Wielkie koncerny nie zaproponowały do dziś konkretnych rozwiązań w sprawie śmieciowego kryzysu. Sprawy w swoje ręce postanowiła wziąć młoda Kanadyjka
Nie trzeba już chyba nikogo dziś przekonywać, że plastik jest dla ludzkości tak samo wielkim udogodnieniem, jak i przekleństwem. Aby pokazać jego destrukcyjny wpływ na środowisko, wystarczy przywołać kilka liczb:
Te dane mogą być powodem do optymizmu chyba tylko dla menedżerów i udziałowców firm produkujących tworzywa sztuczne. Jednak całkowite odejście od tych materiałów i radykalne szybkie przestawienie się na „zielone” rozwiązania jest mało prawdopodobne. Systemowe rozwiązania, które pozwoliłyby wyeliminować nie zawsze konieczny plastik podjmowane są dość opieszale, a część z nich może się wręcz mijać z celem.
Przeczytaj też: Oto pięć polskich startupów, o których może usłyszeć świat
Możliwe, że negatywny wpływ tworzyw sztucznych na środowisko uda się ograniczyć dzięki działaniom 25-letniej Kanadyjki Mirandy Wang, założycielki start-upu BioCellection. Uwagę poświęciła jej stacja CNN w segmencie zatytułowanym Answering the Call. Kluczem do sukcesu ma być zastosowanie odpowiedniego procesu chemicznego. Wang w szkolnym laboratorium zetknęła się z bakteriami glebowymi zdolnymi do jedzenia plastiku. W swoim projekcie nie wykorzystała jednak tych organizmów – stworzyła katalizator zdolny do wykonania tej samej pracy, jednak w szybszym tempie. Rozwiązanie działa nawet na tworzywa sztuczne, których obecnie nie jesteśmy w stanie poddać recyklingowi.
Proces zaprojektowany przez Kanadyjkę pozwala rozłożyć np. foliową torbę na zakupy w trzy godziny. Powstają substancje chemiczne, które można ponownie wykorzystać w produkcji odzieży (branża tekstylna coraz bardziej obciąża planetę), obuwia czy części samochodowych (warto przypomnieć, że Ford znalazł niedawno rozwiązanie, dzięki któremu produkcja niektórych części samochodowych będzie bardziej ekologiczna).
Przeczytaj też: Łódzki startup opracował bakterię, która zastąpi tradycyjne filtry UV
Czy pomysł Mirandy Wang przekona biznes? Szanse na to byłyby spore, jeśli okaże się efektywny i ekonomicznie uzasadniony. Kanadyjka przekonuje, że jej rozwiązanie jest tańsze od tych stosowanych obecnie. Rozwój technologii na szeroką skalę oznaczałby rewolucję w całej branży tworzyw sztucznych. To oznacza ogromne wyzwanie. Bo czy producentom plastiku albo koncernom paliwowym może zależeć na opracowaniu surowców, które można poddawać ciągłemu recyklingowi? Z drugiej strony, brytyjski koncern BP ogłosił niedawno, że chce zrewolucjonizować gospodarkę odpadami.
Co ciekawe, firmą BioCellection zainteresował się Eric Schmidt, były dyrektor Google. Tworzony jest też łańcuch dostaw obejmujący swym zasięgiem sortownie odpadów czy firmy chemiczne. Pozostaje trzymać kciuki za powodzenie całego projektu.