Urząd Regulacji Energetyki opublikował dane za I półrocze br. Niestety niektóre rodzaje OZE pod względem wzrostu mocy w ogóle stanęły w miejscu
Na koniec czerwca 2019 r. w Polsce zainstalowane były odnawialne źródła energii o łącznej mocy 8820 MW. To o zaledwie 227 MW więcej niż rok temu. Najszybciej przybywa instalacji słonecznych, a na drugim miejscu – biomasowych. Natomiast jeśli chodzi o farmy wiatrowe, biogazownie czy elektrownie wodne, to widać wyraźną stagnację.
Przeczytaj też: Największy polski odbiorca prądu stawia na OZE
Według stanu na 30 czerwca zainstalowana moc wiatraków wynosiła 5881 MW, niemal identycznie jak przed rokiem. Jest to zdecydowanie największa część rynku OZE w Polsce. Na drugim miejscu są hydroelektrownie, z mocą 972 MW – ich jednak nie przybywa ze względu na warunki wodne i ukształtowanie terenu.
Na trzecie miejsce pod względem zainstalowanych mocy wysunęła się energetyka słoneczna, o której dynamicznym rozwoju piszemy w green-news.pl regularnie. Według danych URE, jej zainstalowana moc wynosiła na koniec I półrocza br. niespełna 260 MW. Dane urzędu nie są spójne z tymi publikowanymi przez Polskie Sieci Elektroenegetyczne i firmy – wynika to z rozbieżności w sposobie liczenia. PSE podały, że 1 sierpnia bieżącego roku łączna moc instalacji fotowoltaicznych podłączonych do systemu energetycznego wyniosła ok. 883 MW. To oznacza wzrost o 148,9 proc. w skali roku i o ponad 15 proc. w ciągu jednego zaledwie miesiąca.
Przeczytaj też: Notowania energetyki na dnie
Niezależnie jednak od źródła statystyk, kierunek jest jasny: fotowoltaika jest najszybciej rozwijającą się częścią rynku OZE w Polsce, a jej wzrost dodatkowo będą stymulować zmienione niedawno przepisy czy zapowiadane przez rząd programy wsparcia, takie jak „Mój prąd”.
Warto jednocześnie pamiętać, jaka jest skala rozwoju krajowych OZE. Wszystkich mocy zainstalowanych w polskiej energetyce jest 44,6 tys. MW. Zatem nawet po ogłoszonym przez URE wzroście, udział odnawialnych źrodeł energii w systemie wynosił na koniec czerwca tylko 19,5 proc. To zaś oznacza, że do realnej redukcji emisji CO2 dzięki nowym źródłom energii jeszcze bardzo daleka droga.