Seat jako kolejna marka koncernu Volkswagen robi krok ku nowoczesnej motoryzacji
70 lat od powstania wywodząca się z Hiszpanii marka z niemieckim kapitałem wkracza na rynek motoryzacji opartej na trzech „E”. Jej samochody mają być teraz ekologiczne, elektryczne i ekonomiczne. Można by dodać jeszcze jedno określenie – „emocjonalne”, bo, jak od lat przekonują marketerzy Seata, pojazdy z Barcelony wyróżnia wyjątkowy „auto emoción”.
Co ciekawe, to właśnie Seat jako jedna z pierwszych marek koncernu Volkswagen zaczął eksperymentować z motoryzacją na prąd. W 1992 roku, przy okazji Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie, powstała specjalna elektryczna wersja Toledo, która pozwalała na szybkie przemieszczanie się sportowców między stadionami a wioską olimpijską. Już wtedy ten napędzany półtonową baterią pojazd uzyskiwał niebagatelne 64 km zasięgu. Do ładowania potrzebny był zasilacz prądu przemiennego o mocy 2 kW. Nietrudno sobie wyobrazić, ile czasu musiało trwać zapełnienie energią całej baterii.
Przecztaj też: Innogy go! ma ofertę dla biznesu
Ale minęło prawie 30 lat, zanim Seat na dobre włączył się do gry o rynek samochodów elektrycznych. Udział pojazdów na prąd w Europie wzrósł w ciągu pierwszych czterech miesięcy 2019 roku aż o 46 proc. Mii electric – pierwszy w pełni elektryczny hiszpański produkcyjniak trafi na rynek w 2020 roku.
Przede wszystkim ma całkiem przyzwoite właściwości. Zasięg 260 km nie daje może pozycji w czołówce obecnie dostępnych aut, ale spokojnie pozwala na codzienne przemieszczanie się po mieście. Nie powinien być też przeszkodą w pokonaniu innej trasy. Doładowanie do 80 proc. baterii litowo-jonowej zajmie nie więcej niż godzinę, którą można spędzić przy kawie. Czekanie z pewnością zrekompensuje rachunek. Prawdopodobnie niższy od tego, który na stacji benzynowej trzeba by zapłacić za napój.
Przeczytaj też: Orlen uruchomił ładowarki w Berlinie
Dla kierowców doceniających nowoczesne rozwiązania znaczenie może mieć fakt, że elektryczny Mii został objęty działaniem flagowego systemu marki, czyli Seat Connect. Wystarczy apka na smartfona, aby szybko i wygodnie sprawdzić m.in. stan pojazdu oraz zlokalizować miejsce, w którym go zaparkowaliśmy.
Podobnie jak inne duże marki, inżynierowie Seata myślą o motoryzacji elektrycznej w znacznie szerszym ujęciu niż tylko sprzedaży pojedynczych aut. Producenci zdają sobie sprawę, że bez zmian infrastrukturalnych, a także dostosowania się do nowego stylu życia kierowców, trudno liczyć na sukces. W związku z rozwojem idei carsharingu również Seat wystartował z pilotażowym projektem jazdy współdzielonej. Na ulice Barcelony wyjechało pięć prototypowych Mii electric, które udostępniono pracownikom Seat Metropolis: Lab Barcelona i Pier 01 Barcelona Tech City.
Nie wiadomo jeszcze, ile będzie trzeba zapłacić za elektryczne Mii. Prawdopodobnie cena będzie zbliżona do ceny elektrycznej Skody Citigo-e, którą można kupić już za ok. 72 tys. złotych, a która obok elektrycznego Volkswagena up! jest bliźniaczym autem Mii w ramach dwóch pozostałych marek koncernu. Byłaby to dobra wiadomość, bo zgodnie z planowanym wprowadzeniem rządowego dofinansowania do samochodów elektrycznych, właściciele Seata mogliby skorzystać z tej subwencji.