Jednym ze skutków ubocznych pandemii jest popularyzacja proekologicznych startupów
Za sprawą pandemii uwagę skupiają na sobie firmy, produkty czy usługi, które wcześniej funkcjonowały wyłącznie jako rynkowe ciekawostki. Dobrym przykładem takiego projektu jest Cloud Paper – startup wytwarzający papier toaletowy z bambusa. Chociaż biznes powołano do życia rok temu, głośno zrobiło się o nim dopiero niedawno, gdy ze sklepowych półek na całym świecie na potęgę zaczęły znikać rolki papieru toaletowego.
Przeczytaj też: Firma Impossible Foods pozyskała 500 mln dolarów na rozwój
Amerykański startup sprzedaje papier za pośrednictwem strony internetowej. Za 24 rolki, które 2-3 osobom mają wystarczyć na 3 miesiące, trzeba zapłacić 28 dolarów (według dzisiejszego kursu jest to około 114 zł). Cena może się wydać wysoka, co prowadzi do pytania: czym ten produkt wyróżnia się na rynku? Wedle zapowiedzi twórców, jest on ekologiczny. Do jego produkcji nie wykorzystuje się drzew.
Z tekstu dotyczącego White Goat, maszyny przerabiającej biurową makulaturę na papier toaletowy, mogliście się dowiedzieć, że każdego dnia spłukujemy w toaletach ekwiwalent 27 tys. drzew. Przedstawiciele Cloud Paper twierdzą, że liczba ta jest nawet wyższa i wynosi 40 tys., chociaż w swoich wyliczeniach biorą pod uwagę także ręczniki papierowe. Ich zdaniem, nawet 20 proc. globalnej wycinki drzew ma związek z produkcją papieru toaletowego.
Przeczytaj też: Kubki i filiżanki z fusów od kawy. Alternatywa dla plastiku
Wskazano problem, a co ma stanowić rozwiązanie? Bambus. Ta specyficzna trawa potrafi bardzo szybko rosnąć. Cloud Paper przekonuje, że surowiec do produkcji papieru będzie można pozyskiwać z kilkuletniej plantacji bambusa, podczas gdy w przypadku drzew trzeba na to czekać kilkadziesiąt lat. Dodatkowym atutem bambusa jest to, że potrafi pochłaniać pokaźne ilości CO2. Wniosek startupu jest zatem prosty: zostawmy drzewa naturze, a sami korzystajmy z szybkorosnącej trawy.
Czy pozyskany z niego papier różni się od tego tradycyjnego? Pod względem wizualnym nie widać różnicy. Trójwarstwowy produkt jest ponoć delikatny, firma pakuje go ekologicznie i dostarcza za darmo zapewniając przy tym, że zredukuje powstały ślad węglowy. A ostatnio podobno jest go komu dowozić – w czasie pandemii liczba subskrybentów tej usługi wzrosła o 600 proc. Jak widać, koronawirus skłonił część osób do działań proekologicznych. Można jednak zakładać, że są to osoby zamożne, które chcą ograniczać swój wpływ na środowisko bez oglądania się na koszty.