jest z Federacji Rosyjskiej, ponad 33 proc. ropy również. Dla Polski te statystyki są jeszcze wyższe, bo w 2020 roku dwie trzecie ropy importowaliśmy z Rosji, a węgiel kamienny z tego kierunku stanowił 75 proc. zakupów z zewnątrz. Forum Energii przyjrzało się temu problemowi na przykładzie Polski i wyliczyło, że brak rosyjskiego węgla nie uderzyłby w krajową energetykę. Po prostu ten importowany węgiel najczęściej trafia do ogrzewania gospodarstw domowych, ew. małych koksowni i ciepłowni.
Przeczytaj też: Historyczne porozumienie 175 państw
Niemcy muszą z kolei sprowadzać węgiel kamienny z zagranicy, bo nie są w stanie zaspokoić swoich potrzeb krajowym wydobyciem, gdyż go po prostu nie mają. Jeśli wykorzystują węgiel w energetyce, to jest to węgiel brunatny (i nadal mają czynne kopalnie odkrywkowe tego surowca). Holandia nie ma ani jednej kopalni, a w Niderlandach działa pięć elektrowni węglowych, więc też korzysta z importu. Dla takich państw są np. kierunki: Afryka i Australia. Tam mogą szukać chętnych do sprzedaży węgla.
Najgorzej przedstawia się sytuacja z ropą, bo tu zależności z Rosją są ogromne i choć można ją sprowadzać z Arabii Saudyjskiej lub z USA, to wyłącznie drogą morską. Obecnie ropociąg „Przyjaźń” gwarantuje stałe dostawy z Rosji i nikt nie musi misternie ustalać długiej listy kontrahentów. To w teorii mogłoby się jednak zmienić.
„Naftoport w Gdańsku jest przygotowany do dużych odbiorów. Ale to nie oznacza, że będzie łatwo odejść od rosyjskiej ropy. Jej rynek jest zdominowany przez kartel OPEC, który w formacie OPEC+, czyli właśnie z Rosją, jest w stanie aktywniej niż kiedyś wywierać presję na ceny. Krótkoterminowe odejście od ropy jest niemożliwe bez wywołania dużego szoku gospodarczego i społecznego. Ale z podobnym wyzwaniem świat radził już sobie w latach 70. XX w.” – ocenia Forum Energii.
Jednego można być natomiast pewnym: każda z decyzji związanych z uniezależnieniem się od Rosji, czy to w wydaniu całej UE, czy Polski, szybko przełoży się na wzrosty ceny surowców. To z kolei okazja dla rozwoju odnawialnych źródeł energii i alternatyw dla klasycznego ogrzewania (jak pompy ciepła) albo wspierania elektromobilności.
Fot. Ursula von der Leyen i Władimir Putin / kremlin.ru, CC BY 4.0, via Wikimedia Commons