Partnerzy strategiczni
Orlen
Partnerzy wspierający
Tauron
„Piękny, czysty węgiel” Trumpa. Mglista wizja wbrew trendom w energetyce

Donald Trump próbuje wskrzesić ducha minionej epoki, w której węgiel był królem energetyki, ale to operacja bez szans na sukces. Dekarbonizacja przyspiesza, technologie się zmieniły, a inwestorzy patrzą w przyszłość

Prezydent Donald Trump podpisał 8 kwietnia serię rozporządzeń wykonawczych, które mają wskrzesić „piękny, czysty przemysł węglowy” w Stanach Zjednoczonych. Trump – otoczony przez górników w białych kaskach – w swoim wystąpieniu w Białym Domu nazwał węgiel „najpotężniejszą i niezawodną formą energii”, obiecując zakończenie „wojny z węglem”, o którą już wcześniej oskarżał administrację Bidena.

Przeczytaj też: Trump wycofuje USA z Porozumienia paryskiego. Znowu

Problem w tym, że jego wizja przywrócenia węgla do roli filaru amerykańskiej energetyki wydaje się z góry skazana na niepowodzenie. I nie jest to kwestia poglądów, tylko ekonomicznych realiów. W globalnej elektroenergetyce wyraźnym trendem jest dekarbonizacja. Co więcej, Trump już podczas pierwszej swojej kadencji deklarował wsparcie dla węgla. Życzeniowe myślenie nie przyniosło efektów i zużycie surowca w ciągu czterech lat spadło o około jedną trzecią. Również i tym razem można zakładać, że USA czeka nie renesans i nowy rozdział w energetyce, tylko raczej kosztowna podróż w przeszłość.

Dlaczego misja Trumpa jest mało realna

Trump marzy o podniesieniu udziału węgla w produkcji energii elektrycznej z obecnych 16 proc. do nieobserwowanego od 20 lat poziomu 50 proc. Podczas pierwszej kadencji nie udało się to głównie ze względu na rewolucję łupkową. W jej efekcie gaz ziemny stał się tańszym i bardziej dostępnym surowcem. Na to nałożyła się rosnąca konkurencja ze strony odnawialnych źródeł energii (OZE), takich jak wiatr i fotowoltaika. W efekcie zamknięto dziesiątki elektrowni węglowych, w całkowitej sprzeczności z prowęglową retoryką Trumpa.

Obecnie wyzwania są jeszcze większe. Węgiel jest droższy od alternatyw – koszt wytworzenia energii z węgla wynosi około 70–100 dolarów/MWh. Dla porównania źródła gazowe są w stanie dostarczyć energię po około 40-70 USD/MWh, wiatrowe po 30-50 USD/MWh, a słoneczne po 25-40 USD/MWh.

Starzejąca się infrastruktura węglowa, z elektrowniami liczącymi średnio ponad 40 lat, wymaga kosztownych modernizacji, na które inwestorzy patrzą sceptycznie, obawiając się niestabilności regulacyjnej po zakończeniu kadencji Trumpa. Co więcej, globalny popyt na energię, napędzany m.in. przez sztuczną inteligencję, skłania sektor technologiczny do inwestycji w OZE i energię jądrową, a nie w węgiel. Nawet krótkoterminowy wzrost wydobycia, możliwy dzięki rozporządzeniom, raczej nie odwróci tych trendów – udział węgla może wzrosnąć do 20-25 proc., ale powrót do 50 proc. wydaje się nierealny bez ogromnych subsydiów i ignorowania międzynarodowej presji na dekarbonizację.

Co zawierają rozporządzenia Trumpa?

Dokumenty obejmują cztery główne punkty, które mają ożywić sektor węglowy, choć ich skuteczność budzi wątpliwości:

  • Zniesienie regulacji: Trump nakazał agencjom, takim jak Departament Energii (DOE) i Agencja Ochrony Środowiska (EPA) wycofanie zasad utrudniających wydobycie i spalanie węgla, w tym moratorium na dzierżawę terenów federalnych pod kopalnie.
  • Węgiel zostaje uznany za „minerał”. Nowa klasyfikacja węgla w ramach Executive Order 14241 ma ułatwić dostęp do funduszy federalnych i przyspieszyć procedury wydobywcze.
  • Trump chce zapobiec zamknięciu 66 starzejących się elektrowni węglowych, choć ich dalsze działanie może być nieopłacalne.
  • Administracja planuje promować eksport węgla i bada jego użycie w zasilaniu centrów danych AI, choć sektor technologiczny preferuje tańsze i czystsze źródła energii.

Trump podkreśla, że węgiel jest „piękny” i „prawie niezniszczalny”. Zapewni tanią i stabilną energię, obniży ceny i stworzy miejsca pracy. Jednak długoterminowe inwestycje w węgiel są co najmniej ryzykowne, Kolejne administracje w USA mogą cofnąć korzystne dla niego regulacje.

Lekcja dla Polski

Polska, w której węgiel wciąż zapewnia blisko 60 proc. energii elektrycznej, może potraktować działania Trumpa jako swoisty eksperyment. Amerykański sektor węglowy boryka się z tymi samymi problemami, co polski: wysokimi kosztami (choć i tak są one nieporównywalnie niższe niż u nas), konkurencją tańszych źródeł energii i globalną presją na redukcję emisji CO2. Jeśli ambitna wizja Trumpa zakończy się niepowodzeniem – co sugerują dane i trendy – Polska zyska argumenty za przyspieszeniem transformacji energetycznej. Nostalgia za „pięknym, czystym węglem” może okazać się ślepą uliczką, a obserwacja USA pozwoli uniknąć podobnych błędów.

Przeczytaj też: Kolejna walka z wiatrakami w wydaniu Trumpa

Rozporządzenia Trumpa mogą chwilowo przedłużyć życie amerykańskiego sektora węglowego, ale ich szanse na odwrócenie globalnych trendów są znikome. Już wcześniejsze doświadczenia pokazują, że zarówno Stany Zjednoczone, jak i reszta świata, przekroczyły krytyczny punkt, przy którym polityka mogła zatrzymać upadek sektora węglowego wbrew ekonomii i technologii.

Dla Polski to okazja, by wyciągnąć wnioski i szukać realistycznych ścieżek do nowoczesnej energetyki i nie podążać za mglistą wizją węglowego renesansu.

Foto: https://www.whitehouse.gov/

KATEGORIA
TRANSFORMACJA
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies