Jeden z najważniejszych na świecie banków inwestycyjnych opublikował raport pokazujący, że przed zmianami klimatu musimy przede wszystkim chronić miasta
Według szacunków ONZ wielkie miasta zamieszkuje dziś 50 proc. populacji. Generują 80 proc. globalnego PKB, jednocześnie konsumując aż 75 proc. z niego. Z raportu wyłania się ponury obraz przyszłości. Goldman Sachs zwraca uwagę, że o ile znakomita większość naukowców zgadza się co do tego, że w związku z globalnym ociepleniem będzie rosnąć liczba gwałtownych zjawisk naturalnych i pogodowych, to nie ma jednak konsensusu, jak szybko należy spodziewać się drastycznych zmian i jaka będzie ich skala.
Przeczytaj też: Zielona rewolucja może być polskim atutem
Autorzy publikacji rekomendują więc, aby przede wszystkim nastawić się na to, by niwelować ich skutki i przygotować miasta na ich częste występowanie, bowiem nawet jeśli uda nam się osiągnąć zerową emisyjność do 2050 roku, to znajdująca się już teraz w atmosferze nadwyżka dwutlenku węgla będzie przegrzewać ziemski klimat.
Jako największe zagrożenia dla współczesnych miast raport wymienia zalanie części ich terenów – w przypadku tych, które są położone na wybrzeżu, zniszczenia infrastruktury komunikacyjnej i mieszkaniowej przez burze i powodzie, ekstremalne fale gorąca będące wyzwaniem zarówno dla przeciążonych klimatyzacją sieci energetycznych jak i ludzkiego zdrowia.
Goldman Sachs przewiduje, że choroby właściwe dla tropikalnych stref klimatycznych będą rozprzestrzeniać się w strefie umiarkowanej. Natomiast mieszkańcy metropolii ze względu na zanieczyszczone powietrze będą coraz częściej zapadać na choroby układu oddechowego. Do zagrożeń należy zaliczyć także problemy z dostępem do żywności, w tym przede wszystkim do wody. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) przewiduje, że już w 2025 roku 50 proc. populacji będzie żyć na terenach z utrudnionym dostępem do niej.
Przeczytaj też: List „naukowców” zaprzeczających globalnemu ociepleniu to ściema
Na szczęście autorzy raportu nie tylko kreślą ponurą wizję przyszłości, ale też proponują szereg rozwiązań, które częściowo mogą uchronić ludzkość przed skutkami zmian klimatycznych. Sugerują, by przede wszystkim zacząć od infrastruktury - a więc stawiać budynki, budować drogi, systemy kanalizacyjne czy irygacyjne – tak, by były one odporne na gwałtowne zjawiska. Rekomendują też, aby w miastach pojawiało się więcej terenów zielonych, a także by zostawiać niezagospodarowane obszary zalewowe, potrzebne w przypadku pojawienia się powodzi. Na świecie pojawiają się już zresztą metropolie przewidujące skutki zmian klimatu. Miasto gąbkę – które będzie w stanie absorbować wody powodziowe, budują Chiny. Metropolie powinny inwestować w inteligentne sieci energetyczne, po to by zapobiegać blackoutom. Zdalne sterowanie sieciami jest rozwiązaniem dającym możliwość wyłączenia zasilania w poszczególnych jej fragmentach, w momencie wykrycia uszkodzenia.
Przeczytaj też: Lodowiec na Mont Blanc może w każdej chwili runąć
Goldman Sachs przekonuje, że miasta, które generują większość światowego dochodu, będą zmuszone poczynić ogromne inwestycje w przebudowę swojej infrastruktury celem dostosowania jej do spodziewanych zjawisk wynikających ze zmian klimatu, a wydatki te będą musiały stać się dla nich priorytetem. Rozwiązaniem mogą być tu wspólne inwestycje władz miejskich i prywatnego biznesu, któremu również będzie zależało na jak najmniejszych stratach. Autorzy raportu proponują też, by ubezpieczyciele wprowadzali bardziej wyśrubowane warunki wobec swoich klientów, co z jednej strony pozwoli uniknąć im strat, a z drugiej zmusi właścicieli ubezpieczanych obiektów, by budować je solidniej.
Wśród najbardziej zagrożonych zalaniem miast Goldman Sachs wymienił wielomilionowe metropolie takie jak Nowy Jork, Tokio czy Lagos.