Nie o 40, jak wcześniej planowano, ale aż o 55 procent zetnie emisję CO2 Unia Europejska. To nowy cel na 2030 rok
Szczyt Rady Europejskiej 10-11 grudnia nie zakończył się wraz z osiągnięciem porozumienia między Polską i Węgrami a resztą unijnych państw w kwestii budżetu. Osiągnięto kompromis również w innej ważnej kwestii – to nowy cel redukcji emisji CO2 w Europie do 2030 roku.
Przeczytaj też: Uprawy przyszłości przeniosą się do miast
W serwisie green-news.pl już kilka miesięcy temu pisaliśmy, że szefowa Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen, będzie forsować nowy cel redukcji emisji CO2 na 2030 rok. Zamiast zakładanego wcześniej ograniczenia o 40 proc., poprzeczkę podniesiono do 55 proc. (za punkt bazowy przyjęto emisje w roku 1990). Oczywiście wywołało to spór: dla jednych plan był za mało ambitny, inni uznali go za niebezpieczny i dla gospodarki unijnej, i dla niektórych państw. W gronie tych ostatnich pojawiła się oczywiście Polska, której funkcjonowanie i rozwój wciąż opierają się na węglu.
Great way to celebrate the first anniversary of our #EUGreenDeal!
— Ursula von der Leyen (@vonderleyen) December 11, 2020
#EUCO has endorsed our ambitious proposal for a new EU climate target.
Europe will reduce emissions by at least 55% by 2030.
It puts us on a clear path towards climate neutrality in 2050.
Europe is the leader in the fight against climate change.
— Charles Michel (@eucopresident) December 11, 2020
We decided to cut our greenhouse gas emissions of at least 55% by 2030. #EUCO pic.twitter.com/XfoCacHoq0
Z doniesień z Brukseli wynika, że premier Mateusz Morawiecki rzeczywiście blokował porozumienie w tej sprawie i domagał się większego wsparcia dla Polski w procesie transformacji energetycznej. Rada Europejska porozumiała się jednak w tej sprawie i celem na rok 2030 jest redukcja emisji o minimum 55 proc. Można zakładać, że Polska może liczyć odpowiednie wsparcie i środki, które pozwolą przejść na zdecydowanie mniej emisyjną energetykę. Ostateczny cel jest taki, by do 2050 roku Europa faktycznie mogła się pochwalić neutralnością klimatyczną.
Przeczytaj też: Japonia poważnie podchodzi do wodorowej rewolucji
Osobną kwestią jest to, jak wywalczone pieniądze zostaną wykorzystane. Wszak przedstawiony jakiś czas temu plan odchodzenia od węgla trudno uznać za ambitny – ostatnia tona tego surowca miałaby zostać wydobyta niemal w połowie obecnego stulecia. Realizacja tego scenariusza będzie stała w sprzeczności z przyjętym porozumieniem redukcyjnym. Dłużej nie da się grać na dwa fronty. Skoro jest szansa, by przejść na niskoemisyjną energię przyszłości, trzeba z niej skorzystać, bo drugiej nie będzie.