Inwestycja rozwijana przez Orlen Upstream Norway nie była wystarczająco rentowna
Wygląda na to, że po latach przejęć i zapowiadanego rozwoju Orlen musi zweryfikować, które z inwestycji naprawdę mają biznesowy sens. Tak jest na przykład z pomysłem składowania CO2 pod dnem szelfu norweskiego. Jak doniósł w poniedziałek Business Insider Polska, norweska spółka Orlenu zakończyła udział w projekcie Polaris, który miała realizować z tamtejszym partnerem, firmą Horisont Energi.
O projekcie tym pisaliśmy na green-news.pl w ubiegłym roku: „Orlen zaoferuje magazynowanie CO2. Jest wstępna umowa z Norwegami”. Obecnie Orlen potwierdza, że zamknął swój udział w inwestycji.
Przeczytaj też: Lafarge chce wyłapywać CO2 w zakładzie w Polsce
Skąd decyzja o jego zamknięciu? Stopa zwrotu z inwestycji okazała się zbyt niska. „Przystępując do projektu Orlen Upstream Norway, zakładano, że na koncesji będzie można zatłaczać od 2 do 6 mln ton CO2 rocznie. Po objęciu udziałów w projekcie spółka przeprowadziła analizy geologiczne i geofizyczne struktury Polaris, które wykazały, że potencjał zatłaczania jest na niższym poziomie tego przedziału. Miało to wpływ na ekonomikę całego projektu, w szczególności spowodowało wzrost jednostkowych kosztów składowania” – czytam w stanowisku spółki.
Orlen wyjaśnia także, że z partnerem prowadzono rozmowy o rozwiązaniach, które zwiększyłyby stopę zwrotu do satysfakcjonującego poziomu. Nie przyniosły one jednak oczekiwanego rezultatu. „W tej sytuacji Orlen Upstream Norway, w uzgodnieniu z grupą Orlen, zdecydował o zakończeniu udziału w projekcie” – brzmi stanowisko koncernu.
Przeczytaj też: Rurociągi, magazynowanie i instalacje do wychwytu CO2
Czy to definitywny koniec „przygody” Orlenu z CCS (Carbon Capture and Storage – tak nazywają się rozwiązania polegające na wychwytywaniu i składowaniu CO2 pod powierzchnią ziemi, zarówno na lądzie, jak i pod dnem oceanów)? Biuro prasowe wyjaśnia, że nie.
„Orlen jest nadal zainteresowany rozwojem kompetencji i potencjału technicznego CCS. Do końca 2030 r. koncern planuje uzyskać zdolność zatłaczania lub zagospodarowania 3 mln ton CO2 rocznie. Sekwestracja dwutlenku węgla jest ważnym narzędziem dekarbonizacji aktywów rafineryjno-petrochemicznych w grupie Orlen. Dlatego spółka analizuje inne projekty i programy z zakresu CCS, szukając takich, które pozwolą na realizację aspiracji koncernu w zakresie redukcji emisji gazów cieplarnianych, a jednocześnie będą spełniać oczekiwania co do ryzyka oraz rentowności” – brzmi stanowisko spółki. Doświadczenia zdobyte przy projekcie Polaris mają przydać się w przyszłości.
Orlen w strategii do 2030 r. założył, że obniży emisje CO2 z działalności wydobywczej, petrochemicznej i rafineryjnej o 25 proc. W osiągnięciu tego celu pomóc mają właśnie rozwiązania i technologie CCS i CCU (oprócz Carbon Capture and Storage, również Carbon Capture and Usage – wychwyt i magazynowanie CO2 lub jego ponowne użycie, często te skróty łączy się w jeden: CCUS). Strategia grupy ma być jeszcze w 2024 roku zaktualizowana i po dzisiejszym komunikacie nie można wykluczyć, że ambicje w zakresie rozwoju technologii CCS zostaną obniżone.
CCS to technologia, która w teorii ma rozwiązać problemy ludzkości, a w szczególności sektora ropy i gazu. W praktyce okazuje się jednak kosztowna i – tak jak w przypadku projektu Polaris – na razie nieopłacalna. Jak wynika z opublikowanego w ubiegłym tygodniu raportu Institute for Energy Economics and Financial Analysis, technologia składowania CO2 jest wciąż oparta na teoretycznych przesłankach i nieprzetestowanych rozwiązaniach technologicznych.
Jak wskazują eksperci IEEFA, ze względu na koszty i poziom skomplikowania projektów w Europie powstaje niewiele projektów CCS. Również morskie obiekty składowania CO2 w Norwegii, które przedstawia się jako przykłady sukcesu, borykają się z problemami technicznymi, które uniemożliwiają lub opóźniają zwiększenie pojemności magazynowej. To, czego obecnie jesteśmy świadkami w aktywnych europejskich projektach CCS, to realne wyzwania techniczne i ekonomiczne. Z całym raportem w języku angielskim zapoznasz się tutaj.
Foto: Transocean (Platforma wiertnicza Transocean Enabler, której użyto do oszacowania pojemności magazynu Northern Lights).