Polski przemysł potrzebuje pilnie elektryfikacji albo przynajmniej planu na jej przeprowadzenie w tym sektorze. Bez czekania na to, czy będą ulgi i deregulacje w zakresie systemu ETS oraz bez prób zamieniania węgla na biomasę czy gaz
Instytut Reform w swoim najnowszym raporcie „Produkcja pod napięciem. Aspekty finansowe elektryfikacji przetwórstwa przemysłowego w Polsce” rekomenduje szereg działań w zakresie transformacji przemysłu. Lekcję do odrobienia mają zarówno władze, jak i przemysł. To ostatni dzwonek na to, aby zaplanować te procesy. To kapitało- i czasochłonne inwestycje, których efekty nadejdą dopiero nawet po dekadzie.
Przeczytaj też: Jeszcze się UE nie zwinęła. Są miliardy na inwestycje
Z dokumentu wybrzmiewaprzestroga: dekarbonizacja to nie tylko szansa, ale przede wszystkim konieczność w świetle długoterminowych strategii Unii Europejskiej. To od przemysłu zależeć będzie, czy podejmie próby wpisania się w pewne trendy w odpowiednim czasie. Warto zaznaczyć, że Polska jest druga w UE pod względem emisyjności z sektora elektroenergetycznego. Dlatego potrzebne będą równoległe działania: dekarbonizacja w energetyce przyniesie czystszą i tańszą (nieobarczoną opłatami emisyjnymi) energię elektryczną, a zelektryfikowany przemysł z tego skorzysta.
Ponieważ istnieje obawa, że Polska wpadnie w tzw. pułapkę gazową (lub już w nią wpadła), autorzy raportu przestrzegają przed przywiązywaniem się do błękitnego paliwa. W tej chwili produkcja ciepła z energii elektrycznej jest droższa niż z gazu, ale w ciągu najbliższych lat może się to zmienić. Elektryfikacja może być opłacalna w długim terminie. Wykorzystanie pomp ciepła w przemyśle według prognoz stanie się konkurencyjne kosztowo dla węgla i gazu około 2035 roku. Obrazuje to poniższa infografika z raportu.
– Szereg firm przemysłowych może zdecydować się na wyprzedzające inwestycje w elektryfikację z powodów pozakosztowych – na przykład wymogów klientów co do niskiego śladu węglowego – jednak większość z nich będzie czekała na wyraźną poprawę opłacalności tego rozwiązania. Tworzy to jednak ryzyko, że w latach 30. Polska zwyczajnie nie będzie gotowa na masową elektryfikację przemysłu – zabraknie dostawców technologii, wykonawców inwestycji, czystej energii oraz infrastruktury sieciowej. Dlatego w raporcie apelujemy o systemowe podejście ze strony administracji publicznej – tłumaczy w rozmowie z Green-news.pl Klaudia Janik, analityczka ds. polityki klimatyczno-energetycznej w Instytucie Reform i współautorka raportu.
Pojawia się jednak bariera kosztowa: elektryfikacja wymaga ogromnych nakładów finansowych, zarówno inwestycyjnych, jak i operacyjnych. Zarekomendowano więc, aby nie ograniczać się jedynie do dofinansowań na CAPEX (koszty inwestycyjne). Przedsiębiorstwa powinny otrzymywać wsparcie także w pokrywanie kosztów operacyjnych (OPEX) po elektryfikacji, na przykład w formule kontraktów CfD, ale jednostronnych.
– W pierwszym kroku należy wprowadzić wsparcie operacyjne dla elektryfikacji ciepła, przyznawane na zasadzie konkurencyjnej i pokrywającej różnicę pomiędzy kosztem ciepła ze źródła zelektryfikowanego (np. pompy ciepła) a kosztem technologii referencyjnej (np. źródła gazowego). Dopłata ta wypłacana byłaby przez państwo do momentu, w którym to elektryfikacja stałaby się tańsza niż ciepło ze źródła tradycyjnego – mówi Janik.
Zmiany powinny objąć również taryfy i inne regulacje, które wpływają na końcowy koszt zużywanej przez przemysł energii elektrycznej. To m.in. obniżenie stałej stawki sieciowej dla tych przedsiębiorstw, które korzystają z kotłów elektrodowych, wprowadzenie dynamicznych opłat sieciowych (premiują elastyczne zużywanie energii elektrycznej).
Konieczne są takie zmiany przepisów i zasad rozliczania z energii, aby stanowiło to impuls do montażu pomp ciepła, kotłów elektrycznych itd. Wszystko przy jednoczesnej likwidacji subsydiów dla gazu i biomasy.
Zdaniem autorów dzięki temu inwestycje w elektryfikację przyspieszą, a zakłady będą się chętniej modernizować. Powinny mieć też na uwadze, że w 2027 roku w życie wejdzie system EU ETS 2, który podniesie ceny paliw wielu mniejszym podmiotom.
„Dla większości zakładów, które nie posiadają własnych znacznych źródeł energii pierwotnej (np. biogazu czy biomasy odpadowej), jedyną realną ścieżką jest przejście na energię elektryczną pochodzącą głównie ze źródeł odnawialnych” – czytamy w raporcie. Przy prognozowanym wzroście cen gazu, dla wielu zakładów groźba „Elektryfikuj się albo zamykaj” może stać się smutną rzeczywistością.
Przeczytaj też: Nawet zespół Brzoski potknął się o linie bezpośrednie
– Elektryfikacja przemysłu w oparciu o zeroemisyjną energię produkowaną w Europie jest wprost wskazana w Pakcie na rzecz Czystego Przemysłu jako jedno z kluczowych rozwiązań pozwalających na dekarbonizację sektora i zachowanie konkurencyjności wobec braku własnych zasobów paliw kopalnych na kontynencie. Ten wątek jak dotąd słabo wybrzmiewa w Polsce – ocenia Klaudia Janik.
Raport Instytutu Reform jest drugim w ostatnim czasie, który jasno wskazuje na to, że warto, aby przemysł porzucił emocje, a przeszedł na biznesowy pragmatyzm. Podobne rekomendacje zawarto w dokumencie Koalicji Klimatycznej opublikowanym w czerwcu tego roku.
Najważniejszy wniosek, jaki płynie z raportu, jest następujący: wiadomo, jakie są przeszkody i trudności, należy się na nie przygotować. Kolejne decyzje Brukseli wskazują na to, że UE będzie modyfikować swoje podejście do celów klimatycznych, ale nie je porzucać.