Choć teraz na Oceanie Spokojnym jest chłodniej, to prognozowane jest jego ocieplenie. Gdy nadchodzi, średnie temperatury na Ziemi się podnoszą
Kalifornijska organizacja badawcza Berkeley Earth zaprezentowała najnowsze prognozy dla klimatu na Ziemi. Według niej rok 2022 był 5. lub 6. najcieplejszym w historii (Copernicus Climate Change Service wskazywał niedawno, że piątym) licząc od 1850 r. To niepewne miejsce wynika z tego, że średnie temperatury były bardzo zbliżone do tych z 2015 roku i eksperci nie przesądzają, które z lat było cieplejsze.
Przeczytaj też: Oblicza ekolęku. Co czujemy w związku ze zmianami klimatu
W swoim najnowszym opracowaniu Berkeley Earth zwraca uwagę jednak na pewien czynnik, który powinien zapalić czerwoną lampkę decydentom i przyspieszyć transformację energetyczną oraz zwiększyć nakłady na walkę ze zmianami klimatu. W 2022 roku mieliśmy do czynienia z La Niña, zjawiskiem naturalnym, podczas którego okresowo spada temperatura na części Pacyfiku. Przekłada się to na niższe temperatury na całym świecie i obecnie trwa od 2020 r. (La Niña występuje wtedy, gdy temperatura na powierzchni Oceanu Spokojnego w okolicach równika, zwłaszcza u wybrzeży Ameryki Południowej, jest niższa od średniej. Przyczynia się do tego wzmożona aktywność pasatów, dzięki którym chłodne wody głębinowe wypływają na powierzchnię oceanu).
Tymczasem eksperci przewidują, że miejsce La Niña zajmie pod koniec 2023 roku zjawisko przeciwne – El Niño. Wraz z nadejściem El Niño temperatury na Pacyfiku wzrastają, co może przełożyć się na wzrost globalnych temperatur o 0,1-0,2 stopnia Celsjusza. W takim wypadku rok 2024 może stać się najgorętszym w historii, podczas którego nastąpią rekordowe fale upałów na świecie. Na razie są to wstępne prognozy – te zjawiska trudno przewidzieć ze stuprocentową dokładnością z takim wyprzedzeniem.
Jeżeli jednak te prognozy się spełnią, to rok 2024 zapisze się w historii nie tylko jako najgorętszy. Może się też okazać, że będzie to też rok, w którym średni wzrost temperatury na Ziemi osiągnie 1,5 stopnia Celsjusza – przestrzegają brytyjscy meteorolodzy z UK Met Office. Jednocześnie według Berkeley Earth, gdyby nie pojawiły się anomalie wywołane przez El Niño, to 1,5 st. C średniego wzrostu temperatury zostanie osiągnięty w 2034 roku.
Based on the recent rate of warming, the Earth would reach the 1.5 °C (2.7 °F) warming threshold around 2034, and 2.0 °C (3.6 °F) around 2060.
— Berkeley Earth (@BerkeleyEarth) January 12, 2023
To avoid this outcome, and meet Paris Agreement goals, it would be necessary to rapidly reduce greenhouse gas emissions.
8/ pic.twitter.com/pfZMJHWXtE
Przeczytaj też: Lato w zimie. Ekstremalne temperatury na początek 2023 roku
1,5 stopnia Celsjusza to granica ustalona w trakcie COP21 w Paryżu w 2015 roku. Porozumienie paryskie, do którego przystąpiło blisko 200 państw, zakłada, że sygnatariusze będą starali się utrzymać globalne ocieplenie właśnie na poziomie 1,5 st. C i nie dopuścić, by średnie temperatury na globie wzrosły o 2 st. C. w stosunku do epoki przedindustrialnej. W kwietniu 2022 r., publikując tzw. raport o mitygacji, Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC) przy ONZ zaznaczał, że aktualne polityki klimatyczne państw wymagają radykalnych korekt, by uniknąć podobnej sytuacji.
Jeszcze kilka lat temu zakładno, że katastrofalnego wzrostu temperatur uda się osiągnąć, jeśli ludzie do 2050 roku doprowadzą do neutralności klimatycznej światowych gospodarek. Taki plan przyjęła np. Unia Europejska. Obecnie coraz częściej słychać, że zatrzymanie wzrostu temperatur na zakładanych poziomach jest już poza naszym zasięgiem, natomiast limity, których mieliśmy nie przekroczyć w ciągu trzech dekad, zostaną złamane za 2-3 lata.