Naukowcy nie doszacowali zniszczeń generowanych przez ludzkość. Wyprzedziliśmy prognozy dotyczące zmian klimatu o kilkadziesiąt lat. To ostatni moment na działanie
Ludzie przespali czas, kiedy można było wcisnąć hamulec i w bezpiecznym momencie zastopować emisje gazów cieplarnianych. Dziś musimy się martwić o przetrwanie – wynika z zaprezentowanego w poniedziałek podsumowania prac nad kolejną częścią raportu Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC).
W całości raport zostanie zaprezentowany we wrześniu. Już dziś wiadomo jednak, że skala wpływu ludzi na stan środowiska i atmosfery przerosła najbardziej pesymistyczne oczekiwania naukowców. Osiągnęliśmy taki poziom zmian klimatu, jakiego oczekiwano dopiero za 80 lat. Dlatego konieczne jest inwestowanie w systemy pozwalające adaptować się do zmian. Ale nie da się tego robić w nieskończoność.
IPCC ostrzega, że możemy przegrzać atmosferę Ziemi do poziomu, po osiągnięciu którego nie będzie już ratunku. To będzie kres możliwości adaptacyjnych.
Nowe, opublikowane 28 lutego br. materiały są skierowane do decydentów (Summary for Policymakers; SPM). II grupa robocza w dokumencie „Zmiany klimatu 2022: Konsekwencje, adaptacja i zagrożenia” zawarła obawy, analizy i prognozy. To efekt pracy 270 autorek i autorów z 67 krajów, którzy nad dokumentem pracowali ponad pięć lat.
Naukowcy nie kryją rozgoryczenia i zażenowania. Informacje z IPCC publikowane są od 1988 roku. Od tego czasu eksperci pracujący przy ich powstawaniu mają poczucie, że temat zmian klimatu wciąż jest traktowany po macoszemu, a najważniejsze decyzje są odkładane w czasie. – W swoim życiu widziałem wiele naukowych raportów, ale nic, co przypominało by ten – mówił Antonio Guterres, sekretarz generalny ONZ, podczas konferencji prasowej poświęconej nowej cześci raportu.
Wpływ działalności człowieka na klimat jest niezaprzeczalny. Wybita z równowagi natura staje się bezwzględnym przeciwnikiem człowieka. Nawiedzające glob z coraz większą intensywnością upały, wichury, ulewy zagrażają bezpieczeństwu i życiu rosnącej liczbie ludzi. Jesteśmy gatunkiem, któremu grozi wyginięcie. Nie ma już na świecie miejsc bezpiecznych, które zmiany klimatu by ominęły.
– Dziś prezentowany dokument to akt oskarżenia oraz potępienie dotychczasowego, słabego przywództwa na rzecz klimatu. Prawie połowa ludzkości żyje w strefie zagrożenia. Najwięksi światowi emitenci zanieczyszczeń są winni napaści na nasz jedyny dom. Paliwa kopalne to ślepy zaułek dla planety, dla gospodarki. Adaptacja do zmian klimatu potrzebuje finansowania. 50 proc. funduszy na walkę ze zmianą klimatu powinno być wydawanych na adaptację. Opóźnienia będą oznaczać śmierć – mówił wyraźnie poruszony Antonio Guterres.
Przeczytaj też: Niechcianym efektem COP26 może być fala greenwashingu
W dokumencie opisane są ryzyka wynikające z postępującej degradacji środowiska oraz limity adaptacji do zmian klimatu. W ten sposób decydenci zyskują proste narzędzie, które pomoże ukierunkować działania. Ekspertki i eksperci prezentujący efekty pracy II grupy roboczej podkreślali podczas konferencji prasowej znaczenie edukacji.
Zmieniający się klimat wpływa na produkcję żywności i pogłębianie się ubóstwa. Tracimy bioróżnorodność. Jeśli dopuścimy do tego, że temperatury na Ziemi podniosą się o 2 stopnie Celsjusza, skażemy ludzi mieszkających na niewielkich wyspach i w części Afryki na śmierć. Klimat nie pozwoli hodować roślin i zwierząt, zasoby wody skurczą się. W takich warunkach nie da się żyć. Naukowcy zaznaczają, że adaptacja do zmian klimatu postępuje na świecie zbyt wolno. Brakuje wsparcia dla rolnictwa, miasta nie są przygotowane na ulewy ani upały, nie chronią ludzi. Wciąż wycinamy gigantyczne połacie lasu, zamiast go sadzić.
Przeczytaj też: W Świnoujściu brakuje wody pitnej. Zainwestowano w odsalarkę
Naukowcy podkreślają, że mamy wiedzę jak zadbać o przyszłe pokolenia, ale z niej nie korzystamy. Jeśli nie zaczniemy działać inaczej, czeka nas szybka katastrofa. Co należy robić? Rozwijać lokalne, zrównoważone rolnictwo, rozwijać miejskie rolnictwo, nie pozwalać rozlewać się miastom na terenach rolniczych, zabezpieczyć deszczówkę, budować odporne na awarie systemy powiadamiania o zagrożeniach i edukować. Wszystkie działania muszą być skoordynowane.
Choć zmiana klimatu dotyka całego świata, to jej skutki nie są „rozdzielone” sprawiedliwie. Za nieograniczoną konsumpcję, wydobycie i spalanie paliw kopalnych przez kraje zachodnie płacą mniej zamożne państwa wyspiarskie i afrykańskie. To w nie uderzają huragany, a woda zabiera ląd. Deklaracji w sprawie pomocy w ostatnich latach nie brakowało, ale realne wsparcie do najbardziej zagrożonych rejonów świata wciąż nie trafia.
Przeczytaj też: Naukowcy PAN przygotowali ściągawę z pierwszej części Raportu IPCC
Podczas konferencji dziennikarze pytali o to, co każdy z nas może zrobić dla klimatu poprzez swoje osobiste wybory i styl życia. Czy zmiany i poświęcenia pojedynczych mieszkańców mają znaczenie dla przyszłości Ziemi? Eksperci wskazali, że bez skoordynowanych działań o globalnym zasięgu osobiste poświęcenie jest ważne, ale nie przyniesie wielkich efektów. Natomiast lokalne społeczności mogą mieć duży wpływ na to, kto zasiada w gremiach decyzyjnych. Mogą naciskać na decydentów i rozliczać ich z podejmowanych i deklarowanych działań.
Kolejna część raportu została zapowiedziana na kwiecień br. Całość nowych opracowań zostanie opublikowana we wrześniu br., przed kolejną konferencją klimatyczną. COP27 odbędzie się w Egipcie.