Firma Elona Muska stara się o dopłaty od niemieckiego rządu. Ale najpierw musi przekonać ekologów i mieszkańców, że nie będzie szkodzić
Gigafactory 4 to wielka fabryka Tesli, która ma powstać w najbliższych kwartałach pod Berlinem. Jak donoszą niemieckie media, Elon Musk zabiega o to, by głośna inwestycja dostała dopłaty od niemieckiego rządu. Mogą zostać udzielone, gdyby Tesla została członkiem konsorcjum europejskiego programu wspierania produkcji baterii do samochodów (o European Battery Alliance pisaliśmy tutaj).
Jednak subsydia to kwestia przyszłości. Na razie niemiecka fabryka Tesli musi przekonać społeczeństwo, że będzie projektem „zielonym”. Zwróciła na siebie uwagę nie tylko fanów elektrycznej motoryzacji i ekonomistów – coraz głośniej mówią o niej ekolodzy. Podnoszone są przede wszystkim kwestie wycinki lasu pod budowę oraz ogromnych ilości wody, jakie pochłonie produkcja aut. Sprawę próbuje opanować Elon Musk, który z pomocą mediów społecznościowych przekonuje, że zarzuty są przesadzone.
Przeczytaj też: Tesla Cybertruck szokuje wyglądem
Lokalizację swojej kolejnej fabryki Tesla ogłosiła jesienią ubiegłero roku. Po dwóch zakładach w USA i jednym w Chinach, przyszedł czas na Europę. Padło na Niemcy, a na teren inwestycji wybrano gminę położoną niedaleko granicy z Polską. Wydaje się całkiem prawdopobne, że w Gigafactory 4 zatrudnienie znajdzie wielu Polaków, o ile faktycznie powstanie. Problemy zaczęły się, gdy media poinformowały o rozpoczęciu procedury zatwierdzania projektu inwestycji.
Z dostępnej dokumentacji wynika m.in., że Gigafactory 4 może w ciągu jednej godziny zużywać ponad 370 metrów sześciennych wody. Tymczasem powstaje w regionie, który zmaga się z jej niedoborami. Mieszkańcy obawiają się, że fabryka szybko i poważnie pogorszy sytuację. Za pośrednictwem Twittera Elon Musk tłumaczy jednak, że w dokumentacji pojawiło się maksymalne zużycie, które nie będzie normą. Jednocześnie pojawiły się zapewnienia. Iż firma postara się zredukować zapotrzebowanie na wodę. Oszczędności mają się pojawić za sprawą nowych systemów chłodzenia czy większego wykorzystania ścieków.
Szef amerykańskiej korporacji stara się również rozwiać obawy co do wycinki drzew. Powtarza, że za każde usunięte drzewo posadzi trzy nowe. Podkreśla przy tym, że nowy las będzie znacznie lepszej jakości – ten usuwany nie był naturalny, drzewa posadzono z myślą o wyprodukowaniu z nich kartonu. Części ekologów to nie uspokaja. Podkreślają, że miejsce to zamieszkują dzikie zwierzęta, w tym rzadki gatunek nietoperza. Na Tesli będzie spoczywał obowiązek jego przeniesienia. Im dłużej to potrwa, tym bardziej rośnie ryzyko, że rozpocznie się okres lęgowy ptaków, który może być kolejnym hamulcem inwestycji. A Tesla chce przecież rozpocząć produkcję samochodów już w połowie przyszłego roku.
Przeczytaj też: Mały i tani samochód od Tesli
Te problemy trudno uznać za błahe. Sprawie przygląda się już m.in. BUND – niemiecka organizacja proekologiczna, do której należy kilkaset tysięcy osób. Jeżeli Tesla nie rozwieje obaw obrońców przyrody, może na siebie ściągnąć kłopoty. To nie jest Szanghaj, w którym priorytetem była szybka budowa.