Polska jest w zestawieniu PIE na 18. miejscu w rankingu rozwoju zielonej ekonomii, a więc poniżej unijnej średniej
Polski Instytut Ekonomiczny opublikował raport „Green economy – wpływ zielonej ekonomii na klimat i rozwój gospodarczy”, w którym przeanalizował korelację wzrostu PKB z inwestycjami np. w odnawialne źródła energii wśród państw Unii Europejskiej w okresie 2011-2019.
Wyniki analizy zawierają dosyć jednoznaczne wnioski: inwestowanie w rozwój zielonej ekonomii pozytywnie wpływa na wzrost gospodarczy (choć nie w znaczącym stopniu), przy okazji pomagając w osiąganiu celów klimatycznych. To zadaje kłam tezom niektórych ośrodków, jakoby przestawienie np. przemysłu na zielone tory, miałoby generować dodatkowe koszty i być „kulą u nogi” gospodarki.
Przeczytaj też: Koniec z wycinką drzew na potrzeby energetyki? Europosłowie rekomendują zmiany
Z analizy PIE wynika też, że państwa stawiające na zieloną ekonomię (to autorski wskaźnik instytutu), w porównaniu do tych najwolniej ją rozwijających, miały „zauważalną różnicę w tempie wzrostu gospodarczego (10,3 pkt proc.)”. Co z tego wynika? Że zielona transformacja nie daje może ogromnego zastrzyku dodatkowego wzrostu PKB, ale też go nie hamuje.
„Choć należy pamiętać, że wzrost gospodarczy poszczególnych państw jest wynikiem wielu czynników, to uzyskane rezultaty modelu pozwalają zakwestionować istnienie konieczności wyboru między podnoszeniem poziomu życia i zrównoważonym modelem rozwoju” – ocenia PIE.
– Aby dogonić kraje „starej” UE, potrzebujemy przyspieszenia zielonej transformacji. Pozwoliłoby to nie tylko na poprawę jakości środowiska i zmniejszenie zanieczyszczeń oraz zwiększenie możliwości realizacji celów klimatycznych, ale także na wzmocnienie długoterminowego wzrostu gospodarczego – mówi Adam Juszczak, z zespołu klimatu i energii w PIE.
Sporo miejsca do poprawy jest w transporcie – emisje z tego sektora wzrosły we wspomnianym okresie o 214 proc. w porównaniu do lat 90. ubiegłego wieku. Inne sektory notowały spadki, także elektroenergetyka i ciepłownictwo.
Przeczytaj też: Dzięki „elektrykom” unikamy zużycia niemal 1,5 mln baryłek ropy dziennie
PIE podkreśla przy tym, że choć krajowe PKB od 1995 roku urosło 2,5-krotnie, to emisje gazów cieplarnianych pozostały na mniej więcej tym samym poziomie. Wynoszą około 400 mln ton ekwiwalentu CO2. Co warte odnotowania, przez większość badanego przez instytut okresu (2011-2019) ceny uprawnień do emisji CO2 były naprawdę niskie, nie przekraczały 10 euro/tona. Zmieniło się to dopiero w 2018-2019, gdy zaczęły rosnąć i wynosiły już 20-27 euro/t. Teraz o takich cenach można jedynie pomarzyć, bo aktualnie płaci się ponad 80 euro/t.
Nie można więc wykluczyć, że obliczenia PIE dla okresu po 2019 roku byłyby mniej optymistyczne. Rosnące ceny prądu czy paliw (a wpływ na te pierwsze mają uprawnienia) mogą po prostu skutecznie wyhamować wzrost PKB, nie mówiąc już o napędzaniu inflacji, czego już jesteśmy świadkami.