Rozwój morskiej energetyki wiatrowej ma stymulować europejską gospodarkę po kryzysie. Polskie firmy nie wezmą w tym udziału?
Aż 800 mld euro, czyli równowartość przeszło 3,5 bilionów złotych – na tyle Komisja Europejska oszacowała koszty rozwoju morskiej energetyki wiatrowej w UE. Unijny plan zakłada, że do 2050 roku moc wiatraków na morzach Europy wzrośnie 25-krotnie, do 300 GW, o czym już w green-news.pl pisaliśmy. To ogromny projekt nie tylko z punktu widzenia środowiska naturalnego, ale też gospodarki. Jak jednak zwraca uwagę Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej, nasz kraj może sam pozbawić się udziału w korzyściach, jakie z całego tego planu wynikają.
Przeczytaj też: Morskie farmy wiatrowe będą głównym motorem nowej strategii PGE
Według raportu opracowywanego przez Bain&Company, na który powołuje się, Jakub Budzyński, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Morskiej Energetyki Wiatrowej (PTMEW), w polskiej strefie Bałtyku w ciągu najbliższej dekady mogłyby powstać farmy wiatrowe o mocy 8,6 GW. Wygenerowałoby to inwestycje sięgające nawet 100 mld zł i przyczyniło się do stworzenia ponad 60 tys. miejsc pracy – zarówno w firmach bezpośrednio realizujących elektrownie, jak i w całym łańcuchu dostaw. Należy mieć jednak na uwadze, że wyniki te mogą być osiągnięte przy dynamicznym rozwoju offshore. To po prostu wariant optymistyczny.
Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW) przypomina jednak, że ambitne plany rozbudowy energetyki wiatrowej w Polsce, póki co, pozostają wyłącznie na papierze. Rząd już od kilku lat pracuje nad ustawą niezbędną do tego, by morskie wiatraki mogłby ruszyć z miejsca. Obecnie projekt przepisów na dobre ugrzązł w administracyjnej machinie. Prezes PSEW, Janusz Gajowiecki, nie ukrywa, że te działania ciężko wytłumaczyć w sposób racjonalny. Zwraca przy tym uwagę, bezczynności możenie nie tylko zahamować transformację energetyczną, ale też pozbawić polską gospodarkę szans na czerpanie korzyści z perspektywicznego sektora gospodarki.
Przeczytaj też: Enea wejdzie w morskie farmy wiatrowe
Polski przemysł nie podejmie decyzji o włączeniu się w łańcuch dostawców dla farm wiatrowych bez przepisów regulujących biznes. A kilka lat opóźnień może sprawić, że konkurencja „odjedzie” rodzimym przedsiębiorcom i niezwykle ciężko będzie ją dogonić. Prezes Gajowiecki zuważa jednocześnie inny problem: opóźnienia mogą sprawić, że Polska nie uzyska środków na rozwój morskiej energetyki wiatrowej z Funduszu odbudowy UE po kryzysie spowodowanym pandemią koronawirusa. Na regulacje czekają też oczywiście inwestorzy zainteresowani tworzeniem samych farm. Sprawę trzeba zatem przedstawić wprost: Polski po prostu nie stać na dalsze opóźnienia legislacyjne.