Im bliżej szczytu globalnych przywódców, tym bardziej widać, że liczą się już tylko twarde zobowiązania w sprawie redukcji emisji CO2
W czwartek 22 kwietnia, w Dzień Ziemi, odbędzie się szczyt klimatyczny organizowany przez prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena. Wezmą w nim udział przywódcy 40 państw świata, w tym Narendra Modi, Angela Merkel, Emmanuel Macron oraz Andrzej Duda.
Ze względu na koronawirusa szczyt Bidena może okazać się najważniejszym w bieżącym roku globalnym wydarzeniem w sprawie klimatu (organizacja corocznego szczytu ONZ, czyli COP26 w Glasgow pod koniec roku jest obarczona ryzykiem). Jednocześnie Joe Biden wyraźnie stara się realizować obietnice złożone podczas ubiegłorocznej kampanii wyborczej i dążyć do pozycji nieformalnego lidera globalnej walki ze zmianami klimatu.
Przeczytaj też: Polska z nowym zielonym rekordem na rynku energii
Oczekiwania są takie, że na wirtualnym szczycie 22-23 kwietnia przywódcy części krajów złożą deklaracje w sprawie neutralności klimatycznej lub przynajmniej zapowiedzą ambitniejsze cele w sprawie ograniczania emisji CO2.
Przewodniczące szczytowi Stany Zjednoczone niemal na pewno ogłoszą nowy cel klimatyczny na 2030 rok. Nieoficjalnie można usłyszeć, że będzie on zakładać co najmniej 50 proc. redukcji do 2030 roku w stosunku do 2005 r.). Oznaczałoby to nowy rozdział w globalnych negocjacjach. USA, drugi po Chinach emitent CO2 stałby się jednym z liderów w sprawie celów klimatycznych na nadchodzącą dekadę. Po piętach USA depcze Wielka Brytania, która właśnie ogłosiła, że podwyższy swój cel redukcyjny na 2035 rok z 68 do 78 proc. W green-news.pl przeczytasz, czego można oczekiwać w przypadku piątego na świecie emitenta CO2 – Japonii.
Sporą niewiadomą pozostaje postawa Chin, globalnego lidera emisji. Po ostatniej wizycie John Kerry’ego w Pekinie USA i Chiny podpisały deklarację o współpracy na rzecz ochrony klimatu i wsparcia transformacji energetycznej krajów rozwijających się. Obie strony zadeklarowały też opracowanie w tym roku strategii dochodzenia do zerowej emisji gazów cieplarnianych (dotychczas Chiny zapowiadały, że zamierzają osiągnąć neutralność klimatyczną do 2060 roku). Dlatego nawet gdyby Xi Jinping nie wziął udziału w nadchodzącym szczycie, to Państwo Środka wyraźnie zmienia podejście do polityki klimatycznej. Tą ścieżką na razie nie podążają Indie, które mierzą się z poważnymi problemami w zakresie ubóstwa ogromnej części 1,4-miliardowej populacji.
Przeczytaj też: Wzrost cen energii napędza popyt na OZE
Mimo wszystko, cały szczyt będzie przebiegał pod hasłem wzrostu globalnych ambicji. A co prezydent Polski może powiedzieć podczas tego wydarzenia?
Przedsmak można było poznać podczas transmitowanego w poniedziałek w internecie spotkania Andrzeja Dudy z Młodzieżową Radą Klimatyczną. Prezydent trzymał się dotychczasowej narracji, zgodnie z którą dla Polski ochrona klimatu ma duże znaczenie, ale droga do neutralności klimatycznej jest utrudniona ze względu na schedę po poprzednim systemie i uzależnienie od węgla. Można też oczekiwać, że polski prezydent w wystąpieniu podczas nadchodzącego szczytu położy również nacisk na ochronę miejsc pracy i całej gospodarki w okresie transformacji.
Jeśli faktycznie Polska będzie się trzymać na globalnym szczycie takiej właśnie narracji, to ryzyko pozostania na marginesie jest bardzo duże. Chcąc być w gronie liderów, trzeba mówić o celach na 2030 i 2050 rok. Nasz kraj tymczasem bardzo opieszale podchodzi do transformacji i stopniowej rezygnacji z węgla, a jest też ostatnim krajem w UE bez deklaracji w zakresie neutralności klimatycznej.
– Kiedy światowi liderzy ogłaszają zwiększenie ambicji klimatycznych, Polska utrzymuje, że kopalnie węgla będą działać do 2049 roku, choć ogromna większość elektrowni węglowych zostanie zamknięta najpóźniej do 2035 roku. Kiedy w energetyce na świecie odchodzi się od węgla, Polska nie potrafi nawet przedstawić wiarygodnego planu sprawiedliwej transformacji. Stanie w szpagacie pomiędzy węglem i klimatem, szkodzi obywatelom – ocenia Patryk Białas ze Stowarzyszenia BoMiasto.
– Polska powinna przed szczytem bądź na nim oficjalnie zadeklarować krajowy cel neutralności klimatycznej do roku 2050. W tej chwili jesteśmy jedynym państwem UE, które jeszcze nie podjęło takiej decyzji – przypomina Marcin Kowalczyk z WWF Polska, ekspert Koalicji Klimatycznej. Przypomina, że bez deklaracji w zakresie neutralności Polska nie może też w pełni wykorzystać unijnych środków z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji (przy braku stosownych zobowiązań, Polska otrzyma jedynie 50 proc. przyznanej jej alokacji – czyli stracimy szansę na uzyskanie dodatkowego 1 mld euro).
Przeczytaj też: Zrównoważone rybołówstwo to kłamstwo? Zobacz film
Podsumowując, dotychczasowe działania Polski w sprawie odchodzenia od węgla, redukcji emisji CO2 i szeroko rozumianej ochrony środowiska są nieadekwatne do obecnej sytuacji i mocno odstają od tego, co zapowiadają światowi liderzy. Czy szczyt Joe Bidena coś w tej sprawie zmieni – dowiemy się do końca tygodnia.