Nie było i nie ma żadnej radioaktywnej chmury, która zmierzałaby z Czarnobyla nad Polskę. Zobacz, gdzie na przyszłość sprawdzać takie informacje
Zaczęło się w piątek, 17 kwietnia. SMSy i komunikatory zalała fala ostrzeżeń „z pewnego źródła”: znajoma z Sanepidu, kuzynka z urzędu miasta, znajomy, który ma znajomego w instytucie Świerku… Przekaz był jasny: lepiej nie wychodzić na dwór i zamknąć okna, bo znad Czarnobyla leci do Polski radioaktywna chmura. Miała dotrzeć nad terytorium kraju, w zależności od źródła: w piątek po południu, w nocy, albo w sobotę nad ranem.
Przeczytaj też: Pożary wokół Czarnobyla ugaszone
Przyglądam się sytuacji w Czarnobylu już od około dwóch tygodni. Efekty możesz zobaczyć np. tutaj albo tu. Na Ukrainie, tak samo jak w Polsce, trwa wielka susza. Pożary lasów są zjawiskiem poważnym. Sytuacji nie wolno bagatelizować, ale też nie można popadać w panikę. W największym skrócie sytuacja przedstawia się tak, że prawdopodobnie na skutek podpaleń na Ukrainie płoną lasy. Dotarły to tak zwanej Strefy wykluczonej wokół byłej elektrowni w Czarnobylu. Walka z ogniem jest trudna, nikt nie był przygotowany na pożary na taką skalę. Ale sama elektrownia nie została uszkodzona. Jedyne, czego można się obawiać, to że teren wokół niej mimo upływu 25 lat nadal nosi ślady radioaktywności. Wówczas faktycznie pożary oznaczałyby, że wraz z dymem przenoszony jest skażony materiał. Jednak ukraińska agencja nadzoru jądrowego nie potwierdza, aby na terenach ogarniętych pożarem zostały przekroczone normy bezpieczeństwa. Nawet w najbliżej położonym Kijowie mimo dymu i smogu nikt nie mówi o skażeniu radioaktywnym.
Tym bardziej zaskoczona byłam, gdy i do mnie dotarły informacje, że w Czarnobylu doszło do wybuchu i jest na tyle źle, że i na terytorium Polski nie będzie w pełni bezpiecznie.
Zaczęłam więc sprawdzać w oficjalnych źródłach. Licznika Geigera nie mam, więc mogę jedynie bazować na danych z oficjalnych agend. I żadne z tych źródeł nie potwierdziło, aby działo się coś złego. Polecam i Tobie: kiedy dostaniesz następny SMS od cioci Grażynki, sprawdź, co ma do powiedzenia na ten temat np. polska Państwowa Agencja Atomistyki. A więc po kolei.
Zacznijmy od tego, że energetyka jądrowa ma prawdopodobnie najbardziej restrykcyjne normy monitorowania sytuacji i ostrzegania ze wszystkich gałęzi energetyki. Mocno bazuje się też na współpracy międzynarodowej. Na Ukrainie po doświadczeniach z 1986 roku wprowadzono system monitoringu. Istnieje na przykład ukraiński serwis Ecocentre. Wszystkie czujniki świeciły się i nadal świecą na zielono.
Zostały założone po to, by ostrzegać o poważnych przekroczeniach norm, nie są bardzo czułe. Dlatego drugim źródłem, do którego warto sięgnąć, jest ukraińskie Państwowe Naukowe i Techniczne Centrum Bezpieczeństwa Jądrowego i Radiacyjnego (SSTC NRS). SSTC od początku kwietnia pokazuje prognozy promieniowania oraz kierunki wiatru. Znad niemal całej Ukrainy wieje w kierunku wschodnim. Zatem gdyby chmura znad Czarnobyla przemieszczała się nad Polskę, musiałaby lecieć pod wiatr.
Przeczytaj też: Czas bić na alarm. Jest gigantyczna susza
Mamy też w Polsce sieć pomiarów aktywności radiologicznej, którą koordynuje Państwowa Agencja Atomistyki. PAA w prosty sposób odniosła się do wszystkich informacji krążących po polskim internecie: - Zaprzeczamy tego rodzaju informacjom. Sytuacja radiacyjna na terenie Rzeczypospolitej Polski pozostaje w normie. Nie występuje zagrożenie dla zdrowia i życia ludności na terenie kraju – brzmi komunikat Agencji. Można też samemu sprawdzać mapę (link tutaj).
Do dyskusji włączyło się też kierowane przez Michała Kurtykę Ministerstwo Klimatu. – Stanowczo zaprzeczamy pojawiającym się w przestrzeni publicznej nieprawdziwym informacjom w tym zakresie. Jednocześnie zapewniamy, że służby nadzorowane przez Ministra Klimatu na bieżąco monitorują sytuację – zapewnia resort.
Gdyby komuś nie wystarczały stanowiska polskich i ukraińskich urzędów, mamy też monitoring międzynarodowy. Francuzi przedstawili wyniki modelowania, w jakim kierunku wędrować będzie dym z pożarów na Ukrainie. W horyzoncie od 3 do 20 kwietnia większość czasu opary kierowały się na wschód, co zobaczysz na tym filmiku.
Symulację opracował IRSN, francuski Instytut Ochrony Radiologicznej i Bezpieczeństwa Jądrowego. Bieżące informacje IRSN na Twitterze sprawdzisz tutaj. Można też sprawdzać prognozy wiatru, które na bieżąco prowadzi nasz Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej (pogodynka.pl).
I wreszcie mogę polecić facebookowy profil Napromieniowani. Nie wiem, kto go prowadzi, ale rzeczowo i z poczuciem humoru przedstawia sytuację.
– Chmura informacyjna objęła cały polski internet - piszemy o polskim, ponieważ rzekoma radiacja za cel obrała sobie właśnie nasz kraj. Tymczasem poziom promieniowania uparcie nie chce wzrosnąć i pokazuje te same wartości, co zawsze – napisali Napromieniowani na swoim profilu. Pokazali też kilka kolejnych źródeł, w których można sprawdzać faktyczny poziom promieniowania.
W dobie koronawirusa, wojen hybrydowych i dezinformacji jesteśmy coraz bardziej wrażliwi na zalew różnych wieści. Niestety nie jest tak, że im więcej treści tym więcej rzetelnej wiedzy: jest wręcz odwrotnie. Lasy na Ukrainie cały czas się palą i będą się palić, podobnie jak w Polsce, również i tam trwa katastrofalna susza. Obstawiam więc, że i alarmistycznymi doniesieniami o skażeniu środowiska, które zagraża nam z powodu Czarnobyla, będziemy w najbliższych miesiącach bombardowani jeszcze niejeden raz. Nie bazuj na informacjach od cioci Krystyny, tylko na oficjalnych źródłach. W green-news.pl oczywiście też będziemy weryfikować wszystkie fakenews o stanie środowiska.
Przeczytaj też: Uruchomiono największą elektrownię słoneczną w Europie
Właśnie otwarto parki i lasy. Lekarze zalecają otaczanie się zielenią, ruch i korzystanie ze świeżego powietrza. Jeśli możesz sobie na to pozwolić, idź na spacer. Zachowaj dystans, żeby nie złapać i nie roznosić koronawirusa, ale od strony radiacyjnej nic Ci nie grozi.