Młodsze pokolenie Polaków mniej racjonalnie podchodzi do kupowania odzieży – pokazuje badanie przeprowadzone przez Accenture. Jak to zmienić?
Wpływ branży modowej na środowisko jest kolosalny i cały czas rośnie. Wystarczy przyjrzeć się kilku poniższym liczbom:
Przeczytaj też: H&M nagle przejął się losami świata? Nie z nami te numery
Wielu Polaków nie ma jednak świadomości, jak bardzo produkcja odzieży zużywa zasoby świata. Dlatego też wpływ calej branży na środowisko jest bagatelizowany. Pokazuje to badanie przeprowadzone przez firmę doradczą Accenture wspólnie z FashionBiznes.pl i Forum Odpowiedzialnego Biznesu.
W rankingu sektorów najbardziej szkodliwych respondenci z naszego kraju umieścili produkcję tekstyliów na szóstym miejscu i można w tym przypadku mówić o taryfie ulgowej. Jednocześnie Polacy mają świadomość, że nie wiedzą wszystkiego: zaledwie 10 proc. osób biorących udział w badaniu ocenia swój stan wiedzy na temat ekologii jako bardzo dobry. Na szczęście aż 78 proc. respondentów chce wiedzieć na ten temat więcej. I tu pojawia się miejsce zarówno dla państwa, jak i firm czy instytucji pozarządowych, które powinny dbać o edukację społeczeństwa.
Blisko 60 proc. Polaków mieści swoje ubrania w szafie, a zaledwie 3 proc. respondentów ma własną garderobę. Regularnie noszona jest niewiele ponad połowa ubrań. Jedna czwarta zawartości statystycznej szafy jest prawie nienoszona. Nie chodzi zatem tylko o stroje na specjalne okazje. O nadmiarze ubrań zdecydowanie częściej mówią młodsi respondenci z tzw. generacji Z (czyli urodzeni po 1995 roku).
Przeczytaj też: Zara pozbywa się plastiku, stawia na ekologiczne tkaniny
Ciekawe jest to, że konsumenci nie czytają metek. Robi to zaledwie połowa respondentów. Autorzy raportu zwracają też uwagę na mylenie przez klientów kraju pochodzenia marki z krajem produkcji ubrań. Pozytywną wiadomością jest to, że aż 73 proc. badanych jest skłonnych zapłacić więcej, jeśli produkt będzie ekologiczny. Cieszyć może też, że Polacy naprawiają odzież lub obuwie (80 proc.) i oddają je innym (blisko połowa badanych). Nadawanie ubraniom drugiego życia jest naprawdę istotne.
Niestety, część konsumentów wyrzuca lub niszczy odzież, której już nie używa. Robi to odpowiednio 17 i 8 proc. badanych. Chociaż tylko 20 proc. respondentów dokonuje zakupów ze względu na styl, nowe trendy i kolekcje, to w grupie osób wydających na odzież ponad 800 zł miesięcznie takich osób poważnie przybywa (blisko 60 proc.). Może to oznaczać, że rosnąca zamożność polskiego społeczeństwa nie służy się środowisku – bez zmiany nawyków, wraz ze wzrostem dochodów kupujemy i będziemy kupować coraz więcej i coraz częściej. A warto dodać, że już około 39 mln ton ubrań każdego roku ląduje na wysypiskach i w spalarniach śmieci (mowa o skali globalnej).
Przeczytaj też: Właściciel marki Reserved zapowiada zielony zwrot
Jeszcze więcej ciekawych danych można znaleźć w pełnym raporcie „Czy ekologia jest w modzie”. Istotne jest to, że obecny model produkcji i dystrybucji ubrań oraz obuwia jest nie do utrzymania. Sektor wymaga zmian, za które odpowiedzialni są zarówno producenci, jak i klienci. Ci pierwsi powinni redukować zużycie surowców, opracowywać nowe technologie produkcji, pracować nad zamkniętym obiegiem produktów, walczyć z nadprodukcją i monitorować wpływ swoich działań na środowisko.
Paradoksalnie nie musi to dla nich oznaczać gorszych wyników finansowych – pojawia się szansa na uruchomienie nowych usług i rozwiązań, które przyniosą dodatkowe pieniądze. Firmy, które zrozumieją istotę problemu i zaczną intensywnie wprowadzać zmiany, mogą liczyć na pewien bonus – staną się wiarygodne w oczach klientów, gdy koncepcja zrównoważonej mody zostanie w końcu spopularyzowana.