Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Piątka dla zwierząt upadła. Ale futerkowy biznes może zniknąć przez koronawirusa

Koronawirus mutuje na fermach norek. To kolejny argument przemawiający za ich zamknięciem

Ogłoszona kilka tygodni temu tzw. piątka Kaczyńskiego dla zwierząt, która zakładała m.in. zakaz hodowli zwierząt futerkowych, trzymania psów na łańcuchach i ograniczenie uboju rytualnego, na razie trafiła do kosza. Chociaż za projektem opowiedziała się większość posłów, to PiS wycofał się z pomysłu. Zdecydowały o tym kwestie polityczne i zdecydowany sprzeciw rolników. Jednocześnie ogłoszono, że partia rządząca przygotowuje nowy projekt ustawy. Ostatecznie może się jednak okazać, że o przyszłości np. biznesu futerkowego zdecydują nie umiejący podjąć zdecydowanych działań politycy, a pandemia koronawirusa.

Przeczytaj też: Japonia zapowiada neutralność klimatyczną już w 2050 roku

Niedawno minister rolnictwa i rozwoju wsi, Grzegorz Puda, poinformował w rozmowie z Polsat News, że trwają prace nad nową ustawą dotyczącą ochrony zwierząt. I chociaż rzecznik PiS, Anita Czerwińska, zapewniała pod koniec października, że partia nie wycofuje się z piątki dla zwierząt, to trudno stwierdzić, jakie zapisy znajdą się w nowym projekcie. Być może zniknie z niego kwestia hodowli zwierząt futerkowych albo likwidacja tego biznesu zostanie poważnie rozciągnięta w czasie.

Tymczasem media na całym świecie komentują decyzję duńskiego rządu, który nakazał wybić wszystkie norki hodowane na fermach w tym kraju. Dotyczyć może to od 15 do nawet 18 mln zwierząt. Masowe uśmiercanie zwierząt ma związek z epidemią – u norek wykryto mutację koronawirusa, która przenosi się na ludzi. Istnieje ryzyko, że w tej sytuacji opracowywana obecnie szczepionka nie przyniosłaby spodziewanych rezultatów. Drastyczne działania powinny przynajmniej w teorii ograniczyć rozprzestrzenianie się choroby.

Przeczytaj też: Wielki region zasilany wyłącznie energią pochodzącą z fotowoltaiki

Dania to największy na świecie producent futer z norek. Zdecydowana większość towaru trafia na eksport, głównie do Azji. I chociaż duński rząd zapewnił, że hodowcy otrzymają odpowiednie rekompensaty za poniesione straty, to pojawia się pytanie o przyszłość sektora – czy zdoła się on podnieść po takim ciosie? I czy przerwanie łańcucha dostaw (trudno stwierdzić, na jak długo) wpłynie na popyt wśród klientów? Ostatecznie może się przecież okazać, że postpandemiczny świat nie będzie potrzebował naturalnych futer.

Na razie nie ma doniesień o przypadkach koronawirusa na polskich fermach, ale wydaje się mało prawdopodobne, by problem ten nie wystąpił, bo wirusa wykryto już u norek w Szwecji, Holandii czy Hiszpanii. Tym samym spór wokół polskich ferm może przybrać inny wymiar. Obok argumentów dotyczących dobrostanu zwierząt, ekonomii czy społecznych konsekwencji, pojawią się kwestie zdrowotne. I to w czasie, gdy polska służba zdrowia działa na granicy wytrzymałości.

KATEGORIA
EKOLOGIA
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies