Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Walka z wiatrakami i koalicjantami trwa. Nieoficjalnie: Sejm w tym roku nie zajmie się zniesieniem zasady 10H

Uwolnienie energetyki wiatrowej na lądzie to jeden z kamieni milowych, które Polska musi spełnić, by otrzymać unijne fundusze z KPO

Nadal nie wiadomo, czy na ostatnim w tym roku posiedzeniu Sejmu parlamentarzyści i parlamentarzystki zajmą się nowelizacją tzw. ustawy antywiatrakowej. Z nieoficjalnych informacji green-news.pl wynika, że na zaplanowanym na 13-15 grudnia posiedzeniu zwolennicy „uwolnienia” wiatraków raczej nie doczekają się prac nad projektem, który zniesie m.in. zasadę 10H. W porządku obrad Sejmu projektu na razie nie ma i niewiele wskazuje na to, że trafi do odpowiedniej komisji.

Jednocześnie – słyszymy w źródłach rządowych – przyspieszenia prac oczekuje premier Mateusz Morawiecki, który ma naciskać, by sprawę pchnąć do przodu jeszcze przed końcem 2022 roku. Czy ta determinacja będzie wystarczająca? Przekonamy się lada moment.

Projekt doczekał się też kolejnej modyfikacji, o której poinformowała szefowa resortu klimatu Anna Moskwa. W poniedziałek ogłosiła, że jej resort przygotował autopoprawkę do ustawy wiatrakowej, zakładającą, że 5 proc. energii produkowanej przez lądowe farmy wiatrowe miałoby trafiać na potrzeby społeczności lokalnej. Złożenie tej autopoprawki oznacza, że na wtorkowej Radzie Ministrów trzeba będzie ją przyjąć i procedować w Sejmie zmieniony projekt.

To kolejne utrudnienie dla przyjęcia przepisów jeszcze w tym roku. Jeżeli rząd przyjmie poprawkę we wtorek, to cały proces legislacyjny musiałby zakończyć się do czwartku 15 grudnia. W Sejmie zdarzało się szybciej przyjmować bardziej skomplikowane projekty w krótszym czasie, jednak przy dużej liczbie zastrzeżeń do noweli w obozie rządzącym trudno oczekiwać, by rzeczywiście sprawa ruszyła do przodu w tym tygodniu.

Przeczytaj też: W 2030 roku aż połowa energii w Polsce może być zielona

To nie pierwszy raz, gdy wydaje się, że jest blisko rozpoczęcia prac nad projektem, ale ostatecznie wola do procedowania przepisów gdzieś się rozpływa. Jeżeli teraz się nie uda, to kolejne posiedzenie Sejmu odbędzie się za miesiąc, zaplanowano je na 11-13 stycznia przyszłego roku.

Dla Morawieckiego i jego najbliższego otoczenia sprawa wiatraków jest kluczowa z wielu powodów. „Uwolnienie” energetyki wiatrowej na lądzie to jeden z kamieni milowych, które Polska musi spełnić, by otrzymać unijne fundusze w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Nie jest to kluczowy punkt (najważniejsze są te związane z sądownictwem), ale Komisja Europejska wymaga zrealizowania tej obietnicy.

Premier w sprawie wiatraków nie może liczyć w głosowaniach na Solidarną Polskę, mniejszego koalicjanta w bloku Zjednoczonej Prawicy. Partia Zbigniewa Ziobry otwarcie sprzeciwia się nowym inwestycjom w wiatraki na lądzie, a ratunku dla krajowej energetyki upatruje w zwiększaniu mocy w elektrowniach węglowych. W dodatku między obozami premiera i ministra sprawiedliwości panuje w ostatnich tygodniach wrogość, czemu dał wyraz np. wiceminister Jacek Ozdoba, mówiąc o „paśmie porażek” rządu. Dlatego nie ma przypadku w tym, że szef rządu o wiatrakach rozmawiał w ubiegłym tygodniu na posiedzeniu zespołu parlamentarnego ds. energii odnawialnej. W rozmowach z opozycją towarzyszyła mu ministerka klimatu i środowiska Anna Moskwa. Premier oznajmił wówczas, że prace nad projektem zostały zakończone. Działania Morawieckiego można było odbierać jako próbę znalezienia poparcia dla nowelizacji. Z głosami PSL nowelizację udałoby się przyjąć w Sejmie bez poparcia członków partii Ziobry.

Przeczytaj też: Naukowcy z Koalicji Klimatycznej apelują do premiera i Anny Moskwy

Sprawa 10H – co wielokrotnie pisaliśmy – ma wymiar przede wszystkim polityczny, nie tylko na linii premier-Ziobro. W samym PiS nie ma jedności w sprawie farm wiatrowych. Co więcej, przyszłość projektu nowelizacji zależy przede wszystkim od marszałkini Sejmu Elżbiety Witek. Tymczasem, jak donosiły media, Witek blisko współpracuje z europosłanką Anną Zalewską, zadeklarowaną przeciwniczką energetyki wiatrowej na lądzie. To m.in. dlatego projekt zakładający zniesienie 10H miał trafić do tzw. sejmowej zamrażarki. Rząd przyjął projekt w lipcu tego roku i od tego czasu nie podjęto nad nim prac, a co jakiś czas wyrażano jedynie wątpliwości na temat niektórych zapisów.

Zasada 10H, wprowadzona przez rząd PiS w 2016 roku, zablokowała inwestycje w farmy wiatrowe na lądzie w kraju (przepisy stanowią, że turbiny nie mogą stawać bliżej niż 10-krotność wysokości wiatraka wraz z łopatami od zabudowań, co w Polsce przełożyło się na to, że do 99 proc. terenów w kraju nie nadaje się pod inwestycje).

Więcej o ostatnich zmianach w wielokrotnie modyfikowanym projekcie przeczytacie w tekście Wiatraki na lądzie do odmrożenia. Jest szansa na przełamanie impasu, są nowe warunki.

Współpraca: Justyna Piszczatowska

Fot. Adam Guz / KPRM

KATEGORIA
ENERGIA
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies