Od wejścia Polski do UE eksport krajowej żywności wzrósł dziesięciokrotnie. Rynek europejski jest już jednak nasycony do tego stopnia, że trzeba szukać nowych rynków zbytu
W sejmowym wystąpieniu, podsumowującym 20-lecie wstąpienia Polski do UE, minister rolnictwa Czesław Siekierski przypomniał, że od 2004 roku średnia wielkość gospodarstwa rolnego zwiększyła się 8 do 11 hektarów. Wymienił też inne zmiany strukturalne, jakie zaszły na wsi – w tym przenoszenie się ludności z miast na wieś i wzrost liczby mieszkańców wsi o 41 proc. tylko w ciągu ostatnich 10 lat (dotyczy to terenów wokół miast).
Minister przypomniał, że w 2023 roku eksport polskiej żywności wynosił 51,8 mld euro i był dziesięciokrotnie wyższy niż w roku 2004. Wspomniał też o potencjale polskiego przetwórstwa, zachęcając do rozszerzania działalności rolniczej o inne gałęzie.
Przeczytaj też: Organizacje broniące „Zielonego ładu” nie chcą ustępstw wobec rolników
W kontekście 20-lecia Polski w UE wypowiedział się również wiceminister Adam Nowak.
Spadek populacji w Europie wymusza konieczność poszukiwania nowych rynków zbytu dla polskiej żywności. Liczba mieszkańców globu i zapotrzebowanie na żywność systematycznie rosną - powiedział wiceszef resortu podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
Podsumowując źródła problemów w rolnictwie, minister Siekierski wskazał trzy główne przyczyny rzutujące na opłacalność produkcji:
Siekierski mówił też, że wyraźnie maleje szacunek do rolników w całej UE i spadają kwoty rozdzielane w ramach Wspólnej Polityki Rolnej w unijnym budżecie. Dodatkowo wsparcie z WPR skończy się w 2027 roku, a polityka rolna będzie „skierowana na działania prorynkowe, z odejściem od wsparcia bezpośredniego”.
Przeczytaj też: Rolnicy protestują. „Zielony ład” i ukraińska konkurencja są ponad ich możliwości
Słowa o malejącym szacunku do rolników odnoszą się prawdopodobnie do protestów rolniczych, którym zarzuca się polityczny i antyunijny charakter. „NSZZ Solidarność” wraz z „Solidarnością” Indywidualnych Rolników zorganizowała 10 maja protesty pod hasłem „Precz z Zielonym ładem”. Organizatorzy szacowali, że na protestach pojawi się ponad 200 tys. osób, natomiast Stołeczne Centrum Bezpieczeństwa oceniło wielkość manifestacji na 30-35 tys. uczestników.
Tomasz Obszański, przewodniczący „Solidarności” IR, w wypowiedzi dla Onetu zaprzecza, aby protesty były inspirowane politycznie, mimo tego, że do udziału w nich zachęcał prezes PiS Jarosław Kaczyński. Z kolei w Dzienniku Gazecie Prawnej od protestu odcina się szef OPZZ Sławomir Izdebski:
Solidarność organizuje polityczną pikietę, a nie protest i nie wiem, czemu ma to służyć. Jeżeli środowiska polityczne biorą udział w proteście przeciwko Zielonemu ładowi, który sam wprowadzili, to nas na takim wydarzeniu nie będzie. Wszyscy wiedzą, że Zielony ład wprowadził Janusz Wojciechowski z PiS-u.