Do wbicia łopaty jeszcze daleko, ale po różnych zawirowaniach Polskie Elektrownie Jądrowe mogły złożyć odpowiednie dokumenty
Od 22 grudnia 2021 roku wiadomo, gdzie ma stanąć pierwsza polska elektrownia jądrowa – wybrano preferowaną lokalizację znaną jako „Lubiatowo-Kopalino” w gminie Choczewo w woj. pomorskim. Skończył się tym samym prawie 12-letni okres wyczekiwania, by kolejne spółki celowe wskazały choćby miejsce pod elektrownię.
Decyzja w sprawie lokalizacji była na swój sposób przełomowa. Zapoczątkowała szereg zdarzeń o wiele ważniejszych dla przyszłości energetyki jądrowej nad Wisłą. Potencjalni dostawcy technologii, czyli Westinghouse, EDF i KHNP, mogą w końcu swoje oferty dopasowywać do miejsca. Długotrwałe przygotowania wkroczyły w nową fazę. By rzeczywiście w gminie Choczewo mogła stanąć elektrownia jądrowa, potrzebne będą kolejne decyzje administracyjne.
Przeczytaj też: Rząd chce zakazać importu węgla z Rosji
Postępowanie dotyczące wydania decyzji środowiskowej dla elektrowni zaczęło się w 2015 roku, potem je zawieszono i wznowiono, a przez ten czas zmieniły się przepisy. Trzeba było nowelizować ustawę, by wniosek móc rozpatrywać według nowych zasad. Tak się stało i Polskie Elektrownie Jądrowe mogły w końcu złożyć do Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska (GDOŚ) Raport o oddziaływaniu na środowisko (Raport OOŚ) tej inwestycji.
29 marca – o czym poinformowały PEJ dzień później – taki raport złożono do GDOŚ i spółka czeka teraz na kolejne decyzje w tej sprawie. Raport OOŚ to kluczowy dokument w całej procedurze wydawania oceny oddziaływania elektrowni na środowisko. Polskie Elektrownie Jądrowe złożyły też dokumentację wymaganą do przeprowadzenia oceny transgranicznej.
Przeczytaj też: SMR-y mają wywrócić do góry nogami polską energetykę
To kolejny krok ku budowie elektrowni jądrowej w Polsce. Pierwszy jej blok, o mocy od 1 do 1,6 gigawata, ma zostać uruchomiony w 2033 roku. Następne mają powstawać w odstępach co dwa-trzy lata. Według planów, do 2040 roku Polska ma mieć do 9 GW mocy zainstalowanej w źródłach jądrowych.
Rozwój energetyki jądrowej nad Wisłą, zwłaszcza w trzeciej dekadzie XXI w., będzie miał podwójne znaczenie. Bloki jądrowe, choć na etapie budowy i podłączenia są kosztowne oraz generują spory ślad węglowy, to po oddaniu do eksploatacji są praktycznie zeroemisyjne i pracują co najmniej 60 lat. Dodając energię jądrową do krajowego miksu, zmniejsza się więc emisję CO2, ale to nie jedyna korzyść. Nowe, stabilne źródło energii będzie stanowiło zabezpieczenie dla krajowego systemu, z którego rok po roku będą znikały przestarzałe jednostki węglowe.