Pomysł ministerstwa rozwoju ma choć trochę upowszechnić przydomowe elektrownie wiatrowe. Na razie jest ich w Polsce 69
Ministerstwo Rozwoju i Technologii szykuje zmiany w prawie budowlanym, które obejmą odnawialne źródła energii (OZE). Tym razem chodzi o małe turbiny wiatrowe – wynika z ogólnych zapisów projektu nowelizacji Prawa budowlanego, które zamieszczono w wykazie prac Rady Ministrów.
Stawianie przydomowej turbiny wiatrowej miałoby odbywać się tylko na podstawie zgłoszenia. Wiatrak ma spełnić jednak kilka warunków: jego całkowita wysokość ma być większa niż 3 metry i nie większa niż 12 m. Inwestycje do 3 m nie będą wymagały żadnych formalności poza zgłoszeniem. Te wyższe będą musiały posiadać jeszcze plan sytuacyjny i projekt architektoniczno-budowlany oraz wyznaczonego kierownika budowy.
Przeczytaj też: Do odblokowania wiatraków jeszcze trochę, a rząd szykuje utrudnienia dla fotowoltaiki
Jednocześnie moc turbiny ma nie przekraczać mocy mikroinstalacji, a więc 50 kW. Jest jeszcze jeden warunek: jej odległość od granic działki ma być nie mniejsz od całkowitej wysokości konstrukcji.
Czy takie ułatwienia sprawią, że w miejsce popularnych paneli fotowoltaicznych w Polsce zaczną powstawać przydomowe elektrownie wiatrowe? Jak mówi green-news.pl Piotr Czopek, dyrektor ds. regulacji w Polskim Stowarzyszeniu Energetyki Wiatrowej, zmiana przepisów nie doprowadzi do nagłej zmiany trendu wśród prosumentów. Małe wiatraki nie wyprą więc fotowoltaiki, ale złagodzenie formalności może spowodować, że będzie ich więcej. Mikroinstalacji wiatrowych w Polsce na koniec czerwca 2022 roku było 69, a tych fotowoltaicznych – ponad 1,1 mln.
– Oczywiście, każde działanie, które przyczyni się do powstania nowych mocy z OZE, to pozytywny sygnał. Jednak w tym momencie brakuje efektywnych i kosztowo konkurencyjnych małych turbin wiatrowych. W dodatku dla jednego gospodarstwa jedna mała turbina wiatrowa o mocy kilkunastu kilowatów może być po prostu zbyt duża – mówi Czopek. Wyjaśnia przy tym, że przewaga paneli fotowoltaicznych w instalacjach prosumenckich wiąże się z ich łatwiejszą instalacją na dachu czy działce oraz mniejszą ingerencją w otoczenie, a jednocześnie są one tańsze.
Małych, przydomowych wiatraków nie ma w kraju z wielu powodów, nie tylko związanych z przepisami. Są stosunkowo drogie. Portal enerad.pl w 2021 r. podawał obliczenia, że średni koszt turbiny o mocy 5 kW i jej instalacja to wydatek blisko 40 tys. zł. Koszt mniejszej elektrowni wiatrowej, 3 kW to z kolei 20 tys. zł. W tym okresie za około 20 tys. zł można było mieć 5 kW w fotowoltaice i dodatkowo starać się o dofinansowanie z jednego z rządowych programów.
Przeczytaj też: Co Jarosław Kaczyński wie o farmach wiatrowych? Pokazała to TVP
– Niewykluczone, że takie małe turbiny wiatrowe mogłyby stać się istotnym uzupełnieniem dla istniejącej już fotowoltaiki prosumenckiej, niemniej jednak poza stworzeniem korzystnych warunków prawnych potrzeba też lepszej oferty efektywnych turbin – mówi Piotr Czopek, wskazując jednocześnie, że byłaby to alternatywna w szczególności dla tych, których zapotrzebowanie na energię elektryczną jest stosunkowo duże, a z różnych powodów nie mogą bardziej rozbudować instalacji PV.
Ciekawe w pomyśle MRiT jest to, że pojawia się on w momencie, gdy nie została rozstrzygnięta kwestia dużych farm wiatrowych. Nadal nie wiadomo, czy i kiedy zliberalizowana zostanie tzw. zasada 10H hamująca rozwój energetyki wiatrowej w Polsce. Rzecznik rządu Piotr Müller po blisko dwóch miesiącach od przyjęcia projektu przez Radę Ministrów przekazał, że pojawiają się wokół tego pomysłu wątpliwości.
Projekt, który pozwoli na stawianie małych wiatraków na nowych warunkach, rząd ma przyjąć w IV kwartale tego roku.