Farmy wiatrowe i słoneczne w Polsce w ostatni weekend odpowiadały za nawet 60 proc. zapotrzebowania kraju na energię
Słoneczne i bezchmurne dni, jakie mamy ostatnio w całym kraju, przełożyły się na wysoką efektywność pracy paneli fotowoltaicznych. W dodatku całkiem nieźle radziły sobie turbiny wiatrowe, a efekt był jeden: padł kolejny, ważny dla odnawialnych źródeł energii (OZE) w Polsce rekord.
Rekord nie dotyczy jednak tego, z jaką mocą pracowały OZE. Choć rzeczywiście zbliżyły się do maksimów z kwietnia, gdy niewiele zabrakło, by fotowoltaika i farmy wiatrowe pracowały z mocą 11 GW.
Przeczytaj też: Stały Komitet Rady Ministrów „za” liberalizacją przepisów ws. wiatraków
W weekend 18-19 czerwca OZE w Polsce przez kilka godzin OZE produkowały ponad 40-50, a nawet 60 proc. energii w Polsce. W szczycie w sobotę było to 45 proc., ale absolutnie rekordowa była niedziela. W ciągu jednej godziny OZE odpowiadały za 60,38 proc. zapotrzebowania na energię.
Taki jednostkowy rekord jest wart odnotowania, ale z danych Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE) wynika jeszcze więcej. 19 czerwca, gdy OZE się rozpędziły, przez co najmniej sześć godzin były głównymi źródłami energii w kraju (produkcja ponad 50 proc. względem zapotrzebowania). Gdyby doliczyć do tego elektrownie na biomasę, ten wynik byłby jeszcze trochę wyższy.
Oczywiście, nie można zapominać, że zapotrzebowanie na moc w weekendy jest o wiele mniejsze niż w dni robocze. W niedzielę w szczytowym momencie, czyli po godz. 21, wynosiło blisko 17,6 GW. Dla porównania, w poniedziałek przed południem zapotrzebowanie wynosi już 22,2 GW. W soboty i niedziele raczej nie pracuje na pełną skalę przemysł, który jest głównym odbiorcą energii w kraju.
Przeczytaj też: Mamy w Polsce duży problem z przyłączaniem nowych elektrowni słonecznych
Dobre wyniki OZE w Polsce nie mogą też przysłonić problemu, który lada moment wedrze się do krajowej energetyki – chodzi o tzw. duck curve. To zjawisko powodowane głównie przez fotowoltaikę, która w godzinach południowych produkuje więcej energii, a później jej efektywność spada.
Inaczej jest z zapotrzebowaniem systemu na energię, które rośnie wieczorem, gdy w sieci nie ma mocy z paneli PV. W ten sposób pojawiają się okresy, w któych fotowoltaika produkuje za dużo energii, a potem za mało, rozstrajając pracę systemu.
Nazwa duck curve, z ang. krzywa kaczki wiąże się z kształtem wykresów, które przedstawiają to zjawisko. Poniżej materiał Departamentu Energii USA na ten temat. Dokładnie widać na nim wspomniany kształt kaczki.