Spłonęły już tereny równe jednej piątej powierzchni Polski. I tak – przyczyną katastrofy w Australii zdecydowanie jest kryzys klimatyczny
Pożary w Australii trwają od października i niestety nie wygląda na to, aby miały wygasnąć. Doprowadziła do nich rekordowa fala upałów i susze wywołane tym, że dla Australii 2019 rok był najgorętszy w historii pomiarów. Temperatura osiągnęła tam 48,9 stopnia Celsjusza. Może się jednak okazać, że będzie jeszcze wyższa, bo w Australii lato kończy się dopiero w lutym.
Przeczytaj też: W połowie stulecia upałów ma być dwa razy więcej
W miarę rozprzestrzeniania się pożarów w Australii, pojawiają się druzgocące liczby: zginęły już co najmniej 24 osoby, zniszczone zostały tysiące domów. Spłonęły tereny o powierzchni 6,3 mln hektarów. To jedna piąta powierzchni Polski. W przypadku pożarów Amazonii, o których pisaliśmy tutaj, spalona powierzchnia wynosiła 900 tys. hektarów.
Eksperci do spraw różnorodności biologicznej szacują, że zginęło około 480 milionów zwierząt. Część z nich bezpośrednio w płomieniach, część w wyniku zniszczenia ich naturalnego środowiska i braku wody, pożywienia i schronienia.
Unosząca się nad Australią chmura dymu jest szersza od całej Europy. Dlatego pożary są nie tylko skutkiem zmian klimatu, ale również tworzą własny mikroklimat i będą prowadzić do dalszych anomalii.
W Polsce nie brakuje komentatorów uważających, że obecne pożary w Australii nie są związane ze zmianami klimatu. Faktem jest, że pożary buszu są elementem australijskiego ekosystemu. Niestety, tym razem związek ze wzrostem temperatur jest ewidentny. W efekcie palą się inne części kontynentu, kontynentu niż we wcześniejszych latach. Zagrożone są tereny zamieszkałe przez ludzi. Kryzys klimatyczny wynikającej z rosnącej emisji gazów cieplarnianych, będzie nasilał takie zjawiska.
Warto też pamiętać, że mimo dzielącego je dystansu, Polska i Australia mają sporo wspólnego. Australia jest kontynentem bogatym w surowce naturalne, w tym węgiel, którego jest na świecie jednym z głównych eksporterów, głównie do Azji. Dostawy węgla płyną co roku również do naszego kraju (od stycznia do października 2019 import z tego kierunku sięgnął 1,6 mln ton).
Australię i Polskę łączy również brak efektywnej polityki klimatycznej. Kraj nie jest na ścieżce do osiągnięcia zakładanych w porozumieniu paryskim celów redukcji emisji CO2. Mimo braku społecznej akceptacji dla tego stanu, wygrywają interesy przemysłu surowcowego, który jest kołem zamachowym australijskiej gospodarki.
Przeczytaj też: Tak człowiek niszczy planetę
Jedno jest jasne – Australia na uporanie się z pożarami będzie potrzebować jeszcze wielu miesięcy. Na całym świecie organizowana jest pomoc humanitarna dla poszkodowanych ludzi i zwierząt. Jednak kiedy pożary już się skończą, można spodziewać się dużych zmian w polityce gospodarczej i środowiskowej kraju. Chodzi zarówno o zapobieganie dalszym zmianom klimatu, jak i dostosowanie się do skutków kryzysu, którym dzisiaj jako ludzkość nie jesteśmy już w stanie zapobiec.