Z publikacji „Parkietu” wynika, że branży energetycznej bardzo nie podoba się pomysł ministerstwa rozwoju
Ministerstwo Rozwoju i Technologii pod koniec kwietnia 2022 roku rozpoczęło prace nad nowelą ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. W projekcie pojawia się wzmianka o dużych instalacjach fotowoltaicznych, mających powyżej 1 MW mocy. Jak zwraca uwagę „Parkiet”, takie farmy słoneczne mogłyby powstawać tylko na podstawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Aktualnie powstają na bazie decyzji o warunkach zabudowy.
Przeczytaj też: Na dopłatach do węgla się nie skończy
Oficjalnie firmy z branży energetycznej nie krytykują pomysłu, jednak już za kulisami – jak najbardziej. Wskazywać mają przede wszystkim na to, że wprowadzenie takich regulacji wyhamuje rozwój dużych farm, „zwłaszcza na części gruntów rolnych”. Tymczasem nie tak dawno, bo w kwietniu, pojawił się pomysł, by stawiać elektrownie słoneczne na gruntach rolnych należących do Skarbu Państwa.
Według „Parkietu” wokół tej koncepcji w rządzie jest różnica zdań. Pomysłodawca, MRiT uważa, że potrzebne jest uregulowanie kilku kwestii. Innego zdania jest Ministerstwo Klimatu i Środowiska, które ocenia, że „proponowany kształt przepisów ograniczy tempo powstania nowych instalacji fotowoltaicznych, biogazowych oraz biometanowych”.
Jeszcze w marcu 2022 roku wydawało się, że pomysł MRiT zostanie porzucony. Resort rozwoju, zanim ogłosił oficjalny etap prac nad projektem, na próbę „wypuścił” do branży projekt planowanych zmian. Wówczas, jak słyszeliśmy nieoficjalnie, nie było przychylnych głosów dla propozycji MRiT. Mimo tego, że pierwsze podejście spotkało się z niewielkim entuzjazmem, prace kontynuowano.
Ewentualne utrudnienia przy budowie dużych instalacji odczują przede wszystkim największe polskie spółki energetyczne, które w ostatnich latach zaczęły śmielej inwestować w fotowoltaikę. Tylko w ostatnich miesiącach PGE ogłosiła, że startuje z budową farm fotowoltaicznych o łącznej mocy 29 MW m.in. na Podlasiu. Z kolei Tauron w Mysłowicach zamierza stworzyć elektrownię słoneczną o mocy blisko 100 MW.
Przeczytaj też: Columbus na sterydach?
Pomysł, by w jakimś stopniu ograniczać możliwości inwestowania w duże farmy fotowoltaiczne, od razu przywodzi na myśl inne przepisy. Chodzi oczywiście o osławioną „zasadę 10H” czyli „ustawę antywiatrakową”. Od 2016 roku blokuje ona rozwój farm wiatrowych na lądzie, a dopiero na początku lipca tego roku coś w tej sprawie zaczęło się zmieniać. Jednak choć rząd przyjął projekt nowelizacji, która trochę luzuje przepisy, nadal nie zajął się nim Sejm.