Energetyka solarna nad Wisłą rozwija się dzisiaj dynamicznie za sprawą prosumentów. To może się jednak zmienić
Polskie Sieci Elektroenergetyczne poinformowały, że na koniec kwietnia 2021 roku moc zainstalowana w fotowoltaice wyniosła 4690 MW. Dla porównania: w serwisie green-news.pl możesz przeczytać, że na koniec marca moc zainstalowana w elektrowniach słonecznych w Polsce wynosiła 4469,8 MW, a na koniec lutego było to 4216,3 MW. Tymczasem kwiecień ub.r. zamykał się z wynikiem 1832,7 MW. Wzrost jest zatem ogromny.
Przeczytaj też: Na dachu ratusza warszawskiej dzielnicy stanęły dwa wiatraki
Rola fotowoltaiki w rodzimym systemie energetycznym rośnie, na co wskazuje m.in. Forum Energii. W minionym tygodniu odpowiadała ona za 7 proc. produkcji energii elektrycznej nad Wisłą i prześcignęła pod tym względem energetykę wiatrową. Niebawem powinna zostać przekroczona granica 5 GW mocy zainstalowanej w fotowoltaice, a do końca roku osiągnięty będzie pewnie pułap 6 GW. W efekcie pojawiają się doniesienia o kolejnych rekordach produkcji energii przez instalacje fotowoltaiczne.
Do tej pory wzrosty w znacznej mierze napędzane były przez rozwój segmentu prosumenckiego. Z opublikowanego przez Stowarzyszenie Branży Fotowoltaicznej Polska PV raportu „Rynek mikroinstalacji fotowoltaicznych w Polsce 2020” można się dowiedzieć m.in., że na koniec poprzedniego roku w Polsce pracowało 466,1 tys. mikroinstalacji, z których większość (321,4 tys.) przyłączono do sieci w 2020 roku. Łącznie w ubiegłym roku przyłączono w Polsce 2550 MW elektrowni słonecznych, z czego 2151 MW mocy przypadało na małe, przydomowe instalacje.
Przeczytaj też: W 2023 roku wystartuje nowa seria elektrycznych superłodzi
W najbliższych kwartałach rynek ten wciąż powinien rosnąć, na co wpływ będzie miała m.in. kolejna edycja programu „Mój prąd”. Nad segmentem zbierają się jednak czarne chmury, które nadciągają z różnych kierunków. W skali globalnej wpływ ma na to wzrost cen polikrzemu – surowca wykorzystywanego do produkcji paneli słonecznych. Mowa o kilkukrotnym wzroście, który może się utrzymywać do końca 2022 roku.
Z kolei lokalnie problemem mogą się okazać zmiany proponowane przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska, o czym piszą WysokieNapiecie.pl i Rzeczpospolita. Resort chce, by prosumenci wchodzący na rynek po 2021 roku nie mogli korzystać z funkcjonującego obecnie tzw. systemu upustów. Polega on na tym, że właściciel instalacji oddaje do sieci niewykorzystaną przez siebie energię, by móc ją odebrać w innym terminie (w ilości do 80 proc.). Według nowych zasad prosument będzie sprzedawał niewykorzystaną energię na rynku, a następnie kupował ją, gdy mikroinstalacja nie pokryje zapotrzebowania. Według dzisiejszych realiów cena zakupu energii będzie dużo wyższa niż sprzedaży nadwyżek prądu. A to sprawi, że inwestowanie w swoje panele będzie zdecydowanie mniej opłacalne.