Z Wielkopolski płynie sygnał do MAP. Potrzebne działania rządu, by region otrzymał wsparcie z Brukseli
Wiceszef Komisji Europejskiej, Frans Timmermans, odpowiedzialny m.in. za sprawy transformacji energetycznej, przyjechał do elektrowni w Koninie. Spółka ZE PAK (Zespół Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin), należąca do grupy Zygmunta Solorza, od kilku lat zamyka kopalnie i elektrownie węglowe we wschodniej części Wielkopolski i inwestuje w odnawialne źródła energii oraz w rekultywację terenów po odkrywkach.
Wielkopolska Wschodnia może być pierwszym regionem węglowym w Polsce, który porzuci „czarne złoto” jeszcze przed 2030 rokiem. Ta część Wielkopolski ma być neutralna klimatycznie do 2040 roku, gdy w całej Unii Europejskiej ma to nastąpić dekadę później.
Przeczytaj też: PGE i ZE PAK mogą utworzyć wspólną spółkę atomową
Takie plany regionu sprawiają, że przybywa górników i innych pracowników związanych z sektorem energetycznym, którzy będą potrzebowali nowych miejsc pracy. Jak wyliczała przedstawicielka związkowców przy Kopalni Węgla Brunatnego Konin, na zatrudnienie byłego górnika czy pracownika z branży trzeba wydać około 150 tys. zł, nie w odprawach, ale w formie zachęt albo dodatkowych szkoleń, by mogli się przekwalifikować. To także koszt utworzenia nowych miejsc pracy dla takich osób.
Środki na ten cel i pomoc w transformacji mają pochodzić z dwóch źródeł: unijnego, czyli Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, oraz krajowego – zapisanego w umowie społecznej między górnikami a stroną rządową, reprezentowaną przez Jacka Sasina, wicepremiera i szefa Ministerstwa Aktywów Państwowych. Jak dotąd pieniądze nie płyną z żadnego z tych kierunków.
W trakcie wizyty Timmermansa poruszono ten wątek i czytając relację z rozmów, można odnieść wrażenie, że ZE PAK, co prawda naokoło, ale naciska na rząd w tej sprawie. Wiceprzewodniczący KE w Koninie zapowiedział, że zajmie się przyspieszeniem wydania decyzji, które te środki uwolnią. Wskazał jednak, że pierwszy krok musi wykonać polski rząd. – Gdy tylko polskie władze prześlą wniosek do Brukseli, poinformujcie mnie o tym. Osobiście zapewniam, że będę pilnować, aby prace przebiegały najszybciej, jak to możliwie w zgodzie z zasadami – powiedział.
Na stole są obecnie dwie umowy społeczne dotyczące górnictwa, jedna dotyczy węgla brunatnego (podpisano ją pod koniec 2022 r.), druga – kamiennego (podpisana w 2021 r.). Obydwie wiążą się z planowanym utworzeniem Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE), która ma przejąć od państwowych spółek energetycznych aktywa węglowe. Jak dotąd NABE nie powstała, a miało to nastąpić w I kwartale 2023 r. Choć umowa społeczna była negocjowana głównie ze wskazaniem na państwowe spółki, jej zapisy obejmą także pracowników ZE PAK, m.in. w zakresie minimalizowania skutków transformacji.
Przeczytaj też: ZE PAK i Ørsted ze zgodą UOKiK. Pięć wspólnych spółek ma pomóc w ekspansji na Bałtyku
Z ostatnich informacji z MAP wynika, że resort stara się o uzyskanie zielonego światła ws. górnictwa kamiennego i prowadzi rozmowy w tym zakresie. Gdy Marek Wesoły obejmował stanowisko wiceministra w MAP, odpowiedzialnego za sprawy górnictwa, zapewniał, że zrobi wszystko, by jak najszybciej domknąć sprawę notyfikacji.
Zagadką pozostaje, dlaczego do Komisji Europejskiej, a przynajmniej tak twierdzi Timmermans, nie trafił jeszcze wniosek o notyfikację pomocy publicznej dla sektora związanego z węglem brunatnym. Niewykluczone, że to właśnie dlatego ZE PAK i związkowcy uderzają w takie, a nie inne tony.
„Związkowcy cierpliwie czekają na pomoc obiecaną w umowie społecznej z branżą węgla brunatnego podpisanej w grudniu 2022 r. z wicepremierem Jackiem Sasinem oraz na zielone światło z Brukseli. (...). Związki zawodowe z regionu konińskiego wyrażają nadzieję wobec dzisiejszych deklaracji, mimo że nadal czekają na decyzje i konkrety” – to fragment komunikatu spółki po spotkaniach.
Zwróciłem się z pytaniami do Ministerstwa Aktywów Państwowych w tej sprawie, gdy otrzymam odpowiedzi, zaktualizuję, bądź napiszę nowy tekst.