Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Pożary w Australii udaje się stopniowo opanować. Za to informacyjny chaos wokół nich nadal ma się świetnie

Medialne imperium Ruperta Murdocha przerzuca winę za pożary na podpalaczy. Tymczasem polskie celebrytki chcą pomóc... zakupami. To nie są dobre pomysły

Trwające od października pożary w Australii udaje się stopniowo opanować. Strażakom sprzyjają ochłodzenie temperatury oraz opady. Tym niemniej pożary przyczyniły się już do śmierci kilkuset milionów, a być może nawet ponad miliarda zwierząt, zniszczenia tysięcy budynków i degradacji terenów o powierzchni odpowiadającej średniej wielkości państwu europejskiemu. Wydawało się, że będzie to katastrofa, która otworzy oczy sceptycznie podchodzącym do zmian klimatycznych Australijczykom. Niestety, wyraźnie widać, jak w sprawę mieszają się grupy interesu, chcące odwrócić uwagę opinii publicznej od sedna problemu.

Pożary buszu w Australii nie są czymś niespotykanym – występują cyklicznie. Problem stanowi jednak ich skala i można już mówić o katastrofie ekologicznej. A przyczyn tragedii należy się doszukiwać w zmianach klimatu: rosną temperatury, jednocześnie notuje się coraz mniejsze opady, co prowadzi do suszy. Ubiegły rok był najgorętszym i najsuchszym w Australii, a grudniowe fale upałów mocno pogorszyły sprawę. Te warunki okazały się doskonałe do szybkiego rozprzestrzeniania się pożarów, które trudno opanować.

Przeczytaj też: Nawet starsze ciężarówki mogą emitować 90 proc. mniej CO2

Gospodarka Australii w dużej mierze opiera się na wydobyciu oraz eksporcie węgla. Dlatego, podobnie jak w Polsce, przez długie lata kwestie środowiska i klimatu schodziły na dalszy plan. Jasne jest, że kryzys klimatyczny jest problemem globalnym i samo australijskie górnictwo nie jest ani jedyną, ani główną przyczyną zmian klimatu. Jednak trwające obecnie w Australii pożary pokazują, jak bardzo człowiek wpływa na stan środowiska. I być może właśnie dlatego w mediach pojawiło się szereg nieprawdziwych informacji. Jedną z nich było zrzucenie winy za pożary na podpalaczy. Informacje takie rozpowszechniło np. medialne imperium Ruperta Murdocha.

Narracja, w której to grupa ludzi odpowiada za kataklizm, stała się mocno popularna w mediach społecznościowych. Powstał chaos informacyjny, w którym znaleźć można nawet teorie o ekologach umyślnie podpalających busz, mimo że dane policji nie potwierdzają skali zjawiska. Przypomina to sytuację z Brazylii, w której podczas pożarów Amazonii również wskazywano aktywistów jako źródło problemu.

Przeczytaj też: BNP Paribas chce nauczyć rolników, jak się bronić przed suszami

Skąd taka medialna ofensywa? Na odpowiedź wskazuje m.in. amerykański klimatolog Michel E. Mann: biznesy Ruperta Murdocha w dużej mierze utrzymują się dzięki reklamom zlecanym przez przemysł. Pod rękę z firmami idą także australijscy politycy, z premierem Scottem Morrisonem na czele. Szef rządu zderzył się już z falą krytyki nie tylko za brak adekwatnych działań, które mogłyby ograniczyć zasięg pożarów, ale też denializm klimatyczny. Polityk kilka lat temu pojawił się w australijskim parlamencie z bryłą węgla i przekonywał, że nie należy się go bać. A niedawno zapewniał, że nie będzie zwrotu w kierunku bardziej proekologicznej gospodarki.

Informacyjny chaos w sprawie australijskich pożarów wdarł się także do Polski. Nadal nie do wszystkich przemawiają dane o rekordowych suszach i upałach. Ale i osobom troszczącym się o losy koali można co nieco wytknąć. Przykład? Na ratunek Australii postanowiły ruszyć niektóre polskie celebrytki. Coś dobrego dla płonącego kontynentu chcą zrobić za sprawą akcji #ShoppingForAustralia. Chodzi w niej o to, by równowartość ostatnich zakupów wpłacić na konto fundacji zbierającej pieniądze dla zmagającego się z kryzysem państwa. Przybrało to formę challenge'u, więc wskazuje się kolejne osoby, które mają w ten sposób „pomóc”.

Przeczytaj też: W połowie stulecia upałów ma być dwa razy więcej

Chciałbym napisać, że to ponury żart, ale prawda jest niestety brutalna: znalazła się grupa celebrytów, uważająca, że ze zmianami klimatycznymi można walczyć konsumpcjonizmem. Na szczęście pojawiły się już głosy krytykujące tę postawę i wskazujące, że pompowanie korporacyjnych portfeli wcale planecie nie pomoże. Tak samo jak nie wystarczy zmiana zdjęcia profilowego na Facebooku poprzez dodanie motywu informującego o tragedii w Australii.

KATEGORIA
KLIMAT
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies