Kilka dni po nadejściu kalendarzowej jesieni rząd zabrał się za prawdopodobnie najważniejszą od miesięcy propozycję w sprawie walki z wysokimi cenami prądu
W poniedziałek rząd przyjął projekt ustawy o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców energii elektrycznej w 2023 r. O pomyśle usłyszeliśmy niemal dwa tygodnie temu. Wówczas chodziło o dopiero powstający plan. Jednak mimo tego, że nie ujawniono od razu szczegółów, to od Pp początku istniały wątpliwości co do części propozycji i szans na ich realizację. Pisaliśmy o tym szeroko w tekście Tarcza z Powerpointa. Rząd chce walczyć z wysokimi cenami energii, ale nikt nie wie jak.
Choć jeszcze nie zamieszczono krótkiego komunikatu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów po posiedzeniu, to informacje o decyzjach podał w „Gościu Wiadomości” w TVP rzecznik rządu Piotr Müller. Z jego wypowiedzi wynikało, że plany nieco się zmieniają. Rząd dalej chce, by w 2023 roku ceny prądu dla odbiorców indywidualnych były zamrożone na poziomie z roku bieżącego. Taką ochroną objęte będzie jednak tylko zużycie energii elektrycznej do 2000 kilowatogodzin w skali roku (2 MWh) dla wszystkich gospodarstw domowych.
Zwiększy się natomiast limit dla rodzin z 3 lub więcej dzieci oraz gospodarstw domowych prowadzących działalność rolną. W tej grupie cena prądu będzie gwarantowana do zużycia na poziomie 3 MWh. Pobór energii ponad ten próg będzie wiązał się z dodatkowymi kosztami, bez gwarancji ceny.
Müller poinformował, że projekt dot. ochrony odbiorców energii elektrycznej trafi teraz do Sejmu. Jego najbliższe posiedzenie zaplanowano na 28-29 września. Niewykluczone, że w projekcie zaszło więcej zmian.
Przeczytaj też: Czy zabraknie nam prądu? PSE sięgają po nieużywany dotąd instrument
Rząd późno zabrał się za przygotowanie kraju na kryzys energetyczny, a teraz próbuje ten stracony czas nadgonić. Miesiącami zapewniano, że nie trzeba oszczędzać energii elektrycznej i cieplnej. Teraz nawet resort klimatu ruszył z kampanią społeczną, która ma pomóc Polakom i Polkom z poradzeniem sobie w tegorocznym sezonie grzewczym. Zainaugurowano ją 23 września, czyli pierwszego dnia jesieni. Dla porównania część państw UE zaczęła ograniczać zużycie energii już kilka miesięcy temu.
Warto zaznaczyć, że poniedziałkowe, niespodziewane posiedzenie rządu może mieć też drugie dno. Za kulisami toczy się nie tylko batalia o bezpieczeństwo energetyczne w sezonie grzewczym, ale również wewnętrzny spór w obozie władzy. Wskazują na to również ostatnie doniesienia mediów.
Przed weekendem własny pomysł na walkę z kryzysem zaprezentował wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Projekt założeń ustawy trafił do KPRM jeszcze 23 września – wiemy to z pisma, które zamieściło MAP. Sasin chętnie o swoich pomysłach opowiadał w niedzielnych „Wiadomościach” TVP.
Dzień później „Dziennik Gazeta Prawna” i „Rzeczpospolita” opisały szczegóły rozwiązań, które chciałby wprowadzić wicepremier. To m.in. podatek od nadzwyczajnych zysków, który objąłby nie tylko spółki Skarbu Państwa czy banki, ale też wszystkie większe firmy w kraju (powyżej 250 pracowników). Podatek w wysokości 50 proc. objąłby te podmioty, których marża zysku brutto w 2022 roku jest wyższa od marży brutto w latach 2018-2019 i 2021. Jeżeli spółki część tych środków jednak wydadzą na inwestycje, to należna danina zostanie zmniejszona. MAP chce też, by wprowadzić cenę maksymalną prądu dla odbiorców wrażliwych (szpitale, szkoły) i samorządów.
Chęć wprowadzenia podobnych rozwiązań sygnalizował wcześniej premier Mateusz Morawiecki. Cała sytuacja wygląda tak, jakby Sasin ubiegł szefa rządu. Na to, że pomysł Sasina to swego rodzaju polityczny wybieg, wskazują dwa fakty. Złożono jedynie projekt założeń do projektu ustawy (jest to ogólny zarysu projektu). Z kolei proponowanie danin tego typu to wchodzenie w kompetencje Ministerstwa Finansów. W piśmie do KPRM Sasin sugerował nawet, by rząd zajął się założeniami na posiedzeniu 27 września (które ostatecznie odbyło się dzień wcześniej).
Na poniedziałkowym posiedzeniu zajmowano się natomiast jedynie projektem MKiŚ, a nie wiadomo, czy rząd zbierze się ponownie w tym tygodniu we wtorek. Jest też jeszcze jedno ewentualne rozwiązanie zagadki z nagłym posiedzeniem rządu, mniej sensacyjne. We wtorek 27 września o godz. 11 zaczynają się uroczystości otwarcia gazociągu Baltic Pipe. Możliwe, że ktoś zorientował się w ostatniej chwili, że część Rady Ministrów będzie wtedy na tym wydarzeniu.
Ostatnie zwroty akcji nadal są jednak niepokojące w kontekście planowania reakcji na kryzys w wydaniu rządu. Już wcześniej można było mu wiele zarzucić, natomiast teraz poza presją czasu, dochodzą jeszcze wewnętrzne napięcia wewnątrz obozu rządzącego.
AKTUALIZACJA
Po wizycie rzecznika rządu w studio TVP kancelaria premiera opublikowała szczegóły projektu. Poza wspomnianym nowym limitem dla rodzin z co najmniej trójką dzieci oraz dla rolników, rząd wreszcie doprecyzował też, co z gospodarstwami domowymi, które korzystają z alternatywnych ofert od sprzedawców prądu. Jak czytam, w przypadku ofert wolnorynkowych przekroczenie limitów ustalonych przez rząd nie będzie rozliczane według taryf z 2023 roku, a według cen zawartych w umowie ze sprzedawcą.
Uściślono też, kto będzie mógł liczyć na dodatek elektryczny. Będzie to każde gospodarstwo domowe zużywające prąd do ogrzewania. Dopłata obejmie także pompy ciepła. Jej wysokość to 1000 zł, jednak w przypadku, gdy w skali roku gospodarstwo domowe zużywa ponad 5 MWh, dodatek wzrośnie do 1500 zł. Nadal może być to jednak zbyt mało – pompa ciepła zużywa przeciętnie ok. 5 MWh rocznie, a trzeba doliczyć jeszcze pobór prądu na potrzeby innych urządzeń w gospodarstwie domowym. Więcej o tym wątku w tekście W nowej tarczy pominięto korzystających z prądu do ogrzewania. Polski Alarm Smogowy z apelem do rządu. Warunkiem do spełnienia, by starać się o dodatek, będzie wpis i zgłoszenie źródła (ogrzewania) do CEEB – centralnej ewidencji emisyjności budynków.
Doprecyzowano również to, nad czym zastanawialiśmy się w green-news.pl – jak rząd będzie naliczał zniżki dla tych, którzy zaczną oszczędzać energię. Teraz jest to jasne: upust będzie równy 10 proc. kosztów zużycia energii elektrycznej, czyli całego rachunku. Na taką obniżkę będą mogły liczyć te gospodarstwa domowe, które zmniejszą zużycie o co najmniej 10 proc. Później od ich rachunku dodatkowo odjęte zostanie 10 proc. w ramach rządowej akcji. Rabat ma zacząć obowiązywać od 1 października 2022 r., więc można zakładać, że jeśli ktoś obniży zużycie w październiku o 10 proc. względem października 2021 r., będzie mógł skorzystać z upustu.
Cały program pomocy ma kosztować 24 mld zł, z czego miliard złotych rząd przekieruje na dotacje dla korzystających z energii elektrycznej do ogrzewania domów i mieszkań.