Pałeczka E. coli, czyli okrężnicy, może żywić się dwutlenkiem węgla
Badacze z Instytutu Naukowego Weizmanna w Izraelu w ciągu kilku miesięcy stworzyli szczep bakterii E. coli, który do produkcji energii zużywa nie cukry, lecz dwutlenek węgla. W tym celu wykorzystano modyfikacje genetyczne: usunięto geny odpowiadające za przetwarzanie cukrów i dodano geny umożliwiające metabolizm CO2. Nowy twór w jakimś stopniu przypomina zatem roślinę.
Przeczytaj też: Popularność SUV-ów przyczyną wzrostu emisji
Osiągnięcie naukowców, które opisano w magazynie Cell, nie wywoła rewolucji w najbliższym czasie – bakterie w eksperymencie wciąż uwalniają więcej CO2 niż są go w stanie wyeliminować. Postawiono jednak pierwszy krok i pokazano, że sama modyfikacja jest możliwa. Teraz czas na dalsze badania. Jaki może być ich efekt? Dla organizmów zmodyfikowanych w ten sposób z pewnością znajdzie się zastosowanie w produkcji żywności czy w przemyśle.
Pałeczka okrężnicy jako jeden z organizmów modelowych już dzisiaj jest wykorzystywana np. w biotechnologii. Z jej pomocą wytwarza się m.in. insulinę. Połączenie tego procesu z zadaniem ochrony klimatu, wydaje się być bardzo kuszące.
Warto wspomnieć, że w minionych latach bakteria E. coli skupiała na sobie uwagę mediów za sprawą badaczy z Uniwersytetu Stanforda, którzy uczynili z niej nośnik danych. I to taki, z którego dość łatwo było odczytać zakodowaną informację. Z kolei naukowcy z Uniwersytetu Rice’a wykorzystali szczepy E. coli do stworzeni biokomputera. Jak widać, możliwości tych organizmów są naprawdę imponujące.
Czy bakterie pomogą nam pozbyć się CO2, skoro ich możliwości są tak duże? Na to pytanie odpowiedź poznamy pewnie nieprędko. Ale należy pamiętać, że jednocześnie trwają prace nad innymi rozwiązaniami. Chodzi m.in. o genetyczne modyfikowanie roślin w taki sposób, by pochłaniały jak najwięcej dwutlenku węgla. A z Islandii już kilka lat temu wypłynęła w świat informacja o pomyśle magazynowania CO2 w ziemi. W wielkim skrócie można napisać, że jest on wstrzykiwany w skały bazaltowe. Niestety i w tym przypadku w oczy rzucają się wady projektu – wymaga on zużycia dużych ilości wody (póki co słodkiej), a ta staje się towarem deficytowym.
Ludzie poszukują dzisiaj nie tylko sposobów na pozbycie się nadmiaru dwutlenku węgla – wielkim problemem jest też plastik. Ale i tu pomóc ma nam natura. Kilka lat temu głośno zrobiło się o japońskich naukowcach, którzy odkryli, iż jedna z bakterii jest w stanie rozkładać PET (z tego materiału wykonuje się np. butelki). Proces jest dość powolny, ale z pomocą człowieka może się stać bardziej wydajny. Na bakteriach sprawa się jednak nie kończy – gąsienica motylicy barciaka też potrafi trawić plastik.
Przeczytaj też: Klimat ci podziękuje, jeśli ograniczysz spożycie mięsa
Przykładów jest więcej, wciąż ich przybywa. Mikroorganizmy i owady rzeczywiście mogą nas uratować przed katastrofą klimatyczną. Pojawia się jednak wątpliwość, czy takie wsparcie przysłuży się nam na dłuższą metę. Może człowiek uzna, że nic mu nie zagraża i za każdym razem znajdzie się jakieś szybkie i w miarę bezbolesne rozwiązanie jego problemów? Zamiast zmieniać swoje przyzwyczajenia, tryb życia, stosunek do planety, będziemy rozglądać się za kołem ratunkowym rzucanym przez przyrodę lub naukę…